Aktywne Wpisy
Prawdopodobny scenariusz inwazji Rosji na NATO w roku 2044
Podążając za niemieckim dziennikiem "Bild", brytyjski dziennik "Daily Mail" opublikował "scenariusz rosyjskiego ataku na NATO"
Źródłem informacji były wypowiedzi byłego amerykańskiego dowódcy Bena Hodgesa i wielu analityków wojskowych.
Ich zdaniem możliwe kroki Rosji są następujące: Inwazja rzekomo rozpocznie się od cyberataków na dużą skalę, których celem będzie destabilizacja infrastruktury i łączności satelitarnej, co sprowokuje globalne zakłócenia Następnie Rosja ma przeprowadzić zmasowany atak rakietowy
Podążając za niemieckim dziennikiem "Bild", brytyjski dziennik "Daily Mail" opublikował "scenariusz rosyjskiego ataku na NATO"
Źródłem informacji były wypowiedzi byłego amerykańskiego dowódcy Bena Hodgesa i wielu analityków wojskowych.
Ich zdaniem możliwe kroki Rosji są następujące: Inwazja rzekomo rozpocznie się od cyberataków na dużą skalę, których celem będzie destabilizacja infrastruktury i łączności satelitarnej, co sprowokuje globalne zakłócenia Następnie Rosja ma przeprowadzić zmasowany atak rakietowy
snickers111a +60
Siedzę i sb piję szery luka a co tam u was
Taka tam nocna historia z dreszczykiem w tle.
Najstarsi górale mówią, że jak się zapali koło w naczepie, to bez b.solidnej gaśnicy nie ma szans jej uratować... otóż nie zawsze...
Jadę sobie M1 na północ, wyprzedza mnie inny zestaw, jak coś nagle nie pierdyknie, tak solidnie, dźwięk jak młot o kowadło, trochę głuchy, ale okrutnie donośny. Patrzę się na swoje koła, nic nie widać, patrzę się koła ciężarówki z przodu, a tu lekki dymek i trochę dziwna geometria środkowego koła po lewej stronie, no i sruu, snop potężnych iskier, deczko przy duży. Zaczynam mrugać jak nawiedzony, wrzucam awarię, zjeżdżamy do zatoczki. Wysiadamy jednocześnie i biegniemy do feralnego koła, trzymam dwie butelki 0.5l w ręku, jedna z wodą, druga z oranżadką... śmiesznie nie? Do płonącego koła w tirze z 1l wody...
Patrzymy się na koło, tarcza rozgrzana do koloru pomarańczowego, i cyk wyskakuje płomień.... całkiem solidny jak na początek, prawdopodobnie zapaliły się smary. Ogólnie wszystko było tam przemielone.
Oczywiście jak to w UK bywa, ani on, ani ja nie mamy żadnej gaśnicy... Leję z buteleczek, Vilands (kolega Litwin) leci odpinać ciągnik, łudziłem się, że może delikatnie opóźnię i straż jakoś da radę dojechać...
O dziwo płomienie po tym litrze zgasły, szybko więc poleciałem po trzecie 0.5l wody gazowanej... i wezwałem straż. Taka rada, nie dzwonić z komórki, tel alarmowy w zatoczce jest skuteczniejszy, połączenie było natychmiast, a po przeczytaniu dyspozytorowi nr słupa (jest wewnątrz drzwiczek) od razu wiedzieli gdzie jesteśmy...
Litr to jednak trochę mało... ogień po kilkunastu sekundach zapłonął na nowo... a ja stoję z ostatnią buteleczką... Vilands biegnie z drugą... też z 0.5l... Udaje się ponownie zgasić... po chwili stoimy, nasze oczy robią się coraz większe, wody więcej nie mamy... a koło nadal ma chęć płonąć... patrzę się na plastikowe znaczniki nakrętek... a one się topią jak ser na zapiekance...
Pytam się - "Co masz na naczepie?"
I odpowiedź najlepsza z możliwych - "Coca-colę..."
Humorki od razu się poprawiły, bo już wiedzieliśmy, że w razie czego, to płynów nam nie zabraknie ;)
Na szczęście nie musieliśmy rozwalać palety,
DWA LITRY WODY WYSTARCZYŁY!!!
Ktoś powie, e to co to był za pożar...
Niby racja, gdyby jednak tego zabrakło, to 2 minuty później wesoło płonęłaby cała naczepa. Mieliśmy sporo szczęścia, że praktycznie od razu się zatrzymaliśmy, i od razu zaczęliśmy lać wodą.
Strażacy się srogo uśmiali, gdy usłyszeli, że temat został ogarnięty zaledwie dwoma litrami.
Oba zdjęcia koła dzielą jakieś 3 min, na jednym znaczniki są jeszcze całe, na drugim już stopione...