Wpis z mikrobloga

Ciąg dalszy poprzedniego postu. Podczas ćwiczeń na rowerku nic mnie nie bolało, ale na drugi dzień bolały mnie mięśnie odchodzące od kręgosłupa, w miejscu cięcia, po dwóch stronach ciała. Bolało jak zakwasy i myślałam, że to są zakwasy. Ból minął, ale tylko z jedej strony. Z lewej zamiast minąć, zaczął się wzmagać, każde napięcie mięśni brzucha potęgowało ból. Nie rozumiem źródła bólu, ani tego dlaczego nie mija. Ruszanie lewą ręką, obracanie się na lewy bok, czy nawet niektóre ruchy głową mentalnie powodują ból, każde kaszlnięcie tak samo.
Jest tak silny, że muszę dość często sięgać po lek przeciwbólowy a i tak, zazwyczaj nie niweluje całkowicie bólu.
Nawet płakać nie mogę, ponieważ podczas płaczu człowiek automatycznie się spina ;-(
Płacz potrafi rozładować emocje, oczyścić.
Ból rozlewa się po moim ciele, gdybym chociaż rozumiała jego podłoże, to może udałoby się mu przeciwdziałać. Mój przypadek jest bardzo rzadki, lekarze nie mają takich pacjentów jak ja i nie wiedzą skąd takie dolegliwości. Mogą zgadywać.
  • 5
@ignis84: fajnie, że znowu się czasem odzywasz na wypoku ;)

napisz coś czasem Iga, kibicuję Ci z całego serca, wspieram regularnie zrzutki i naprawdę wierzę, że jeszcze będzie lepiej.

Nie poddawaj się
@WypiekPeel: Ciekawy zbieg okoliczności, właśnie o Tobie myślałam. Teraz przed chwilą.
Moja mama powiedziała mi, że ktoś regularnie wspiera zrzutkę. Tak sobie myślałam kto się za tym kryje, chociaż pisałeś do mnie z tego co pamiętam.
W tamtym czasie różne osoby do mnie pisały, więc nie pamiętam kto co dokładnie ;-) Na zbiórkę od dawna nie wchodziłam. Nie poddaję się, ale jest mi po prostu bardzo ciężko. Osiągnęłam już tak dużo,