Wpis z mikrobloga

Siema
Ten tekst jest lekką prowokacją, ale chciałem dać do myślenia tej grupce Was, która zamierza machać/macha spinningiem w poszukiwaniu dużych drapieżników, w szczególności z uwzględnieniem wędkarstwa rzecznego.

W oczekiwaniu na sezon

To teraz to nie jest "prawdziwy" sezon. Wprawdzie można łowić już szczupaki (jeżeli jeszcze nie zostały wytępione) i bolenie, ale jakoś tak brakuje do kompletu suma i sandacza. Wtedy będzie ten prawilny i całodobowy sezon. Zazwyczaj tak się składa, że typowy wędkarz właśnie pod koniec maja podejmuje decyzje i snuje plany gdzie i jak przez resztę roku będzie się zasadzał na rzeczne potwory. Co należy kupić. W jakich miejscach będzie łowić itd. Tak - wędkarz z duszą robi wszystko na ostatnią chwilę. Tak jak decyzja o wyprawie zapada często chwilę przed. Jak ktoś już w styczniu już wie co, jak i kiedy to współczuję.
Mam wrażenie, że spora część takich scenariuszy zakłada uporczywe łowienie z opadu. Jak nad wodą widzę spinningistę to łowi albo bolenie na szybko prowadzone pod powierzchnią woblery albo wali opadem po dnie. I raczej to drugie wygrywa w statystykach.

Ale co, ale jak.

Być może przyczyną tego stanu rzeczy jest przekaz marketingowy serwowany nam zewsząd. Bardzo dużo poradników wideo niemal utożsamia łowienie na spinning z łowieniem z opadu. Po wpisaniu na yt "sandacz na spinning" zobaczymy masę przeciążonych gum w pyskach ryb, jeszcze więcej w pudełkach i ogólnie tych pudełek to trochę jest. "...szczupaka?", no pierwszy link jest o łowieniu z opadu, a dalej miniaturki filmów też dominują jigi. "...bolenia?", no tu drapieżny przekaz marketingowy ma kłopot, ale bolenia? Też da się łowić z opadu! "...suma?", trolling, wobler nocą, opad? Ależ oczywiście.
Tak też sprawa się ma, gdy widzę tego typowego spinningistę nad wodą. Opad za opadem. Najlepiej trafić przynętą w ten nagłębszy dół. To trzeba też założyć srogą główkę. Duża przynęta trochę kosztuje. Jeżeli wędkarz ma posiadać całą kolekcję takich gum no to może lepiej jednak wybrać te trochę mniejsze, to może będzie trochę taniej i nie będzie trzeba taszczyć ze sobą wielkiej torby. I taki schemat najczęściej kończy się gdzieś w ramie "gumki ok. 8cm , obciążenia ok. kilkunastu gram". Trochę duże dla naszych okoni, ale czy skuteczne na większe drapieżniki? I czy w ogóle prowadzone w odpowiednim miejscu?
W tym miejscu wyobraźmy sobie dowolnego drapieżnika. Gdzieś napełnił swoje brzucho i teraz wypadałoby udać się na spoczynek. Pewnie gdzieś przy dnie. I raczej nie w pełnym nurcie, chociaż nie jest to regułą. Natomiast miejsce będzie raczej głębokie. Często z dodatkowymi atrakcjami. Ja się dziwię, jak to możliwe, że w ogóle udaje się odpowiednio zaprezentować przynętę w takich warunkach. I jeżeli ryba ją zlokalizuje to musi być niezłym kozakiem, że dała radę w takich ciemnościach coś pochwycić.

Ale po co się męczyć?

Sprawa wygląda tak. Na stole stoi szklanka z paluszkami. W tle gotuje się obiad. Ogólnie kuchnia serwuje obiad o stałej porze, ale czekasz aż wszystkie składniki znajdą się mniej więcej w tym samym miejscu, na przykład na talerzu. Najlepiej takiego dania oczekiwać gdzieś w pobliżu jego przyrządzania. Paluszka może? No coś tam mozna wsunąć, ale to trochę uciążliwe. Małe jakieś takie i w ogóle. A jak nie starczy miejsca w brzuchu na ten smaczny obiad? Lepiej poczekasz. Jest gotowe! Cały świat nie istnieje. Jak teraz zadzwoni telefon to aż na usta ciśnie się głośne k...a! Musisz to zjeść. Najlepiej od razu. Po obiedzie te same paluszki wyglądają już zupełnie obojętnie. Idealnie było by się schować i odpocząć.
Kurcze. A jeżeli my działamy podobnie jak zwierzęta? Nie ciężko dojść do konstatacji, że każde zwierzę w naturalnych warunkach musi się przemieszczać w celu zdobycia pożywienia.
Teraz powróćmy do tego momentu, w którym drapieżnik siedział gdzieś przyczajony przy dnie. Żeby zacząć żerować musi się podnieść chociaż trochę, żeby nie szorować po dnie. Ale ofiary, nawet jeżeli będą przy dnie, to dosyć ciężko wychodzi polowanie na nie, bo któryś atak może się skończyć przywaleniem głową w coś co wystaje z dna. No słabo. Co to za zbój z rozkwaszoną michą. No i o prokreacji można zapomnieć. Może lepiej jest się podnieść wyżej? No jasne! I jaśniej tam. Łatwiej za pomoca wzroku zlokalizować potencjalną zdobycz.
Tak. Jeżeli drapieżnik jest na tyle duży, żeby wyeliminować ryzyko stania się ofiarą innego drapieżnika to będzie dążył do polowania na otwartej wodzie i wyraźnie nad dnem! Włącznie ze strefą tuz pod powierzchnią. Nie tylko w nocy gdzie drobnica wyraźnie podnosi się do powierzchni, ale też w dzień. Tak żerujące drapieżniki często też zdradzają na powierzchni wody swoje miejsce żerowania. I nie wszystkie ślady ataków na powierzchni powodują bolenie. Czemuż takim rybom ktoś miałby podawać przynętę pracującą przy dnie?

