Wpis z mikrobloga

Ostatnio pojawił się wpis na Mirko, autorstwa pewnej kobiety pracującej w IT. Dla tych, którzy nie śledzą Mirko codziennie, tldr; źli mizogonistyczni programiści. Jednak ja nie o tym, w pracy na spotkaniu poruszyliśmy ten temat, ale szybko zeszliśmy na inny - co w naszym formowym IT było śmieszne, chociaż czasami był to śmiech przez łzy.

Trochę kontekstu, pracuję z kolegami z USA, robimy dla nich zlecenia i projekty, ale jesteśmy raczej programistami utrzymaniowymi, niż typowymi developerami, którzy tworzą coś od zera. Kolega z USA określił siebie mianem - key pusher. Dla nieznających angielskiego - klawiszo-wciskacz (dosłownie), ale pasowałoby lepiej kodo-klepacz, albo cos w tym stylu.

Historyjki:
- Pracowaliśmy nad dużymi zmianami do pewnego projektu, było do tego gotowe rozwiązanie, ale kosztowne. Więc kilkunastu developerow pracowało nad tym 9 miesięcy. Dowieźliśmy MVP! Okazało się, że inny dział kupił licencję tego programu, tego drogiego. Góra zdecydowała, że skoro mają tamten program, to nasze rozwiązanie nie jest dłużej potrzebne, 9 miesięcy pracy do kosza.

- Dwie osoby w USA z największym doświadczeniem odeszły. Jakość kodu podupadła. Zatrudnili jakiegoś wyjadacza seniora z Polski. Pisał kod bardzo dobry. Koledzy z USA chyba poczuli się zagrozeni, gdyż torpedowali jego każde większe zmiany, po 6 miesiącach miał dość i rzucił papierami. Dodam, że wiele się od niego nauczyłem, bo byłem wtedy juniorem.

- Przepisywałem kod aplikacji z Javy do C#. Kolega przepisywał z Pythona do C#. Ja nie znam Javy, ale znam Pythona, kolega nie zna Pythona, ale zna Jave, nie pozwolili się zamienić, bo nie... Just USA things!

- Generalnie większość aplikacji jest po jakichś starych firmach, które zostały wchłonięte. Dokumentacji brak, albo zawsze jest jeden Jim, który robi za dokumentację danego oprogramowania.

- Jim jest zazywyczaj Amerykaninem, żadko Jim może być Jankiem. Nie ufają Polakom. Jeśli wiesz za dużo...

- niestety zostałem Jankiem od jednej aplikacji, dziwili się, że nie mogli dodzwonić się jak byłem na urlopie. Ani w niedzielę, ani w sobotę, wcześniej oczywiście nic że mną nie ustalali na temat dyżurów. Jak chcieli uzgodnić, to się nie zgodziłem.

- Jeśli chcesz dostęp do czegoś innego, co akurat jest na liście zastrzeżonej, za każdym razem musisz zgłaszać dlaczego chcesz tam dostep. Mimo, że jest to automatyczne i sam sobie zatwierdzasz. Jeśli przez sprint pracujesz nad storką, to codziennie wypełniasz ten sam formularz.

- Kolesie od bezpieczeństwa, potrafią coś odciąć od jakiegoś serwerwa, nikogo nie pytając. Po 8h szukania wszystko się wydaje, ale nikt nie wynosi z tego żadnej lekcji. Po jakimś pół roku sytuacja się powtarza, mówimy wtedy - może bezpiecznik znowu wywalił?

- zrobili apke, w której można sprawdzić co jest odcięte i gdzie, ale tylko dla nich, nikt inny nie ma dostępu.

- przez miesiąc pracowałem nad storką. Okazało się, że task był tak stary, że ta apka nie była już od trzech lat używana, ani nawet na produkcji.

- ostatnio wywalił cały serwer, winilismy bezpiecznik, ale zawinił prawdziwy bezpiecznik, którego nie wywaliło.

- tydzień siedzenia nad jedna storką, aby zmienić jedną linijkę kodu.

- miesiąc debugowania i sprawdzania, bo trafił się warunek, który nigdy wcześniej się nie trafił, ale cały serwis to był dosłownie archeotech. Jedna linijka kodu zmieniona.

- jest jedna użytkowniczka z USA, która wszystko zepsuje, nie ważne jakimi zabezpieczeniami i warunkami będzie zabezpieczony kod, zawsze ma jakieś niestworzone problemy. Każdy zastanawia się jak ona to robi. Wyobrażam ją sobie, jako tego użytkownika ze "square hole".

- dział od planowania i zabaw. Takie mają przezwisko. Zgłosił się, że nie mają raportów. Nie mają bo serwis wysyłał je na serwer, ten który się spalił, a jak się spalił to nie dostawał tych raportów. Powinni je dostawać na maila, ale jako, że im przeszkadzały, to wyzwalali je do kosza... Backup, a co to? Jakiś kubek?

- sytuacja taka fajna, że prawie wszyscy poodchodzili, teraz mamy więcej scum masterów, analityków, liderów itp. Niż developerów w zespole. Ostatnio kolega się zwolnił, nie zatrudnili nikogo, bo nikt nie chce przyjść za takie stawki jakie dają. [ Tak jestem frajerem. ]

- kolega jak odszedł to powiedział, że idzie na fajkę, a potem dostaliśmy informacje od Managera, że rozwiązał umowę, za porozumieniem stron. Teraz mamy taki eufemizm - pójść na fajkę.

Zachęcam do dzielenia się swoimi historiami.
Mogą być błędy, gdyż klepałem na komórce, w razie czego proszę bez spiny.

