Wpis z mikrobloga

Autentycznie nie rozumiem tego światowego fenomenu na RDR2. W porządku, gra jest bardzo dobra, miejscami piękna a nawet zjawiskowa, ale nie nazwał bym jej arcydziełem. Posiada bowiem rzeczy, które w mniejszym bądź większym stopniu irytują.

Długo zbierałem się w sobie aby usiąść przy tym tytule, wszak było to prawie 3 lata, ale w końcu się udało. Nastał świąteczny okres a zatem i więcej wolnego, więc to idealny moment by wziąć na magiel dziki zachód.
Nie zrozumcie mnie źle. To nie jest hejt, to tylko moja subiektywna ocena. Nie miejcie mi za złe gdy akurat oberwała wasza ulubiona gra o kowbojach.
Koniec końców rozegrałem 30 godzin, więc to zdecydowanie wystarczy aby zapoznać się z każdym aspektem, jakim dana gra pozwala nas uraczyć.

Fabuła, a raczej jej ślamazarne i wolne prowadzenie. W sumie do teraz nie wiem o co w niej dokładnie chodzi. Być może nie umiałem w stu procentach zagłębić się w ten świat i historię naszego protagonisty. Długo czekałem aż akcja nabierze jakiegoś tempa, gdzie zacznie się coś dziać. Nadaremno. Pościgi i wybuchy są, jak na dziki zachód przystało, ale jednak brak w tym wszystkim polotu.

Grając w tak rozbudowane gry lubię poczuć immersję z bohaterami. Tutaj tego nie doświadczyłem, mimo tego, że każdy jest przecież dość solidnie i wyczerpująco napisany. Każdy z osobna ma do opowiedzenia swoją własną historię. Historię, która powinna być ciekawa. Żadna jednak nie pochłonęła mnie chociażby w połowie, jak losowa misja od nieznajomego w Cyberpunku.

Świat jest przeogromny, wypełniony różnymi aktywnościami. Nieznajomi, ciekawe miejsca, zwierzęta, rośliny. Nie da się tutaj nudzić, zawsze jest coś do zrobienia, chociażby podczas zmierzania do znacznika misji. Na początku odwiedzałem i odhaczałem wszystko na swojej drodze. Po parunastu razach odechciało mi się jakichkolwiek aktywności pobocznych. Mimo, że jest w tym jakaś różnorodność, zawsze kończy się podobnie - zawieź, przywieź, zabij. Rodem jak z trylogii Assassina.

Skoro już przy ogromnym świecie jestem - fajnie byłoby mieć swobodną możliwość szybkiej podróży. Niestety w RDR2 ta szybka podróż nie jest wcale tak swobodna. Co więcej, dostępna dopiero po kilku godzinach gry. Niektórzy są fanami biegania po całej mapie na piechotę. Natomiast dla kogoś kto ceni sobie czas, taka nieintuicyjna mechanika szybkiej podróży po prostu drażni.

Gra jest wolna, wszędzie, brak w niej dynamiki. Nie mam na myśli tu już samej walki, która nomen omen też jest średnia. Gra z góry nie pozwala nam biegać wtedy kiedy byśmy chcieli podgonić kroku. Ja rozumiem, filmowy klimat, kowboje też przecież bujali się ze swoimi coltami jak Negan z pałką - niespiesznie. Mimo to uważam, że powinna być omawiana opcja chociaż do zmiany w ustawieniach. Podobnie jest z wszystkimi drobnymi aktywnościami - picie kawy, jedzenie, patroszenie zwierząt, wsiadanie na dyliżans itp. itd. Mechanika dla prawdziwych pasjonatów bądź ludzi cierpliwych.

Na koniec jeszcze kilka słów o naszym protagoniście. Może gdybym pograł te kilka, kilkanaście godzin dłużej to udałoby mi się zżyć z Arturem. Polubić go, współczuć mu, czy nawet dbać o to by nigdy nie chodził głodny i zziębnięty, w zwiewnej koszuli po wysokich i zimnych górach.
Natomiast RDR2 uraczyło mnie bohaterem, będąc zupełnie szczerym - nijakim. Mało charyzmatycznym, nie porywającym. Ja wiem, że gra długo nabiera rozpędu, a wraz z nią bohater, niejednokrotnie zmieniając się o 180 stopni na przestrzeni całej fabuły. Może i tak by się stało w moim odczuciu, ale dłużej nie mam zamiaru zmuszać się aby do tej gry ponownie przysiąść.

