Wpis z mikrobloga

#transport #ciezarowki #pozar #tir #anglia #szczescie

Taka tam nocna historia z dreszczykiem w tle.
Najstarsi górale mówią, że jak się zapali koło w naczepie, to bez b.solidnej gaśnicy nie ma szans jej uratować... otóż nie zawsze...

Jadę sobie M1 na północ, wyprzedza mnie inny zestaw, jak coś nagle nie pierdyknie, tak solidnie, dźwięk jak młot o kowadło, trochę głuchy, ale okrutnie donośny. Patrzę się na swoje koła, nic nie widać, patrzę się koła ciężarówki z przodu, a tu lekki dymek i trochę dziwna geometria środkowego koła po lewej stronie, no i sruu, snop potężnych iskier, deczko przy duży. Zaczynam mrugać jak nawiedzony, wrzucam awarię, zjeżdżamy do zatoczki. Wysiadamy jednocześnie i biegniemy do feralnego koła, trzymam dwie butelki 0.5l w ręku, jedna z wodą, druga z oranżadką... śmiesznie nie? Do płonącego koła w tirze z 1l wody...

Patrzymy się na koło, tarcza rozgrzana do koloru pomarańczowego, i cyk wyskakuje płomień.... całkiem solidny jak na początek, prawdopodobnie zapaliły się smary. Ogólnie wszystko było tam przemielone.

Oczywiście jak to w UK bywa, ani on, ani ja nie mamy żadnej gaśnicy... Leję z buteleczek, Vilands (kolega Litwin) leci odpinać ciągnik, łudziłem się, że może delikatnie opóźnię i straż jakoś da radę dojechać...
O dziwo płomienie po tym litrze zgasły, szybko więc poleciałem po trzecie 0.5l wody gazowanej... i wezwałem straż. Taka rada, nie dzwonić z komórki, tel alarmowy w zatoczce jest skuteczniejszy, połączenie było natychmiast, a po przeczytaniu dyspozytorowi nr słupa (jest wewnątrz drzwiczek) od razu wiedzieli gdzie jesteśmy...

Litr to jednak trochę mało... ogień po kilkunastu sekundach zapłonął na nowo... a ja stoję z ostatnią buteleczką... Vilands biegnie z drugą... też z 0.5l... Udaje się ponownie zgasić... po chwili stoimy, nasze oczy robią się coraz większe, wody więcej nie mamy... a koło nadal ma chęć płonąć... patrzę się na plastikowe znaczniki nakrętek... a one się topią jak ser na zapiekance...
Pytam się - "Co masz na naczepie?"
I odpowiedź najlepsza z możliwych - "Coca-colę..."
Humorki od razu się poprawiły, bo już wiedzieliśmy, że w razie czego, to płynów nam nie zabraknie ;)

Na szczęście nie musieliśmy rozwalać palety,
DWA LITRY WODY WYSTARCZYŁY!!!

Ktoś powie, e to co to był za pożar...
Niby racja, gdyby jednak tego zabrakło, to 2 minuty później wesoło płonęłaby cała naczepa. Mieliśmy sporo szczęścia, że praktycznie od razu się zatrzymaliśmy, i od razu zaczęliśmy lać wodą.

Strażacy się srogo uśmiali, gdy usłyszeli, że temat został ogarnięty zaledwie dwoma litrami.

Oba zdjęcia koła dzielą jakieś 3 min, na jednym znaczniki są jeszcze całe, na drugim już stopione...
lakfor - #transport #ciezarowki #pozar #tir #anglia #szczescie

Taka tam nocna histor...

źródło: Screenshot_20230617-023722_Messenger

Pobierz
  • 4