Wpis z mikrobloga

W tym sezonie #mirkowyzwanie zestaw zadań w ogóle mi nie siadł. Z pozoru proste, okazały się nie lada wyzwaniem, ale o tym później.

W prywatnej wiadomości ukazały mi się takie tematy:

1. Wybierz się na cmentarz i zrób coś miłego: uporządkuj zaniedbany nagrobek, zapal na nim świeczkę.
2. Wykonaj lampion z dyni.
3. Przejedź 30 km rowerem. Zrób zdjęcia roweru w jesiennej scenerii.


Parafrazując "klasyka" polskiej muzyki "Na cmentarze nie chodzę, bo jest mi nie podrodze", dlatego od razu skupiłem się na punkcie 2. i 3. Postanowiłem zrobić obydwa. Co prawda kolarz ze mnie marny, ale 30km powinienem ogarnąć.Przy okazji ostatniego mirkowyzwania udało mi się rozwinąć manulanie tworząc makramę, także dynia powinna pójść gładko - mimo, że wcześniej żadnego lampionu nie stowrzyłem.

W sobotę wystartowałem na rowerze. Obowiązki nie pozwoliły mi się wcześniej urwać, dlatego wyruszyłem dopiero koło 17. Pogoda lipna, ale w końcu to wyzwanie - no i się zaczęło. Po pierwszych kilometrach zaczęły mnie strasznie uwierać gacie, aż mnie w oczach szczypało. Jak ci profesjonaliści tak jeżdżą? Później dopiero sprawdziłem, że oni w ogóle nie zakładają gaci - pewnie tutaj popełniłem błąd. Na pierwszym pitstopie zdjęciowym, zobaczyłem rozbieżność między pomiarem licznika rowerowego, a aplikacji. Nie była duża, pomyślałem, że jak zrobie kilka kilometrów więcej to i tak przekroczę założony dystans. O, jaki ja byłem naiwny. Na drugim zdjęciowym pitstopie różnica znacznie się
powiększyła. Moja wina, że wcześniej nie przetestowałem aplikacji w warunkach polowych. Niestety w Polsce D, gdzie mieszkam zasięg internetu jest super słaby, co przekładało się na sprawność aplikacji. Doszedłem do wniosku, żeby się na to wywalić. "Mireczki mnie osądzą" - pomyślałem. Z niespodzianek to jeszcze na ostatnich kilometrach złapał mnie deszcz, ale nie mógł mnie już powstrzymać przed ukończeniem zadania. Tak dobrnąłem do końca pierwszej misji. W komentarzu zamieszczam zdjęcie z rozbieżnościami aplikacji, a faktyczną trasą

Następnego dnia zabrałem się za tworzenie lampionu. Najwżniejszy był odpowiedni wzór. Padło na szanowanego obywatela galaktyki Kurvix. Nie mogłem znaleźć żadnego gotowego projektu, więc puściłem wodze fantazji. Zaplanowałem schemat nacięć i zabrałęm się za robotę. Całość zajęła mi około 3 godzin. Prace szły wyjątkowo opornie. Początkowo wybrałem zły nóż i zrobiłem zbyt głębokie nacięcie. Po tej akcji zacząłem bardziej uważać. Reszta drążenia poszła łatwiej, widocznie zrobienie makramy podczas poprzedniego wyzwania faktycznie wymaxowało mojego skilla manualnego. Dałem z siebie całe 30%, a efekt możecie podziwać na poniższym zdjęciu - wiadomo, wyszło średnio.

Szeregowy Mireczek melduję wykonanie zadania.
CityHunter - W tym sezonie #mirkowyzwanie zestaw zadań w ogóle mi nie siadł. Z pozoru...

źródło: Mirkowyzwanie

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz