Wpis z mikrobloga

Pora podsumować jakoś pierwszy dzień, więc zbiorę to co pisałem i co się do czegoś nadaję i ewentualnie uzupełnię.

Pełno ludzi w maskach, norma w Japonii od dawna. Miałem wrażenie że więcej w maskach niż bez.

Mnóstwo rowerzystów, tego się spodziewałem. Ale nie aż tylu. No i jeżdżą jak chcą, ale płynnie i nie przeszkadzają. Trzeba jednak ciągle mieć z tyłu głowy że może jakiś z tyłu jechać, nie łazić zygzakiem i często się rozglądać.

To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to to jak częste są minimalne trzęsienia ziemi. Są co chwilę, dosłownie idziesz ulicą i czasem po prostu lekko buja :D coś jak w samolocie tylko że kilkukrotnie słabiej. Co najciekawsze - buja w górę i w dół, więc prawie jak na kolejce.

Ale pierwsze co od początku rzuca się w oczy na ulicy to jak tu wszystko jest czyste i zadbane. Nawet znaki drogowe wyglądają jakby je dopiero co postawili. Takie jedno wielkie miasteczko z lego - podobna estetyka. Tak przynajmniej jest w uliczkach w mojej okolicy (Asakusabashi). Jednak jak wyjdzie się na główną, ruchliwą ulicę to już aż tak pięknie nie jest, ale nadal OK. Wcześniej pisałem o dźwiękach sygnalizacji. Ale okazuje się że najczęściej w ogóle ich nie ma. Miasto przez to jest bardzo ciche; życie, ruch, sprawiają wrażenie niezwykle harmonijnych.

Porządek był również w pociągu, którym jechałem - Keisei Line. Ani jednej bazgroły w wagonie, którym podróżowałem. Momentami, biorąc pod uwagę przywiązanie do szczegółów i specyficzną stylistykę zarówno kolejki jak i uliczek którymi spacerowałem, miałem wrażenie że to sceneria wyjęta żywcem z jakiejś gierki na Nintendo. Nawet głupi ekran z nazwami stacji w wagonie, sposób ich zapowiedzi i system komunikatów zostały zrobione starannie i z naciskiem na efektywność, a nie na odp... jak u nas. Tutaj głos, nawet jak z syntezatora, jest atrakcyjny dla ucha. Ale parę rzeczy jest na minus - sama kolejka potrafi być zaskakująco głośna a każdy odjazd jest poprzedzony gwizdkiem, czasem dość natarczywym, a odjazdy są co chwilę, więc... :d ale taki urok, idzie przywyknąć. Za to jak ktoś postanowi ręcznie nadać głosowo jakiś komunikat w pociągu to potrafi to być facet który robi to strasznie od niechcenia, byle jak i kompletnie niewyraźnie.

Na ulicy są budki, które wyglądają jak telefoniczne, a to są... Budki z, o ile dobrze pamiętam, darmowym WiFi :D Nawiasem mówiąc idąc Akihabarą, widząc wielkie szyldy z napisami "DVD", poczułem się trochę jak w kraju trzeciego świata.

Z lokalnej kuchni w zasadzie jeszcze nic nie próbowałem. Ogólnie nie spodziewajcie się zbyt wielu wyczerpujących opinii gastronomicznych, mój autyzm sprawia że przykładam wagę do zupełnie innych rzeczy i szczegółów i Japonia łechta go u mnie od zawsze. Ale umiem w miarę OK. posługiwać się pałeczkami, ćwiczyłem w domu i wychodziło coraz lepiej, więc pewnie i o jedzeniu coś się pojawi.
#japonia #tamagotchiwjaponii #podrozujzwykopem
tamagotchi - Pora podsumować jakoś pierwszy dzień, więc zbiorę to co pisałem i co się...

źródło: IMG_20240122_174434

Pobierz
  • 26