Wpis z mikrobloga

„Manifest” Angie Vincito: montaż horroru YouTube o rosyjskich uczniach

Krótko:

Ten film składa się w całości z szokujących filmów, które rosyjscy nastolatkowie publikują w sieciach społecznościowych. Niewinne poranne rytuały na YouTube czy TikTok są publikowane obok nagrań spanikowanych młodych ludzi uciekających przed strzelaniną w szkole. Uczniowie w całej Rosji potajemnie nagrywają agresywnych nauczycieli, którzy nie potrafią się kontrolować. Na lekcjach mówi się im, że kobieta powinna uprawiać seks z mężem, kiedy tylko ma na to ochotę; ponadto studenci są nazywani idiotami i bici. Nastolatkom grozi, że zostanie sporządzony protokół w sprawie ich poglądów politycznych. Telefon komórkowy jest swego rodzaju tarczą między młodymi ludźmi a tym okrutnym światem, czyniąc z nich nie tylko obserwatorów, ale i oskarżycieli. Bez względu na to, jak ekstremalne są wydarzenia, nadal strzelają. Manifest to ciemna mozaika niepokojące i kończące się przerażającym zakończeniem. Film pokazuje, jak agresja i opresja są nieświadomie przekazywane kolejnym pokoleniom. - Angie Vincito

Długo:

Na początku marca na Łotwie odbędzie się 3. Międzynarodowy Festiwal Filmów Dokumentalnych Artdocfest/Riga. W Rosji filmy prezentowane na festiwalu raczej nie będą oglądane – przynajmniej władze robią w tym celu wszystko, co w ich mocy. I na pewno nie trafi do kin. „Manifest” – film stworzony z filmów, które rosyjska nastolatka publikuje w sieciach społecznościowych, zmontowany w dokument przez osobę występującą pod pseudonimem Angie Vincito. Anton Dolin spojrzał na „Manifest” i podzielił się swoimi (raczej ciężkimi) odczuciami wynikającymi z tego, co zobaczył.

W 2022 roku horroru nie brakowało. Wiele z nich zostało sfilmowanych w każdym szczególe, pokazanych całemu światu i przez nich obejrzanych. Jednak nawet przy tak dużej konkurencji „Manifest” potrafi wywołać ciarki u przygotowanego widza. Pomimo tego, że niewiele przedostaje się do obiektywu, a najgorsze ukrywa się przed publicznością, skoncentrowana atmosfera strachu i przemocy powala z nóg. Jedynym materiałem obrazu jest codzienne życie współczesnych rosyjskich uczniów, zostało ono zmontowane wyłącznie z filmów opublikowanych publicznie z YouTube i różnych sieci społecznościowych, od Odnoklassniki po TikTok.

Film pozbawiony jest jakiegokolwiek komentarza autorskiego, a jego twórca ukrywa się pod pseudonimem „Angie Vincito”. Ostrożność nie jest zbyteczna, biorąc pod uwagę prześladowania w Federacji Rosyjskiej wszelkich przeciwników ideologicznych, zwłaszcza tych, którzy ośmielają się wkraczać w „politykę młodzieżową”. W tej dziedzinie państwo uważa się za monopolistę. Nie ulega wątpliwości, że właśnie to stanowisko Manifest atakuje z zimną furią, z całą swoją wyimaginowaną neutralnością. Unikając napisów wyjaśniających lub tekstu za kulisami, Vincito wyraża się wyczerpująco w montażu.

Film jest zbudowany jako „dzień z życia”. Zaczyna się panoramą przesuwających się po niebie chmur i dźwiękiem budzika i tak samo się kończy. W początkowych ujęciach dzieci i nastolatki niechętnie wstają z łóżek, gotują i jedzą śniadanie, ubierają się, szykują do szkoły, komentując to wszystko. Ale bardzo szybko rutynowe procedury zostają zastąpione apokaliptyczną perspektywą. Nad miastem (napisy końcowe pomogą zrozumieć, że było to kilka różnych miast w całej Rosji) rozlega się syrena alarmowa, gdzieś biegną ludzie, mechaniczny głos oznajmia, że ​​nieznany wróg dokonał ataku nuklearnego na Moskwę. Czy to jest wiertarka? Zainscenizowane strzelanie? Czyjś szatański żart? Jeden z bohaterów, który jest jednocześnie małoletnim (współ)autorem, spokojnie oświadcza przed kamerą: to mój ostatni film.