#heheszki #programowanie #programista #programista15k #pracait
  • 27
@antypromocje: Bez kitu, ta walka na linii USA <-> Polska jest baaaardzo widoczna szczególnie przez ostatni rok gdzie pojawiły się layoffy i w USA boją się o swój stołek, a tu za oceanem paljaki nie dość że tańsi o ponad połowe to jeszcze dobrze chłopaki robią.

U mnie z takich absurdów to na calle z klientem może iśc tylko i wyłącznie amerykanin, o ile byłaby to kwestia bariery językowej ze paljak
Góra zdecydowała, że skoro mają tamten program, to nasze rozwiązanie nie jest dłużej potrzebne, 9 miesięcy pracy do kosza.

@antypromocje: Witamy w korpo. Jeszcze przyzwyczaj się, że coś co w jednym kwartale jest w "top 10 company priorities" za pół roku może nie mieć ownera biznesowego, bo nikt już tego w firmie nie chce ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ale póki za ten zmarnowany czas płacą to w
@antypromocje: robię security I jestem bezpośrednio pod USA tzn umowe mam UOP z polskim oddziałem ale team I manager z USA. Co po roku zauważyłem to

1) straszna sraczka o poprawność polityczna
2) i o to aby kogoś nie obrazić nawet przez stwierdzenie publiczne że nie ma racji
3) robię od nich kilka razy szybciej i szybciej i dokładniej
4) przez to chuchają na mnie jak na jajko abym nie #!$%@?ł
@WaveCreator: przeglądamy backlog co 2 tygodnie, ale ta storka była zawsze spychana, jako nie posiadająca wysokiego priorytetu. W końcu biznes zobaczył, że tyle wisi i kazał ja zrobić. Biznes zawinił, bo nie sprawdził, czy to jeszcze potrzebne.

Z tymi raportami. Ta apka od raportów, to kobyła. O tych raportach na serwerze nie wiedział nikt poza mną - tu jestem tym Jankiem.
Ja z kolei nie mogłem się dopytać, po co są
@BedeKsiedzemJakMojTata:

Ad 1) Raz jeden facet z działu w USA dokonał zmiany płci. Mieliśmy wtedy oficjalnego maila z informacją jakie jest jego nowe imię oraz zaimki.
Dowiedzieliśmy się, że w jednym dziale zatrudnili typowa lewaczke. Każdy jej unika jak ognia, a po stronie USA traktują ją jak radioaktywny materiał. Najlepiej zero kontaktu, a jak już to każda rozmowa jest nagrywana.

Ten temat to temat rzeka. Poznałem kilku Amerykanów dość dobrze prywatnie,
1. w USA taki sam przekrój ludzi jak wszedzie, są zdolni i głupi, są leniwi i pracowici, są ładni i brzydcy. Jedynie z czym mi się kojarza ludzie w USA to tym że jak zrobisz cokolwiek to już jest AWESOME. Jak nie ma tego typu reakcji to znaczy że coś słabo robisz. Z poprawności politycznej sami sie nasmiewają tam na dole ale wiedza że nie ma dyskusji i trzeba robić i już
@antypromocje: pracowałem chyba z całym światem poza chińczykami (z chińczykami też ale nie z IT, a biznesowymi).

W jankeskiej firmie bardzo podobnie jak piszesz, jak chciałeś coś poprawić / ulepszyć wykazać inicjatywę to koszmar. 1000 approvali, celowe klody pod nogi. Przypomniało mi się jaki byłem tam #!$%@? cały czas. Były też fajne z 2 osoby z usa architekt i agile coach co też probowali walczyć mimo, że widzieli jak to się
Z USA tylko za stawkę USA/udziały.


@olo1917: A udało Ci się pracować dla nich za amerykańską stawkę? Z tego co widziałem to maks co może wykręcić senior dla USA to ~120k USD/rok

Z tego co opisujesz, to robiłeś w amerykańskim korpo. Jak się tam wkręciłeś? Ja mam tylko doświadczenie ze startupem, który miał polski oddział. Ale tam panował kult #!$%@? i był startupowy burdel
@olo1917:

Uważaj żebyś tak nie skończył.


Od nowego roku zamierzam szukać na spokojnie czegoś nowego. Czuję, że tu, w tym środowisku i przy tych aplikacjach, dotarłem do top tego co mogłem osiągnąć. Było kilka osób, które pisały dobry kod, nie były architektami, ale na poziomie seniora, one widząc ten folwark szybko uciekały. Także doszło do mnie, że im dłużej tu siedzę, tym więcej tracę.

Były też fajne z 2 osoby z
@antypromocje:

Ostatnio pojawił się wpis na Mirko, autorstwa pewnej kobiety


tak, pierwsze co robi zielonka po zalozeniu konta to zapodaje wpis o toksycznych programistach, a potem w komentarzach dodatkowo pisze o zlodziejach na b2b i przejeciu naszej pracy przez AI

tak, to na pewno kobieta, a nie kolejny troll, ktorych ostatnio na peczki

ja obstawiam, ze to byl @p0melo
@cebulowy_krezus: dwa razy pracowałem dla Amerykanów. Raz na początku kariery przez europejski software house na 1/2 -1/4 etatu, drugi raz w europejskiejskim oddziale korpo. W obu przypadkach stawki b dobre na tamte czasy ale nie amerykańskie.

Teraz mam kolegę który robi dla USA bezpośrednio zdalnie z pl za 220k usd rocznie, ale to akurat farta miał jak wysyłal CV.
Dużo większą szansa na zatrudnienie zdalnie w Europie.
@cppguy: to już jest część kolorytu i folkloru wykopu i nie tylko. Można się pośmiać, coś napisać, albo jest powód do nawiązania dyskusji przy kawie. A jak ktoś nie lubi, to po prostu zignorować.