Wpis z mikrobloga

Doświadczenia z młodszymi hindusami mam też ogolnie w większości pozytywne w branży usług - są uśmiechnięci, starają się być pomocni, kreatywni:
- do rejestracji SIM potrzebny jest ktoś lokalny, kto zweryfikuje przesłany kod OTP. Po wizycie w pierwszym salonie Panie szły w 100% po linijce i na koniec odesłały mnie, po 1,5h wertowania papierów z kwitkiem pod tytułem "problemy techniczne". W innym salonie chłopak ohoczo wział ciężar na siebie, za co jednocześnie zaspiewał o łapówę w wysokości jednego big-maca. Pod koniec jak już o tą "usługę" wycenił, poprosiłem o wskazanie jej w cenniku, żeby dać mu sygnał, że coś jest nie halo, ale chłopak przytomnie wytłumaczył, że będzie odpowiadał za mnie przed urzędami w ramach kontroli i w sumie zrobił mi przysługę, więc ostatecznie przyznałem mu jego dolę.

#pajeetwrealu #indie
  • 11
@Alkreni: Zależy na czym Ci zależy. Z resztą, ładując SIM do telefonu dajesz możliwości większe niż jakikolwiek VPN będzie Cię w stanie przed nimi zabezpieczyć, jeśli ktoś chce Ci zrobić kuku (hint: OTA provisioning). Trudność jest tylko w kwestii dostosowania do systemu operacyjnego lub vice versa.
@Cyfranek: Kiedy latałeś? Na prawo od strefy odbioru bagaży były tylko słodycze i używki, dalej (przy wyjsciu z budynku) 4 wymiany walut, urzad celny, 3 kolejne wymiany walut i zamawianie taksówek. Swoją drogą, miałem 12h lotu i niedospaną poprzednią noc, więc dopuszczam przeoczenie.
@Cyfranek

Właśnie w Kochi kupowałem jeszcze w hali lotniska, zaraz za wyjściem ze strefy bagażowej, a już w ogólnej części. W kwadrans miałem aktywną kartę.


Dobrze wiedzieć na przyszłość chociaż ja do Indii przyjechałem autobusem:)
@kotbehemoth: Z autobusem to kicha, bo Cię nie wpuszczą na halę lotniska bez ważnego biletu. A budki operatorów, takie obsługujące cudzoziemców, gdzie nie robią kłopotów, są w środku budynku. Ale przy przylocie samolotem, warto pamiętać, żeby nie wychodzić bez karty SIM
Ogólnie jest obowiązek w tej chwili nawet w wizie podania jakiegoś lokalnego kontaktu - najczęściej powinien to być "travel agent" ("biuro podróży"). W moim wypadku próbowali mnie zrobić w wała, jak dowiedzieli się, że nie przylatuję z Polski, tylko z europy zachodniej i podnieśli stawki na swoje usługi o 30%, jednocześnie redukując jakość oferowanej usługi. Napisałem im co o nich myślę i dałem jeden dzień do namysłu. Ostatecznie zrezygnowałem z usługi i