Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich. Słowem wstępu: niektórzy starsi wykopowicze może pamiętają moje wpisy postowane przez @Mleko_O pod tagiem #iiwojnaswiatowawkolorze. Wpisy, jeśli się przyjmą, będą ukazywać się codziennie pod tagiem #wojnawkolorze. Wczorajszy wpis o Anschlussie Austrii chyba się spodobał, dlatego dzisiaj kontynuujemy. :) [A]

Historia lubi się powtarzać. Czasem dwa podobne wydarzenia dzieli mniej niż sto lat. Tak, jak w niedawnym przypadku wysadzenia zapory wodnej w Nowej Kachowce na Ukrainie, tak i w tym, który opisywałem niegdyś w ramach mojego cyklu o Unternehmen ''Barbarossa'' - niemieckiej inwazji na ZSRR.

Dnieprzańska Elektrownia Wodna (DnieproGES) stanowiła dumę ZSRR. Wybudowano ją w latach 1927-1932 w Zaporożu. Zapora miała 60 metrów wysokości i 760 metrów długości, a elektrownia o mocy 560 MW zasilała węglowo-stalowe serce ZSRR - Zagłębie Donieckie. Hydrogeneratory sprowadzono z USA. Amerykańscy inżynierowie byli też konsultantami i nadzorcami tego projektu i dzięki nim on w ogóle powstał. Sześciu z nich, na czele z płk Hugh Cooperem, otrzymało Ordery Czerwonego Sztandaru. W ostatnim roku budowy zatrudnionych tu było aż 63 tysiące ludzi. Była to sztandarowa budowa pierwszego planu pięcioletniego i pierwszy krok ku elektryfikacji - jednemu z czołowych przedsięwzięć sowieckiej władzy.

Amerykanie - dotknięci Wielkim Kryzysem 1929 r., a co za tym idzie spadkiem obrotów, kosztami i bezrobociem - bardzo chętnie pomagali w industrializacji Związku Radzieckiego. Wszak w grę wchodziły sute kontrakty i dobre zarobki, nawet jeśli USA i ZSRR nie utrzymywały jeszcze oficjalnych stosunków dyplomatycznych. Poza DnieproGES amerykańscy inżynierowie i przemysłowcy z zakładów Ford Motor Company pomagali tworzyć także fabryki samochodów w mieście Gorki (GAZ; Gorkowskij Awtomobilnyj Zawod) i traktorów w Charkowie (ChTZ; Charkowowskij Traktornyj Zawod) i Stalingradzie (STZ vel Krasnyj Oktjabr) - późniejsze centra produkcji wojennej Armii Czerwonej. W Magnitogorsku powstała pierwsza nowoczesna w ZSRR huta stali dzięki firmie General Eletric. Dzięki czołgowi projektu Waltera Christiego powstały pierwsze sowieckie czołgi szybkie BT. Z kolei silniki Wright-Cyclone były podstawowymi silnikami sowieckich myśliwców początku II wojny, m.in. Polikarpowa I-16. Na 104 zagraniczne kontrakty Moskwy z 1930 roku, aż 81 podpisano z firmami z Niemiec i USA.

By zbudować zaporę i wszystkie te cuda, wyprzedawano dzieła sztuki z Ermitażu, rezerwy złota i zboże, co później stało się jedną z przyczyn Wielkiego Głodu na Ukrainie. Chwalono się, że w 1931 roku położono pod budowę zapory pół miliona metrów sześciennych betonu. Nie wspominano o tym, że beton ten mieszały i ubijały nogami setki kobiet, bo w potężnym Związku Radzieckim brakowało betoniarek...

Amerykański dziennikarz, Hubert Knickerbocker napisał: „Dnieprostroj była niemalże obiektem kultu u Sowietów […]. To było największe, najbardziej spektakularne i najpopularniejsze dziecko Pierwszego Planu Pięcioletniego.” Z kolei polski poeta-komunista Władysław Broniewski pisał: „Ze wszystkiego, co dotychczas widziałem w ZSRR, najpiękniejsze – to Dnieprostroj i w ogóle budownictwo”.

Cud sowiecko-amerykańskiej inżynierii, ubroczony krwią milionów umierających z głodu ludzi...

* * *

Gdy pancerne zagony Wehrmachtu rozrywały żelaznymi obcęgami sowieckie linie i powalały ciosami swych pięści jedną sowiecką armię za drugą, prąc niezatrzymanym walcem, podpułkownik Borys Epow, uprzednio wykładowca na akademii saperów i ekspert od materiałów wybuchowych, a obecnie specjalista od zapór przeciwczołgowych i fortyfikacji na przedpolach Moskwy, otrzymał polecenie stawienia się przed dowódcą wojsk inżynieryjnych Armii Czerwonej, gen. Leontijem Kotlarem. Ten zaś nakazał opracowanie planu wysadzenia zapory. Epowowi nie drgnęła nawet powieka - tak jak i przed dziesięciu laty, gdy brał udział w wysadzeniu moskiewskiego soboru Chrystusa Zbawiciela, kolącego w oczy bolszewików. Sowieci obawiali się, że Niemcy przejdą pod łuku zapory nad Dnieprem. Nazwanym oczywiście jako ''Prospekt Lenina'', po którym kursowały nawet tramwaje wycieczkowe.

Epow wyleciał 15 sierpnia z pełnomocnictwami z Moskwy do Zaporoża. Tam, z oddanym mu pod rozkazy batalionem saperskim, umieścił w strategicznych miejscach na zaporze 20 ton amonalu, służącego do wypełniania torped i bomb głębinowych. Ustalono, że zapora zostanie wysadzona, kiedy ochraniający ją 157. pułk NKWD wycofa się na lewy brzeg Dniepru, a na prawym pojawią się Niemcy.

Słoneczny wieczór 18 sierpnia 1941 r. pachniał rozgrzaną stalą, betonem i trawą. Od wody ciągnął chłodny wiaterek, a niebo roziskrzyło się kolorami zachodzącego słońca. W bajkowej wręcz scenerii rozległ się potworny wybuch, gdy Epow osobiście nacisnął detonator. W zaporze powstała wyrwa o długości 165 metrów, przez którą zaczęły lać się tysiące litrów wody.

Nikt nie raczył poinformować cywilów i dowództwa Armii Czerwonej. Fala powodziowa o wysokości trzydziestu metrów przetoczyła się jak walec po Zaporożu, Nikopolu, Margańcu, wyspie Chortyca i dziesiątkach innych miejscowości na wschodniej Ukrainie. Walec - to doskonałe określenie.

W najbardziej zapomnianej, najkrwawszej jednorazowej zbrodni w czasie II WŚ w Europie zginęło od 80 do 120 tysięcy ludzi. W miażdżącej większości samych obywateli ZSRR.

Od osiemdziesięciu do stu dwudziestu tysięcy. Mniej więcej tyle, ilu Polaków Niemcy zamordowali w ciągu całego pierwszego roku wojny. Tylko tych ludzi Sowieci zamordowali w kilkanaście godzin.

Jedyną zbrodnią, która ją przewyższyła, było wysadzenie przez Chińczyków tamy na Rzece Żółtej podczas bitwy pod Wuhan w czerwcu 1938 roku, gdzie w wyniku wywołanej przez chińskie wojska powodzi zginęło od 600 do 900 tysięcy ludzi - Chińczyków. Jutro to przypomnimy sobie z powodu niedawnej 85. rocznicy, jeśli macie ochotę.

Bezmyślna sowiecka zbrodnia nie przyniosła żadnych korzyści. Niemcy w ogóle się nie zatrzymali i przekroczyli Dniepr w innych miejscach praktycznie z marszu - zarówno na północ, jak i na południe od zapory, w rejonie Chersonia i Kachowki. Niemieckie straty wynieść miały ok. 1500 ludzi wskutek fali powodziowej, ale nie ma na to żadnych dowodów.

