Nażarłam się bobu... A tak, w listopadzie się nażarłam, gdyż w sezonie bystra byłam i zamroziłam sobie przezornie kilogram. Myślałam, że tym faktem #!$%@?ę bobożerców A #!$%@?łam męża, bo...pierdziałam jak opętana noc całą - co mnie dotknął, to spod kołderki wydobywało się głośne - PRRR szalony! Żeby tu się tylko o pierdzioszkowanie małżeńskie rozchodziło, ale nieee... Ja śniłam! Postapokaliptyczno-swingersko!
Z Krzysiem, Zbysiem i innym Rysiem, gdzieś po gruzach miasta w poszukiwaniu bobu przemieszczałam się we śnie, na jawie wołając ich imiona! A mąż cierpliwie słuchał, nie mogąc się do mnie przytulić, gdyż, jw. wspomnialam, co mnie dotknął, ja żem działa podkołdernikowe odpalała, Rysia, Zbysia i Krzysia uprzedzając, że szitsztorming is koming!
Chopaki!
KRYĆ SIE!
Senna walka o przetrwanie była sroga - nie było gdzie materacyka rozłozłożyć, wody do podmycia się brakowało, że o gumkach nie wspomnę...Czasem się z tego koszmaru wybudzałam i do mej bezpiecznej przystani, do męża mego umiłowanego próbowałam pod skrzydełko/kołderkę wbić...I zdziwko mnie każdorazowo łapało jak on, Ten Mój Książę Umiłowany warczał do mnie: -#!$%@? do Krzysia, Zbysia, Rysia! Ja się nie dam zagazować!
W pól-jawie, w pół-śnie nie brałam jego słów na poważnie. Ja o życie swingersko godne z Morfeuszem walczyłam! I tak w dziwnych lokacjach łóżkowych, od czasu do czasu prosiłam męża o wsparcie - raz pół mnie za łóżkiem, innym razem budzę się niemal na siedząco, potem z kolei z nogami na ścianie, by nad ranem, już na pełnej petardzie obudzić się w poprzek łóżka. A tu łóżko puste... Się rozglądam wokół... - łoś de fak???
Mąż wchodzi z herbatą do sypialni, ergo pytam hebesa z wyrzutem - Kaj tyś czorcie sie podział? Czemu ja do cholery leżę w poprzek łóżka?
- A bo Ci się w nocy odpaliła #!$%@? Wędrowniczka i rzucało tobą po całym łóżku jak dziwką po opłatku. Meliski ci zaparzyłem. Trzym kochanie, daj w końcu pospać...
A tak, w listopadzie się nażarłam, gdyż w sezonie bystra byłam i zamroziłam sobie przezornie kilogram.
Myślałam, że tym faktem #!$%@?ę bobożerców
A #!$%@?łam męża, bo...pierdziałam jak opętana noc całą - co mnie dotknął, to spod kołderki wydobywało się głośne - PRRR szalony! Żeby tu się tylko o pierdzioszkowanie małżeńskie rozchodziło, ale nieee... Ja śniłam! Postapokaliptyczno-swingersko!
Z Krzysiem, Zbysiem i innym Rysiem, gdzieś po gruzach miasta w poszukiwaniu bobu przemieszczałam się we śnie, na jawie wołając ich imiona!
A mąż cierpliwie słuchał, nie mogąc się do mnie przytulić, gdyż, jw. wspomnialam, co mnie dotknął, ja żem działa podkołdernikowe odpalała, Rysia, Zbysia i Krzysia uprzedzając, że szitsztorming is koming!
Chopaki!
KRYĆ SIE!
Senna walka o przetrwanie była sroga - nie było gdzie materacyka rozłozłożyć, wody do podmycia się brakowało, że o gumkach nie wspomnę...Czasem się z tego koszmaru wybudzałam i do mej bezpiecznej przystani, do męża mego umiłowanego próbowałam pod skrzydełko/kołderkę wbić...I zdziwko mnie każdorazowo łapało jak on, Ten Mój Książę Umiłowany warczał do mnie:
-#!$%@? do Krzysia, Zbysia, Rysia! Ja się nie dam zagazować!
W pól-jawie, w pół-śnie nie brałam jego słów na poważnie. Ja o życie swingersko godne z Morfeuszem walczyłam!
I tak w dziwnych lokacjach łóżkowych, od czasu do czasu prosiłam męża o wsparcie - raz pół mnie za łóżkiem, innym razem budzę się niemal na siedząco, potem z kolei z nogami na ścianie, by nad ranem, już na pełnej petardzie obudzić się w poprzek łóżka.
A tu łóżko puste...
Się rozglądam wokół... - łoś de fak???
Mąż wchodzi z herbatą do sypialni, ergo pytam hebesa z wyrzutem - Kaj tyś czorcie sie podział? Czemu ja do cholery leżę w poprzek łóżka?
- A bo Ci się w nocy odpaliła #!$%@? Wędrowniczka i rzucało tobą po całym łóżku jak dziwką po opłatku. Meliski ci zaparzyłem. Trzym kochanie, daj w końcu pospać...
#zwiazki #gazy
xD