Wpis z mikrobloga

Jaki ten nos ludzki bywa zwodniczy.

TL;DR:


W trakcie ostatniego weekendu byłem poobijany, więc leżałem w łóżku i grzebałem w internecie. Trafiłem na YouTube na pewnego perfumowego jutubera, który znany jest z tego, że lubi na początku filmu klasnąć i obrócić się wokół własnej osi. Zaciekawiony jego filmem o "majtkościągaczach" (z ang. panty dropperach) obejrzałem i na mojej liście perfum do sprawdzenia wylądowała Prada Luna Rossa Carbon (i nie ze względu na to, że to "majtkościągacz", tylko że jutuber ten określił te perfumy jako biurowe, a ja obecnie szukam czegoś do biura a Jimmy Choo Urban Hero mi się kończy a kolejnej butelki kupować nie planuję).

Jako że mam przestój w projekcie więc postanowiłem pójść sobie do Sephory poniuchać sobie Lunę Rossę i upewnić się, czy mnie oczy kilka tygodni temu nie zmyliły i rzeczywiście mają na półce Bvlgari Man Terrae Essence.

Walnąłem dawkę Luna Rossy na nadgarstek i... poczułem zapach średniej jakości żelu pod prysznic. Serio, tak ten zapach odebrałem. No dobra, otwarcie może i być średnie jeśli później perfumy zaczynają nadrabiać. No ale pierwsze kilka minut nie spowodowało praktycznie żadnej zmiany, zapach zrobił się trochę bardziej ułożony, ale nadal był to zapach żelu pod prysznic. Taki wiecie, Adidas.

Widząc na twarzy moje rozczarowanie pani z obsługi zaproponowała mi Bottega Veneta Pour Homme. Prysnęła na papierek, i zapach od razu mi się spodobał. Nie wiem, czy to kwestia mojej skóry, czy charakterystyka otwarcia, ale gdy prysnąłem na skórę, po pryśnięciu poczułem jakiś dziwny, nieprzyjemny, kwaśny zapach. Jednak po paru sekundach zapach wrócił do normy, i spodobał mi się jeszcze bardziej. Stwierdziłem więc, że to Bottega dużo bardziej mi odpowiada jako zapach "biurowy" i to te perfumy zakupię, jak już uzbieram pieniądze.

Przyszedł więc czas na niuchnięcie perfum, na których niuchnięciu zależało mi najbardziej — czyli Bvlgari Man Terrae Essence. O panie. Coś wspaniałego. Od samego otwarcia powaliły mnie, o ironio, na ziemię. No i po raz kolejny okazuje się, że sugestie na Fragrantice odnośnie podobnych perfum nie są jakieś specjalnie trafione. Że niby Terrae Essence są podobne do Gucci Guilty Absolute tudzież do Terre D'Hermes Eau Intense Vetiver? Mam jedne i drugie, oba są w mojej ścisłej topce, i za cholerę nie są podobne. Może jakby zmieszać zwykły Terre d'Hermes z Guilty Absolute...

Po godzinie postanowiłem powąchać ponownie swoje nadgarstki, na których była Luna Rossa Carbon i Bottega Veneta. I tu zaskoczenie. O ile Bottega nadal mi się podobała, to jednak zapach był już dużo słabiej wyczuwalny. Z kolei dużym zaskoczeniem była Luna Rosa Carbon, bo jak się ułożyła, to jednak pachniała już dużo lepiej. Nadal jednak perfumy te wykreśliłem z wishlisty. Bottega Veneta dodaję do listy rezerwowych, na zasadzie "jak nie znajdę lepszych biurowych to rozważę Bottegę". Choć nie ukrywam, że się lekko zawiodłem, bo na mojej skórze trwałość mają wybitnie przeciętną.

#perfumy
  • 4