RDR2 to niewątpliwie gra wybitna. Ścieżka audiowizualna, piękna flora i fauna, zjawiskowe krajobrazy, multum aktywności do zrobienia, żyjący swoim życiem świat. Gra niemożebnie bogata i zróżnicowana pod wieloma aspektami, jednak tym samym nudna - ot paradoks.
W grze są zaimplementowane pewne mechaniki, które na dłuższą metę irytują.
Fabuła jest na długie godziny, jednak jeśli od początku się w nią nie zagłębisz i od początku jej nie polubisz, to już nie porwie. Tak było przynajmniej w moim przypadku. Oczekiwałem mięsa, dostałem kości i skórę. Ale przynajmniej koniowi się jaja na mrozie kurczą.
Symulator jazdy na Płotce, tylko po dzikim zachodzie.
#grykomputerowe #gry #rdr2
  • 13
@vofeen: Nie porównuj tych świetnych koni z autystyczną Płotką.
Też nie było mi łatwo na początku bo epilog jest nudny, gra nie pomaga, mechanika survivalowa to dno, gra rozbudowana, mnóstwo dupereli do obczajenia co i jak, ale jakoś się rozkręciłam i zrobiłam niemal 100% a teraz gram online.
Doszłam do wniosku że tyle osób nie może się mylić i miałam rację.
Fabuła, a raczej jej ślamazarne i wolne prowadzenie


@vofeen: i tu wlasnie jest jej piekno. Zupelnie inne tempo, zupelnie inne podejscie, w porownaniu do obecnych gier mozna powiedziec, ze rewolucyjne.
Zwlaszcza w erze gier, gdzie jak staniesz na pare sekund zeby podziwiac widoczki to postac zaczyna dawac wskazowki bo mysli, ze sie zgubiles bo jakto tak nie #!$%@?.
Troche tak jak Sously zrobily "rewolucje" w erze gier gdzie masz co minute
@vofeen Arthur Morgan to najlepiej napisana postać w historii gamingu.

Jeśli dla ciebie jest nijaki to nie mam pytań. 30 godzin to za mało żeby ukończyć tę grę. Ona się rozkręca właśnie po tym czasie w samej końcówce fabuły która jest wybitna i zapada w pamięć. Niestety jak ktoś nie ma cierpliwości do tak rozwleczonych gier to nawet nie dotrze do tego momentu. Nie wszystko jest dla każdego.
@vofeen no bo to jest gra ala Skyrim tylko, że z genialna główna fabuła tez. Możesz leciec z głównym wątkiem i mieć świetną zabawę. Ale możesz też olać na początku aktu 2 główna fabułę i pójść eksplorować świat i bawić się jeszcze lepiej. Zebrać świetny ekwipunek, odwiedzic super miejsca, trafić na tajemnice, setki możliwości, z czego npce dostosowują swoje zachowania do tego jak ty się zachowujesz, linie dialogowe na wszystko, Jezu, strasznie
@vofeen: to gra dla ludzi, którym znudziły się gry z szybką akcją i pragną po prostu odpocząć przed ekranem i przenieść się do innego świata. Substytut "Westworld". Wolna akcja tu jest zaletą, ale rozumiem, że to nie musi się wszystkim podobać.
@vofeen

Skoro już przy ogromnym świecie jestem - fajnie byłoby mieć swobodną możliwość szybkiej podróży. Niestety w RDR2 ta szybka podróż nie jest wcale tak swobodna. Co więcej, dostępna dopiero po kilku godzinach gry. Niektórzy są fanami biegania po całej mapie na piechotę. Natomiast dla kogoś kto ceni sobie czas, taka nieintuicyjna mechanika szybkiej podróży po prostu drażni.


Nie zgodze się. Nieograniczony dostep do swobodnej i szybkiej podróży wpływa negatywnie na poznawanie