Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mój ostatni wpis:
6.5 roku temu poznałem tu najwspanialszą mirabelkę z którą po pół roku stworzyliśmy piękny związek. Jeździłem do niej ponad 350 kilometrów, ja zaczynałem studia a ona kończyła szkołę i przez to widywaliśmy się raz częściej na długo, a czasem rzadziej bo musiałem mieć też czas na pracę. Każdego dnia mieliśmy ze sobą nieodłączny kontakt, graliśmy w gry, prowadziliśmy długie rozmowy, oglądaliśmy filmy. W święta zapraszałem ją do siebie, na wakacje lub w inne wolne dni jak sylwester jeździliśmy czasem za granicę albo w różne miejsca w Polsce gdyż lubiliśmy podróżować. Wspólnie całkiem sporo podróżowaliśmy, była moim najlepszym kompanem i bratnią duszą z którą mogłem rozmawiać na wiele wspólnych tematów. Dogadywaliśmy się bez słów i na początku wszystko było idealnie, lecz później klasycznie po tylu latach wkradła się monotonia i związek był wystawiony na próby. Byłem z jej największymi problemami, zaakceptowałem wady i chociaż nie było mi lekko nigdy nie miałem chwili poważnego zwątpienia bo ją bardzo kochałem i wierzyłem, że przetrwam każdą próbę. Nigdy jej nie mówiłem o swoich poważnych problemach bo nie chciałem jej przytłoczyć i też nie chciałem okazać słabości jako facet którego potrzebowała.
Jednak ja też miewałem drobne problemy, które odbijały się na naszym związku i największym uderzeniem był moment kiedy rok temu ze mną zerwała przez pewne niezrozumienie/niedopowiedzenie. Bardzo mnie zabolały słowa, które skierowała w moją stronę. Słowa których w życiu bym jej nie powiedział nawet w silnych nerwach.
Był to moment przed świętami i sylwestrem, czas kiedy nie chciała być sama, a ja tym bardziej. Spędziliśmy ten czas razem, później wspólnie zrobiliśmy trip do innego miasta i też było fajnie jak dawniej. Byłem szczęśliwy, że jest mi z nią dobrze jak kiedyś, chociaż zacząłem zauważać u niej zdystansowane zachowanie i cały czas dawała mi do zrozumienia ze juz nie jesteśmy razem.

Zacząłem jej mówić o swoich problemach (mogło to mieć wpływ na jej patrzenie na mnie), świadomość zakończenia przez nią związku przybiła mnie do tego stopnia, że nie mogłem wstać z łóżka aby wykonać zlecenia. W tym momencie zaczęły się moje problemy finansowe ponieważ musiałem zapłacić kary za niedotrzymanie terminów i wpędziło mnie to w spirale zadłużenia bo musiałem też się utrzymać.
W ostatnich miesiącach nie miała ochoty na spotkania mówiąc że nie ma czasu. Chciałem ratować ten związek ale musiałem też ratować siebie i rodzinę (przed ewentualnymi problemami i stresem). Wyjechałem za granicę, po godzinach robiłem zlecenia i swoje projekty aby jak najszybciej stanąć na nogi i rozwinąć w pełni związek który wydawało mi się, że już prawie wygasł ale stoi jeszcze pod znakiem zapytania. Przez ten rok dziennie spałem może po 3-4h bo musiałem wstać na 5 do pracy, żeby wrócić z niej o 19 i robić kolejne prace do 2 w nocy. Moje problemy ze zdrowiem zaczęły się pogłębiać, ukochana przestała odpisywać a ja w tym czasie zdążyłem spłacić długi, zarobiłem na (prawie całe) mieszkanie/budowę domu w przyszłym roku. Zakupiłem pierścionek aby przypieczętować moją miłość do niej, wynająłem mieszkanie w jej mieście żeby czuła się dobrze i miała blisko do mamy. Jednak po przylocie zacząłem czuć większy niepokój, który chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Okazało się, że od jakiegoś czasu jest już szczęśliwa z kimś innym. Pojechałem do niej i chciałem to wyjaśnić bo nie mogłem uwierzyć, że zostałem po tylu latach skreślony i po tak trudnym czasie jaki przeszedlem i że byłaby w stanie już kochać kogoś innego kogo zna tylko miesiąc. Nie chciała nawet ze mną porozmawiać, potraktowała jak obcego człowieka i usunęła mnie wszędzie gdzie się tylko dało włącznie z tym portalem, wymazala mnie ze swojej przeszłości, ze swoich wspomnień. Siedziałem na ławce całą noc i czekałem aż przyjdzie i chociaż mi wytłumaczy dlaczego tak postąpiła, ale nie przyszła.

Wróciłem do punktu w którym byłem na początku roku: mam jeszcze większe problemy ze zdrowiem, rzuciłem hobby z którego się utrzymywałem, straciłem najważniejszą kobietę w moim życiu, czuję pustkę i po głowie chodzi mi tylko magik bo tyle lat się starałem, żeby było dobrze i jak coś się psuło z mojej winy to później walczyłem ze swoimi słabościami. Wybaczałem jej wszystko, mówiłem że nigdy nie zostawiłbym jej w trudnej sytuacji i kiedyś mówiła mi to samo.
Kiedy ona miała gorszy moment w życiu, a u mnie się powodziło to nawet nie przyszło mi na myśl, żeby zostawić ją dla pierwszych lepszych dziewczyn które wykazywały mną zainteresowanie... Myślałem, że już najgorsze za mną i będę z nią wiódł szczęśliwe życie ale ona już mnie nie chce znać... Nie miałem wielkich wymagań- chciałem tylko żeby była mi wierna i mnie kochała.
6 lat temu pisałem do niej jedne z pierwszych listów miłosnych na które też mi odpisywała, dziś napisałem do niej mój ostatni list.

PS.
Przez te ok. 12 lat poznałem na tym portalu dużo wspaniałych ludzi, dałem tu mnóstwo contentu z którego do dziś wielu korzysta ale nigdy się o tym nie dowie, to już koniec mojej kariery.

Kocham, pozdrawiam

#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski #logikarozowychpaskow #samotnosc #feels #depresja

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63acc8a86ee95d57c223da4e
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Wesprzyj projekt
  • 21
OP: kmno4 : @AnonimoweMirkoWyznania: Proszę, spróbuj spojrzeć na to obiektywnie i na to jak się czuję bo sytuację rozumiemy tylko my. Nie powiedziałaś mi jasno, że już nie chcesz ze mną być dlatego cały czas miałem nadzieję (do połowy roku wszystko wyglądało ok). Nic nie wiedziałem, dlatego przyjechałem i nie miałem zamiaru kogokolwiek niepokoić, a już na pewno nie Ciebie. Chciałem, żebyś chociaż przez telefon mi wyjaśniła jak wygląda sytuacja