Aktywne Wpisy
Retserof +29
#przegryw golic sie czy nie? szkoda troche bo miesiac zapuszczalem
tak czy nie
- tak 58.8% (924)
- nie 41.2% (648)
Nyapi +11
Hejka, jedliście makaron z truskawkami? Rozmawiałam z randomami z północy Polski i powiedzieli że nigdy w życiu nie jedli makaronu z truskawkami i że to musi być jakieś danie regionalne a byłam przekonana, że to danie popularne w całej Polsce i teraz nie wiem
Wersja krótka (niedorozwinięta), dla nie lubiących czytać (rozwinięcie niżej): z przesłanego zestawu (przedstawiony poniżej) wybrałem zadanie numer 2 (pogrubione).
1. Poczuj się jak kreator mody - przygotuj trzy jesienne stylizacje.
2. Kup dowolny obraz "malowanie po numerach" i pokoloruj cały w ciągu trwania mirkowyzwania.
3. Stwórz historyjkę z ludzików kasztanów
Efekt na pic. rel.
Wersja dłuższa (rozwinięta), dla lubiących czytać.
Zadania dostałem we wtorek i nawet się z wylosowanego zestawu ucieszyłem! Co prawda pierwsze zadanie odpadło zaraz po jego przeczytaniu, a to za sprawą mojego minimalistycznego stylu życia – nie mam dużo ubrań i wszystkie moje stylizacje są raczej uniwersalne. Wiosenno-letnio-jesienno-zimowe można by rzec. Mógłbym co prawda przejść się po lumpeksach i pewnie coś bym powybierał i stworzył, i może nawet dobrze się przy tym bawił, tylko powstało pytanie: „Co ja później z tymi ciuchami zrobię?!”. No nie, nie lubię mieć dużo rzeczy i tyle!
Drugie zadanie to nawet nie wiedziałem o co chodzi! Za moich czasów takich cudacznych kolorowanek nie było – umiejętność czytania wśród dzieci nie była wtedy tak powszechna jak dziś i kolorowanki były zwykłe, bez numerów. Wtedy było też więcej wolności, bo się malowało jakim kolorem się chciało, a nie tym narzuconym przez producenta. Serio myślałem że to jest jakaś podrasowana kolorowanka, że najpierw łączy się kropki po numerach, w ten sposób powstają kontury, a później to już klasycznie: kredki albo farbka i jazda! No i początkowo to zadanie też olałem.
Wreszcie trzecie: ludziki z kasztanów! I to jeszcze za ich pomocą opowiedzieć historię! Ekstra! Historie uwielbiam, tak tworzyć, jak i chłonąć, a kasztanowego środka wyrazu jeszcze nigdy nie stosowałem, to sobie pomyślałem że będzie możliwość spróbować się w nowej formie sztuki.
Z radością dotrwałem więc do soboty, kiedy to pełen zapału do realizacji zadania i z radością spowodowaną piękną pogodą po całym tygodniu deszczu wybrałem się na spacer w celu znalezienia moich środków ekspresji. To jest kasztanów. Poszedłem do parku, ale kasztanów tam nie było. Poszedłem do lasu, ale tam nie było nie tylko kasztanów, ale i kasztanowców. Klops! Ale nic to! Nie tracę dobrego humoru. „Zawsze można przecież wymienić zestaw!” – tak sobie pomyślałem. Tyle, że kiedy sprawdziłem godzinę, okazało się, że na wymianę zestawu jest już za późno. Kolejny klops! „No dobra, niech już będą te kolorowanki” – pomyślałem sobie i w drodze powrotnej z tego ubogiego, pozbawionego kasztanowców (ale i tak pięknego!) lasu wstąpiłem (w trochę ubłoconych butach) do sklepu z zabawkami.
I jest! Zaraz naprzeciw wejścia stała cała półka takich obrazków z nakreślonymi konturami. „To musi być coś takiego, albo przynajmniej leżeć gdzieś w okolicy” – pomyślałem kierując się osobistymi doświadczeniami dotyczącymi topografii sklepów (ogólnie sklepów, nie że z zabawkami konkretnie). Tyle że – problem! – te obrazki owszem, do malowania po numerach (inaczej, jak się okazało niż myślałem, bo bez żadnego łączenia kropek), ale przedstawiają świętego Mikołaja. „Hej! To jesienna edycja mirkowyzwania” – oburzyłem się, a wręcz zbuntowałem przeciw światu i zanurkowałem w regały niczym buszujący w zboże.