Co więcej, fala powodziowa pochłonęła tysiące żołnierzy Armii Czerwonej z 9. i 18. Armii oraz 2. Korpusu Kawalerii, wycofujących się za Dniepr, a innych odcięła od zaopatrzenia, zmuszając tym samym do poddania się. Masy wody zniszczyły też liczne pola uprawne i przetrzebiły trzodę. Sowieci, zdając sobie sprawę, jak wielki błąd popełnili, zaczęli rozpuszczać plotkę, że tamę wysadzili niemieccy dywersanci i lotnicy, co oczywiście było bzdurą. Niemcy nie mieli żadnego interesu w wysadzeniu tamy. Zmontowano nawet film propagandowy z wyciętych klatek z niemieckich kronik i przedstawiano jako ''dowód'' niemieckiej zbrodni, która nigdy się nie wydarzyła.

Pierwotnie samego Epowa aresztował sowiecki kontrwywiad i przetrzymywał go przez miesiąc, uważając go za niemieckiego szpiega. Jego misja była tak tajna, że nie wiedziano o niej na Ukrainie. Dopiero po interwencji gen. Kotlara u Stalina saper został zwolniony.

Po zdobyciu Zagłębia Donieckiego Niemcy zaczęli odbudowywać zaporę. Warto też dodać, że Sowieci zatarli hydrogeneratory, odcinając od turbin dopływ smaru. W efekcie potężne turbiny zostały zniszczone i nie nadawały się do niczego. Niemcy sprowadzili swoje turbiny w 1942 roku. Nawet zaczęli znowu produkować prąd, choć, oczywiście, w mniejszej ilości, niż przed 1941 rokiem. Budowa była w większości ukończona, zanim Niemcy zostali wypchnięci z tych terenów przez Armię Czerwoną, ale powojenne trudności ZSRR sprawiły, że tamę uruchomiono dopiero w 1947 r. Do śmierci Stalina obowiązującą powszechnie wersją była ta, według której zaporę zbombardowali Niemcy.

Borys Epow zmarł w 1991 roku, opływając w zaszczyty. Otrzymał m.in. Nagrodę Stalinowską. W swojej autobiografii przemilczał fakt, że wysadzenie przez niego tamy pozbawiło życia dziesiątki tysięcy ludzi.

Tajemnica DnieproGES-u była tak wielka, że dopiero w okresie gorbaczowowskiej głasnosti zaczęto podejmować temat ofiar. Dopiero od kilku lat zaczyna się upamiętniać zamordowanych bestialsko przez Sowietów cywilów. W Rosji zaś naturalnie nadal uważa się, że nic takiego nie miało miejsca.

Jest to jedna z najbardziej zapomnianych, a jednocześnie najkrwawszych zbrodni w historii II wojny światowej.

Historia bowiem lubi się powtarzać...

BIBLIOGRAFIA:

''Zbrodnia, o której nikt nie pamięta: zniszczenie zapory Dnieprzańskiej Elektrowni Wodnej''
''Potworna zbrodnia NKWD. W ciągu godziny zabili 120 tys. ludzi!'
Henzler Marek, ''Jak Rosjanie wysadzili zaporę na Dnieprze''

Mój fanpage na Facebooku: https://www.facebook.com/WojnawKolorze2.0/

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee i postawienia mi symbolicznej kawy/piwa za moje teksty. :)

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

Zdjęcie kolorowane dla mnie przez: https://www.facebook.com/KolorFrontu

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich. Słowem wstępu: niektórzy starsi wykopowicze m...

źródło: 351324170_936673357616392_747839092934052308_n

Pobierz
  • 33
@IIWSwKolorze1939-45: "Historia lubi się powtarzać. Czasem dwa podobne wydarzenia dzieli mniej niż sto lat. Tak, jak w niedawnym przypadku wysadzenia zapory wodnej w Nowej Kachowce na Ukrainie". Nie napisałeś dosłownie. Jednak skoro Moskwa wysadziła zaporę przeciwko Niemcom, to z jakiego powodu porównałeś to wydarzenie z wybuchem w Kachowce?
@lewakteofil: Masa rzeczy sugeruje, że to byli Rosjanie a korzyści są przede wszystkim takie, że front się w praktyce skrócił i teraz ściągają ludzi i sprzęt spod Kachowki i lewego brzegu Chersonia na Zaporoże i Bachmut gdzie uderzyły ukraińskie siły. Ponadto nie znamy wszystkich szczegółów i Bóg wie co Ukraińcy planowali zrobić w tej okolicy, więc równie dobrze można zakładać, że taka powódź mogłaby powstrzymać desant.