Wpis z mikrobloga

@To_ja_moze_pozamiatam: to że się łapię pod definicję nie zmienia faktu, że większość osób widząc "praca hybrydowa" myśli sobie o wręcz odwrotnym systemie - czyli 4 dni z domu 1 dzień stacjonarnie. Także definicję spełnia, a mimo to różni się o 180 stopni od przyjętych norm. Jeszcze rozumiem jakby to była praca biurowa typu księgowa, czy HR, ale to ogłoszenie w IT dla mid'a i to nie jakiegoś kiepa z helpdesku. Ja
@4mmc-enjoyer: xD
IMO to jak praca wymaga wiecej niż 50% dni w biurze to nie powinna się nazywać "hybrydową" i taką politykę przy rekrutacjach w na stanowiska mojej firmie stosujemy

Powyżej 50% dni w biurze = praca stacjonarna (z okazjonalnymi dniami zdalnymi)
Poniżej/do 50% dni w biurze = praca hyrydowa
0% dni w biurze = praca zdalna i/lub praca zdalna z okazjonalnymi* dniami w biurze

okazjonalnymi = okazjonalnymi, a nie co
@4mmc-enjoyer: Ja bym nawet poszedł dalej i stwierdził, że hybrydowa praca to taka, w której nie masz żadnych ograniczeń w jedną lub drugą stronę. W zależności od potrzeby możesz siedzieć od 100% do 0% zdalnie, lub w biurze. Natomiast jak pojawiają się jakieś procenty, albo sztywne wyliczenia dni (nawet z korzyścią dla HO) to jest praca stacjonarna z możliwością pracy zdalnej, bo domyślna jest jednak praca z biura, a w hybrydzie
@BornToDie69: ja pracuje zdalnie i w ciagu 3 godzin w poniedzialek robie wiecej rzeczy niz sciemniacze z reszty teamu przez caly tydzien, ktorzy chodza do biura 5 dni w tygodniu i 99% czasu spedzaja na kawie, papierosie, lunchu i chodzeniu po biurkach pieprzac o glupotach, meetingi o niczym i bieganie po biurze z laptopem zeby wygladac na zajetego i w pospiechu - jak sobie poobserwujesz dokladnie biuro, to 3/4 osob ''pracuje''