Bądź jak on

To chyba tak działa że jeżeli jakiś biznes w pewnym obszarze daje ponadprzeciętne zyski to jest nachalnie oferowany w przekazie marketingowym.
Taki schemat może wpędzać w kompleksy i frustracje . Kompleksy, bo żeby łowić jak ten koleś z filmu to przecież tych gum trzeba trochę mieć, cała gama modeli, kolorów, najlepiej w różnych wielkościach. No i to wszystko trzeba przemnożyć razy różne gramatury główek, bo przecież dwa gramy w tą czy tamtą może zrobić robotę. A jak ta jedna, najłowniejsza się urwie? Nie ma rady, tu trzeba conajmniej zdublować asortyment. I na ryby nie wypada zabrać mniej niż jedno wielkie pudło przynęt. A frustrację dlatego że jak coś się trafi to jest raczej niewymiarek. Cholera! Znowu zaczep i rwanie. O tym ile jigów ląduje w zaczepach, albo jaka góra bezużytecznego badziewia zostaje jak człowiekowi opadną na końcu ręce, czort jeden wie. I to wszystko po to, żeby się bawić głównie z małymi rybami. Owszem, zdarza się tak trafić coś dużego, ale raczej jako wyjątek od reguły. No i równie ważna sprawa, to to że kije do łowienia z opadu, ze względu na swoje właściwości są odpowiednio droższe. No prawdziwa żyła złota. Wystarczy tylko przekonać wędkarza. Patrz na tego gościa z filmu/katalogu/artykułu. On ma masę sprzętu i łowi dużo. Bądź jak on!

No to co teraz?

A gdyby oderwać się od tego schematu i poprowadzić przynętę wyżej? Leniwie. Z minimalnym obciążeniem. Nadać jej szczytówką życie. Z fantazją. Tak żeby przekonać drapieżnika, że ma przed sobą łatwą okazję. Że to będzie łatwe. Przecież ta rybka nie wygląda na taką co mogłaby daleko uciec. Temu celowi dobrze służą trochę większe przynęty. Nie ma wtedy potrzeby stosowania drogich, szybkich wędek. Duże przynęty mają to do siebie, że są niezwykle agresywnie pożerane. To nie są pstryknięcia jak w opadzie. I jeszcze jedno. Drapieżniki mają w pompie jaki to kolor, bo w dzień na tle nieba każdy kolor wygląda podobnie, a w nocy to wsio ryba.
No to kij do góry i do dzieła!

W sumie to ja dzwonię, a to jest miejsce gdzie wstawia się głównie zdjęcia znad wody i bez ryb. Ale może uda mi się uratować kogoś przed sporym wydatkiem. A jeżeli wciągnę kogoś w taki styl łowienia, albo chociaż pokażę, że ryby można sobie wykoncypować, to będzie mi niezmiernie miło.

Pozdrawiam
Ja

#wedkarstwo
  • 8
  • Odpowiedz
@klefonafide: Jeżeli jakąś masz to nie masz za mało dużych gum. I nie tylko gumy. Woblery też. I czemu do cholery każdy odczuwa potrzebę zakupów w wędkarskim, jak tylko dowie się, że ktoś łowi inaczej? Ja też tak miałem, a dziś mi ciężko to zrozumieć.
  • Odpowiedz
@przypominam_sie: to był żart w nawiązaniu do tego, że ludzie od razu chcą kupować nowe przynęty jak obejrzą/przeczytają coś w internecie xD

Sam łowię różnymi wielkościami i rodzajami przynęt, tak samo jak nie przywiązuję się do jednej techniki.
  • Odpowiedz
Z mojego małego doświadczenia wynika że szczupły poluje jak inne zwierzęta, orki, rekiny, lwy, wilki. Lubi sobie pomóc miejscem w którym poluje. Łatwiej mu złapać rybę w miejscu w którym on zagradza jej ucieczkę na otwartą wodę. Czyli wszelkiego rodzaje zatoki, klatki, skupiska roślin. Ustawia się, leży na dnie albo na roślinach i czeka. Lubi leżeć na zboczu tak że widzi rybę nad sobą ale ryba go nie widzi. Może wtedy atakować
Bed_Kriczer - Z mojego małego doświadczenia wynika że szczupły poluje jak inne zwierz...
  • Odpowiedz