Wpis z mikrobloga

@Urban7735: kiedyś mieszkałem kilka lat w Hiszpanii i tutaj pracowałem, potem wróciłem do Polski i miałem mała działalność gospodarczą, na początku było ok, potem covidy, wojny, pisy, zaczęło się pierniczyć, zrobiłem błąd biorąc kredyt aby to podratować a nic już z tego nie wyszło, pochodzę z rozbitej gównorodziny i jak sam sobie czegoś nie ogarnę to nie mam na co liczyć, mieszkałem jak już wszystko szlag trafił na polmelinie u znajomego,
@Cezik93: ale jak mam iść do pracy? Mam się nie kąpać? Bo kąpiele mam 10:30-11:00. Mam tyrać i spać na kartonie i z niego iść tyrać a potem odpoczywać na kartonie? A jak mam w ogóle pierwszy miesiąc przeżyć? Bo nie będę w stanie nic ogarnąć na życie jak będę 8 godzin pracy dziennie (a jeszcze może ze siestą, to jakby 10), i jeszcze zmęczony? W teorii wszystko się da, w
Nie wyobrażam sobie, ale mógłbyś po prostu przez polską agencję pracy pojechać do jakiejś Holandii. Swoją dolę wy wzięli i kokosów by z tego by nie było, ale wyszedłbyś na prostą.
@Cezik93: Łatwo mówić, ciezej zrobić w moim stanie psychicznym i fizycznym. Zresztą, czy mieszkać w baraku i tyrać jak wół za gownopieniadze byłoby lepsze niż moja obecna sytuacja? No nie wiem. Ja to co jest przetrwam a z czasem opcja może się pojawić bo są na to perspektywy, chcę w Hiszpanii mieszkać bo tu znam język, czuję się jak u siebie itd.
@itsover: Ale jak poszedłem pierwszy raz to nikt nie chciał ze mną choćby pogadać, może dlatego, że poszedłem z debilem, który odwalał tam numery. Ale któregoś dnia jak spałem na ulicy to jakos o 1-2 przyszedł koleś i mówi mi, że mam spotkanie w następnym tygodniu w czwartek o konkretnej godzinie, właśnie z tą kobietą, co jest moja asystentka od tego czasu.