Wpis z mikrobloga

#gielda "W sobotę prezes PKN ORLEN Daniel Obajtek poinformował na Tweeter, że Rosja „zakręciła kurek” Polsce na dostawy ropy rurociągiem „Przyjaźń”.
Stało się to dzień po tym, jak Ukraina oficjalnie odebrała pierwszą partię czołgów #leopard z Polski. Przypadek?
Jeszcze w styczniu ropa metkowana przez Kreml stanowiła 25% całkowitego, miesięcznego importu ropy do Naszego kraju, co wynikało z dwóch długoterminowych kontraktów zawartych przed wojną: pierwszy z Rosnieft na 300 tys ton miesięcznie, który z końcem stycznia tego roku wygasł i nie zostal przedłużony przez PKN oraz z Tatnieft na 200 tys ton, który miał być realizowany do końca lutego 2024.
Prezes Daniel Obajtek zapewnia na tweeterze, że jesteśmy w pełni przygotowani na działania Moskwy, a „z Rosji pochodziło już tylko 10% surowca”.
To może ja wyjaśnię. Przede wszystkim nie patrzmy na Grupę Orlen, w skład której wchodzą wszystkie spółki, w tym też zagraniczne. Rozpatrując problem pod kątem Polski, należy brać pod uwagę wyłącznie dane PKN ORLEN. A jak oficjalnie wiadomo, w styczniu 2023 płocki koncern zaimportował do polski rurociągiem „Przyjaźń” 500 tys. ton „nafty” z Rosji, co daje ok 123 tys. b/d, a to jest 25% całkowitego, średniego importu styczniowego z lat 2015-2021 (średnia styczniowa całkowitego importu ropy z tych lat to 485 tys. b/d - dane JODI).
Oznacza to, że z miesiąca na miesiąc musimy znaleźć alternatywne źródła dostaw dla
jednej/czwartej surowca sprowadzanego do Nas z zagranicy, służącego do produkcji paliw.
Jak by tego było mało, dzieje się to w momencie, gdy na świecie nowych dostawców szuka wiele państw, których gospodarki mają do zaproponowania w zamian o wiele więcej, niż Polska, a także mających zbudowane silniejsze relacje tam, gdzie jeszcze jest potencjał do znalezienia dodatkowych baryłek.
Jeśli ktoś uważa, że uratuje Nas umowa z Aramco, bo sprzedaliśmy im „za grosze” udziały w rafinerii Lotos, to może się grubo przeliczyć, ponieważ królestwo Arabii Saudyjskiej to sojusznik Rosji w kartelu OPEC+, gdzie przydziały produkcyjne ustalane są wspólnym głosem całej grupy. W związku z tym kwestie wzmocnienia dostaw do Polski również mogą być konsultowane między konkretnymi sojusznikami organizacji OPEC+.
Jednocześnie Nasze umowy z Saudami na dostawy do Polski zawierają przedziały „od” i „do” oraz inne „furtki”, dzięki którym niewiele muszą, a dużo mogą.
To nie koniec potencjalnych kłopotów „paliwowych” jakie wiszą nad Naszymi głowami.
Coraz bardziej realne wydają się też zakłócenia dostaw gotowych paliw do zachodniej części polski z niemieckiej rafinerii Schwedt PCK, ponieważ Nasz rząd blokuje alternatywną drogę do zaopatrywania tego zakładu przez Gdański Nafto-Port.
Zachodnio-pomorskie oraz Lubuskie w dużej mierze bazują na paliwach pochodzących ze Schwedt, tak jak większość niemieckich stacji paliw należących do Grupy Orlen.
Już teraz dużo mówi się, że zakład w Schwedt działa na 70% swoich maksymalnych możliwości właśnie z powodu niewystarczających dostaw surowca.
Jeśli Polska nie zacznie współpracować przy zaopatrywaniu rafinerii PCK poprzez Gdańsk, siłą rzeczy w pierwszej kolejności zostanie wstrzymana sprzedaż paliw na polski rynek i sprzedaż dla stacji „benzynowych” Grupy Orlen zlokalizowanych w Niemczech.
Stanowisko Naszych władz wynika z tego, że rząd Olafa Scholza nie przejął jeszcze całkowitej kontroli nad udziałami Rosniefti w zakładzie PCK, ale druga strona uważa, że to trudny i skomplikowany proces, dlatego udziały trafiły najpierw w urząd powierniczy, by zyski z nich płynące mogły zostać przekierowanie w rozwój rafinerii, zamiast do Rosji.

Źródło: JODI, PERN, ORLEN, PCK SCHWEDT."