Wpis z mikrobloga

#hotelparadise To na koniec sezonu jeszcze o ulubionej uczestniczce - Lucy. Pół żartem, pół serio to powinna podziękować grupie, że tak się to potoczyło, bo dzięki temu wyrosła na największą gwiazdę, jest powszechnie odbierana pozytywnie i na koniec to ona jest największą wygraną programu. A to dużo więcej, niż kilka tygodni wakajek. Jak to wykorzysta to już inna sprawa, ale możliwości dało jej duże. Niestety wciąż widać, że w niej to siedzi i nie do końca przerobiła, ale patrząc na patologię, jaka sie tam odbywała, powinna już odpuścić, nie ma czego żałować, ze tacy ludzie jej nie polubili. Mogli ją tylko ubrudzić w swoim bagnie i kto wie jak dzisiaj byłaby odbierana. Wiadomo, że do pewnego poziomu by nie zeszła, ale nie każde jej zachowanie było właściwe (tylko mało kto pamięta ze względu na kontrast z resztą i tego, jak ją traktowali) i może dzisiaj byłaby odbierana "zaledwie" dobrze. A tak jej niebywała klasa, spokój i inteligencja po prosty błyszczała i wyskakiwała z ekranu.A swoje znajomości z programu wyniosła i dzisiaj to ona chodzi z podniesioną głową, a inni czują dyskomfort i się izolują, bo im wstyd. Podobnie z Kukizem, po tym co widziała w jego wykonaniu potem, powinna mu podziękować, że ją odrzucił. Całe szczęście, ze się nie wpakowała z nim w relację. Z męskiej części zdecydowanie Wojtek był największym gitem. Żadnego fałszywego ruchu, super gość, szkoda, że nie był od początku.