Wpis z mikrobloga

Ok panowie, znów nachodzą mnie myśli co do przyszłości i jestem ciekawy co myślicie. Do USA wyjechałem 4 lata temu i jestem tutaj elektrykiem. Zarabiam ani dobrze ani źle, raczej przeciętnie. Pracuje 6 dni w tygodniu, ale na ten moment mi to nie przeszkadza bo sobota jest płacona 1.5 więc hajs cieszy, a póki mogę chce zakumulować sobie trochę pieniędzy. Mam już odłożone $110k (fajna sytuacja mieszkaniowa, małe opłaty) i za rok składam wniosek o obywatelstwo. Ale szczerze jestem w takim wieku (28), że coraz częściej myślę, gdzie "osiąść". Nie wiem czy próbować coś tutaj rozwijać się zawodowo przez kursy itp, nie wykluczam też pójścia na 2 letnie studium radiologa, czy iść w godziny i nazbierać jak najwięcej hajsiwa i wracać gdzieś za rok, półtora.

W Polsce mam następujące możliwości. Rodzice najprawdopodobniej przepiszą mi dom (nie ten w którym mieszkają, jakieś 5km od nich). Dom potrzebowałby remontu, strzelam, że na koszt 200tys. Lokalizacja jest przepiękna i kocham to miejsce, ale! Wioska jest w Polsce B, 50km od dużego miasta i z tego co się orientuje to w większości minimalka, z roku na rok coraz mniej młodych ludzi, starzy wymierają. Na swoją działalność nie bardzo mam pomysł, w Polsce jestem po studiach, ale w mojej okolicy praca w zawodzie byłaby niewiele lepiej płatna niż minimalna. Na mieszkanie w mieście wojewódzkim i tak mnie jeszcze nie stać, a nie chciałbym wydać całości ciężko zarobionych pieniędzy na mieszkanie 40m. W Stanach żyje mi się całkiem nieźle, ale boli to, że nie pojadę do rodziców co dwa miesiące tylko raz na rok, święta osobno itp.

Jestem w kropce, bo serce mówi, żeby wracać do Polski bo za pół miliona można już się ustawić jako tako. Ale mózg mówi, żeby zostać w Stanach i się rozwijać. Martwi mnie też perspektywa polityczno gospodarcza Polski jak i Europy w zbliżających się latach. Sam już nie wiem czego chce.

#emigracja
  • 6
@luk96: znam ten bol, wylecialem do Kanady z zona i to jest glowny powod ktory nas tutaj troche odrzuca. Do tego ta strefa czasowa bardzo izoluje. Tylko emigrant moze zrozumiec emigranta.
Jesli masz mega silne wiezi rodzinne, to warto sie zastanowic bo to psychologiczna mordega, ale te pol miliona zl rozplynie sie szybciej niz myslisz.
Zadaj sobie kilka pytan.
1. Czy poradze sobie z chamskoscia ludzi i sytuacjami ktore moga doprowadzac
@Krulsalomon

1. Co do chamskosci to pod tym względem o wiele lepiej czuje się w USA. Ludzie są mili, życzliwi (i nie jest to tylko powierzchowne jak wielu ludzi myśli).
2. Nie mam jakiegoś szerokiego grona znajomych, ani tu ani w Polsce. Nawet z szeroką rodziną nie ma jakichś super kontaktów, ale boli właśnie starzenie się rodziców, z którymi mam super kontakt i wiem, że liczą, że wrócę, brat który jest moim
@luk96: praca jakas bedzie zawsze. Moze sproboj uderzyc w przejecie gospodarstwa po rodzicach jesli jest taka mozliwosc?
Co do starzenia sie rodzicow, jesli maja zalozmy 50 lat i odwiedzisz ich raz do roku to prawdopodobnie zobaczysz ich 20-30 razy przed smiercia. Jesli odwiedzalbys ich co dwa lata to wyglada jeszcze straszniej bo 10-15 spotkan zostalo. Ale pracujac w januszexie w okolicach minimalnej dorobisz sie jedynie nerwicy.

Ja poczucie ze mnie omija
@Krulsalomon przejęcie gospodarstwa nie wchodzi w ogóle w grę. Rodzice niestety już po 60 wiec te obliczenia jeszcze się kurczą. A co do tego że praca zawsze jakaś będzie to właśnie ja pamiętam jak jeszcze 10 lat temu u mnie na terenie bezrobocie wynosiło jakieś 25%, więc też biorę to pod uwagę.