Wpis z mikrobloga

Pamiętam jak w 2000 r. poszedł na dno kacapski atomowy okręt podwodny Kursk. Prezydentem był już wtedy putin, i nie zgodził się na pomoc międzynarodową w ratowaniu załogi statku bo hurr durr wielka Rosja sama sobie poradzi xD Tak sobie poradziła, że nikt nie przeżył. Ale wtedy człowiek współczuł tym marynarzom i ich rodzinom. Potem oglądałem film "Kursk" i podobne uczucia. A teraz sobie myślę, że pewnie ci młodzi oficerowie, którzy tam zginęli, dzisiaj strzelaliby z Morza Czarnego i Kaspijskiego rakietami w ukraińskie osiedla mieszkaniowe. Już nikt nigdy nie będzie żałował martwego kacapa.

#wojna #rosja #ukraina
  • 39
No tak, przecież taki okręt nie mógł zostać zatopiony na skutek błędów nieprzeszkolonej załogi, która obsługiwała wadliwy sprzęt. Przecież w Rosji takie rzeczy się nie


@satba: Nie, to zrobili to amerykanie na zlecenie izraela, któremu zleciło to stado ludzi-waranów. To jest potwierdzone info, był nawet o tym film na youtube. Ale oczywiście ludzie i tak wierzą w oficjalną wersję.
Na temat zatopienia Kurska jest fajny podcast. Na Spotify:Podcast historyczny - Kursk pomoc która nigdy nie nadeszła.

Polecam po opisuje też w jaki sposób działał ogólnie związek radziecki, albo w sumie jak nie działał :D i jak to wpłynęło na "nie działanie" dzisiejszej Rosji, super się to pokrywa z tym co widzimy na Ukrainie !