Wpis z mikrobloga

Dawno nie pisałem na moim ulubionym tagu, ale w sumie nie ma czego. Łykam jeszcze ten bupriopion, ale jest średnio. Nie poczyniłem żadnych życiowych postępów od dawna. Miesiąc temu buńczucznie chciałem zmienić pracę, ale nic nie mogłem znaleźć, niegdzie mnie nie chcą. W relacjach oczywiście katastrofa, szansa na jakiekolwiek uczucie wręcz zerowa. Staram się realizować pasje, ale robię to z wielkim trudem, muszę się perfidnie zmuszać.

Tylko dwie rzeczy poprawiają mi nastrój - alkohol i przebłyski nadziei na odgonienie samotności. Na przykład ostatnio napisałem do dziewczyny, która mi się podoba, i kiedy mi odpisała, rozpoczynając konwersację, to miałem automatyczny strzał dopaminy do mózgownicy. Oczywiście niedługo potem mnie olała, odrzucając zapędy i wszystko wróciło do normy.

Trochę zafiksowałem się na idei bycia z kimś, ale próbując się przepracowywać, mitycznie skupiać na sobie, medytować etc. finalnie i tak wracam do punktu wyjścia będącego stanem uczuciowo-emocjonalnym tożsamym z poczuciem bolesnej samotności. Nic nie mogę poradzić, że cholernie bym chciał w tej sferze relacyjnej cokolwiek z życia, tęsknię za tym bardzo, za bardzo.

#depresja #samotnosc
  • 4
  • 1
@Glock17: Zrzuciłbym to na karb fizyczności, ale też nie jest aż tak tragicznie, bo miałem jakieś relacje damsko-męskie. Druga rzecz to wiek, bliżej 30 a do tego zerowe osiągnięcia życiowe, to mocno komplikuje sprawę. Niestety jestem bardziej chłopakiem, do mężczyzny mi daleko. I z jakąś 20 latką się słabo dogaduje, bo jest lekka przepaść mentalna, a taka co ma 25-26 lat to nie chce nawet na mnie spojrzeć. xd