Wpis z mikrobloga

Mam narzeczoną, więc jestem normikiem, dynamiczniakiem, oskim, ale nie rozumiem jednej rzeczy - czemu ludziom tak trudno przyznać, że ktoś przegrał życie przez #!$%@? geny? Serio, nie mógłbym być w związku z dziewczyną, która pomimo tego, że jest piekielnie mądra, ale nie pociąga mnie fizycznie? Przecież to oczywiste, dlaczego więc tych wszystkich pillowców wyzywa się na wszelkie możliwe spoby, skoro mają rację. Dziewczyna nie będzie z kimś, kto jej nie pociąga. Dlaczego normictwo nie chce tego przyznać i woli dawać tym ludziom złudne nadzieje, niczym człowiekowi w terminalnej fazie raka, że jeszcze z tego wyjdzie i przeżyje.

Mam imprezową grupkę z innymi kolegami normikami i serio, jutro wam wrzucę screeny co dziewczyny w wieku ~25 lat sądzą o prawiczkach.

#przegryw
  • 30
@gejuszmapkt: Prawda jest taka, że jak jesteś średniakiem 5/10 i masz super charakter, to jesteś w stanie wyciągnąć trochę więcej w skali „ruchensztaina”. Problem jest taki, że ludziom, którzy na codzien wycieraja sobe mordy wyrownywaniem szans itd brakuje empatii. Nie rozumieją, że istnieją ludzie, dla których bycie funky śmiesznym gościem na imprezie, to jest rzecz nie do przeskoczenia, a jak jesteś brzydalem 2/10 i jakimś cudem nie straciłeś całej pewności siebie,
@kezioezio: dlatego, że jak zaakceptujesz, że ktoś przegrał życie przez geny to musisz również zaakceptować, że ktoś wygrał życie przez geny - tworzac spektrum, w którym możesz dostrajać jakość genów osoby, przemieszczając się w lewo lub prawo, z ich jakością życia. Ludzie mają problem z zaakceptowaniem determinizmu genetycznego, ponieważ unieważnia on ich osiągnięcia jako swoje własne, ciężko zapracowane.