I znalazłem! Kilka różnych wzorów, niektóre z nich w jesiennych klimatach. Małe, średnie i duże. Ponoć (tak przynajmniej informuje tył opakowania) są jeszcze większe, ale nie było ich akurat na półce. No cóż. Wybrałem najbardziej jesienny z największych, podszedłem do kasy, zapłaciłem i wyszedłem.
Po powrocie do domu otworzyłem pudełko i moim oczom ukazał się nie jeden, ale dwa obrazki. (Pic. rel. będzie w komentarzu). Jeden zupełnie czarno-biały, drugi z kolorowymi konturami. „Aha! Lvl easy i hard” – pomyślałem! Oprócz tego były farbki (15 kolorów; czy tam barw – nigdy nie pamiętam czym jedno różni się od drugiego, choć pamiętam, że jakaś różnica jest), pędzelek, ramka i instrukcja obsługi. A później zobaczyłem coś jeszcze! Brokat! Od 16 października nielegalny na terenie Unii Europejskiej! „No ładnie!” – przyszło mi do głowy. Pic. rel. brokatu również zamieszczę w komentarzu.
Ale, w związku z zajęciem się życiem własnym, realizacją zadania zająłem się dopiero wczoraj. „Lvl hard zacznę” – pomyślałem – „przecież co to dla mnie! Na pudełku napisane jest, że od 9 lat. A ja mam przecież więcej. Kilka razy więcej!” – skonsternowałem ze smutkiem. Jednak. No ale jak pomyślałem, tak zrobiłem i zacząłem od tego obrazka zupełnie czarno-białego. Tyle, że on wydrukowany na jakimś kredowym papierze. Farba w to nie chce wsiąkać, rozlewa się, nie kryje. Coś jest nie tak (pic. rel. w kolejnym komentarzu) Szybko się poddałem i zabrałem za wersję na czymś w rodzaju tekturki. „No! Tutaj mi pięknie wszystko wsiąka!” – ucieszyłem się. Do czego służy ten drugi, czarno-biały obrazek zrozumiałem dopiero później, kiedy w twórczym uniesieniu i radości z nanoszenia farby na tekturkę zamalowałem kilka numerów umieszczonych obok małych pól, do których odnosiły się niczym innym, tylko odnośnikami w postaci linii przerywanych. „Aha! To mogę se sprawdzić na tym czarno-białym teraz!” – rozwiązałem zagadkę.
W sumie to dobrze się stało, że mi z tymi kasztanami nie wyszło. Zadanie miało być wyzwaniem, a ja z jakimkolwiek malowaniem obrazków to ostatnio miałem do czynienia chyba w podstawówce, więc na początku zupełnie mi nie szło. Bardzo mi nie szło, co widać – na przykład po upośledzonym kształcie księżyca. W zasadzie to dobrze, że ta wersja, którą miałem miała kontury wypełnione uprzednio już kolorem. Był to dla mnie margines błędu, który zresztą często i znacznie przekraczałem. Sprawiło mi radość, ale i pewne zaskoczenie, kiedy wraz z upływem czasu okazało się, że idzie mi coraz lepiej. Pędzel jakby zaczął bardziej słuchać się ręki, farba stała się mniej frywolna. A już zupełnie ucieszyło mnie, kiedy udało mi si wprowadzić parę poprawek i naprawić to co wcześniej popsułem. Cieszę się, że wziąłem udział w zabawie, cieszę się, że wylosowałem ten zestaw. Inaczej pewnie nigdy nie przyszłoby mi do głowy ile radości może mi sprawić kilka jesiennych numerków. ;)
A kasztanów pod koniec października już nie ma, ktoś nie podumał :)
@numb027: Dziękuję! Chyba się nie dziwę, że to uwielbiasz, bo okazało się, że to jest fajna zabawa! Tylko teraz zastanawiam się co z farbkami zrobić, bo mi ich bardzo dużo zostało! Taka to ekologia, co
Obrazek przepiękny.
Wrócę z pracy to Ci wyślę zdjęcie informacji o producencie. Jemu to powiedz, ja tylko pokolorowałem. ;)