Wpis z mikrobloga

@wilcze_ziele Armenia jest bliższa nam kulturowo ale opiera się na Rosji. Azerowie mają wsparcie Turcji. Jak w każdym tego typu konflikcie pewnie jedni i drudzy popełnili już nie jedna zbrodnię wojenną. Ciekawym aspektem jest że na terenie karabachu stacjonują chyba wciąż jakieś rosyjskie tzw siły pokojowe. W poprzedniej odsłonie konfliktu rozbłysła gwiazda bayraktara wcześniej wojska Armenii raczej nie dawały się wyprzeć z umocnionych pozycji w górach. Ale jak im zaczęły wybuchać schrony
  • Odpowiedz
@Wrocarz Armenia nie opiera się na Rosji od 2018, od tego była ta rewolucja.

Na obszarze stacjonują "mirotworcy", których obecność tam została ustanowiona w 2020 roku. Oczywiście, nie wywiązują się ze swojego zadania
  • Odpowiedz
@Saganis oficjalnie się nie opierają, próbują grać ostatnio również karta USA. Obawiam się że w ich położeniu na chwilę obecną nie mają za dużego pola manewru. Z tego co widziałem, poszedł już news o kapitulacji regionu. Chyba nie będą w stanie nie c teraz już zdziałać.
  • Odpowiedz
Armenia nie opiera się na Rosji od 2018, od tego była ta rewolucja.


@Saganis: Obie siły polityczne są w zasadniczo prorosyjskie, bo nie mają wyboru. Amerykanów tam po prostu nie ma. Szkopuł w tym, że Rosjan też tak naprawdę już nie, a Rosja robi też interesy z Azerami.
  • Odpowiedz
@djtartini1: "Obie siły"? Jakie obie siły? XD

Obecny rząd premiera Nikola Pasziniana jest kontynuacją rewolucji 2018, potwierdzonej w wyborach w 2021 roku.
To on właśnie odsunął od władzy pro-rosyjski klan karabachski. I od 2018 jest kurs na Zachód, lecz nie jest to takie łatwe, jakie mogłoby być.

W obecnej opozycji jest spore stronnictwo pro-russia, ale również i mieszane ugrupowania są.

To, że Armenia się od nich odcina, nie znaczy, że ich
  • Odpowiedz