Jednak życie toczy się dalej. Po prostu przed nami nie tyle dzień z życia ucznia, co ścieżka życia, która zostanie ukończona przed terminem za pomocą kilku ujęć. Odległość od świtu do zmierzchu zamieni się w trajektorię od narodzin do śmierci.

YouTube i sieci społecznościowe to genialne i przerażające osiągnięcie cywilizacji. Tak naprawdę studnia bez dna, w której można znaleźć dosłownie wszystko. Ale to właśnie jego bezdenność sprawia, że ​​tak trudno znaleźć potrzebne informacje, nie mówiąc już o ich usystematyzowaniu. Twórca „Manifestu” wciela się w rolę filtra, który zbiera nie tyle segmenty informacji, co ducha czasu i skupia je w godzinie ekranowej, której najprawdopodobniej nie zapomnisz.

Ćwiczenia z syreną to tylko częściowy i bynajmniej nie najbardziej spektakularny przejaw wojny totalnej, która od pierwszych lat życia przeniknęła do codziennego życia każdego obywatela Federacji Rosyjskiej. Codzienne marsze pod „Katiuszą” na wychowaniu fizycznym dość logicznie zamieniają się w okrzyki nauczycieli, którzy przemawiają do 10-12-letnich dzieci mniej więcej tak, jak anegdotyczne chorągiewki przemawiają do przestraszonych rekrutów. Sprawa nie ogranicza się jednak do krzyku, w kadr wchodzą zarówno bicia, jak i przemoc seksualna. Swoją drogą, nie na miejscu, przypominam sobie „Ścianę” Alana Parkera i Pink Floyd, gdzie wrzeszczący nauczyciel posłał dzieci prosto do maszynki do mięsa.

Mnie tego uczono w szkole. Otóż ​​pozytywnym bohaterem „Manifestu” jest smartfon. Kamera w rękach ucznia uwidacznia przemoc, pozwala ją dokumentować i prezentować – jeśli nie rodzicom (czasem wspólnicy nauczycieli), to nam, widzom. Tradycyjnie w Rosji ratowanie tonących jest dziełem samych tonących, a kamera i dostęp do internetu pozwalają dzieciom i młodzieży zachować podmiotowość, głos i poczucie własnej wartości.

Dotyczy to również polityki. Osobny rozdział poświęcono ostatnim protestom społecznym w Federacji Rosyjskiej, które miały miejsce 23 stycznia 2021 r. – akcjom poparcia cieszącego się ogromną popularnością wśród młodzieży lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Dzieci boją się wyjść na plac, ale pokonują wątpliwości i strach. Jedna dziewczyna ze złośliwą ironią opowiada do kamery o swoim pierwszym aresztowaniu. Inny chłopiec leży na materacu pod śnieżnym niebem i opowiada, jak jego ojciec-policjant zagroził, że wyrzuci go z domu, jeśli odważy się pójść na wiec. Uczniowie zdejmują ze ściany portret prezydenta („Twoje miejsce jest przy wiadrze”), piszą na tablicy „Putin to złodziej”, sarkastycznie zdejmują spod biurka płócienne przemówienia dyrektorki, która krzyżuje uczniów za bluźnierstwo.

Dawno, dawno temu Amerykanin Michael Moore nakręcił słynny film o „szkolnych strzelcach”. Tam szukał odpowiedzi na pytanie „Jak to się stało?” i stopniowo doszedł do prostego wniosku: to nie brutalne gry komputerowe i hard rock zniekształciły dusze dzieci, ale polityka rządu i bezpłatna sprzedaż broni. Angie Vincito bez zbędnych ceregieli prowadzi podobne śledztwo, doprowadzając widza do oczywistości: Putinowska Rosja skazana jest nie tylko na szybką wojnę z innym państwem, ale także na wewnętrzną eksplozję. Punktem kulminacyjnym Manifestu jest koszmarna kronika zamachów terrorystycznych i masakr w szkołach. Próby przesłuchania nieletnich strzelców, bełkotanie czegoś w odpowiedzi, niczego nikomu nie tłumaczą. Ale twarze nauczycieli wykrzywionych nienawiścią i strachem, wrzeszczących na zamrożoną klasę, są bardzo wyrównane.

#ukraina #wojna #rosja