Wpis z mikrobloga

Z góry powiem, że to będzie dość długo oraz zagmatwany wpis - niecierpliwych proszę scrollować dalej.

Czekałem na ten dzień dwa długie oraz męczące tygodnie, które zabrały więcej niż dostałem - mowa o kołchozie.
Przez dwa tygodnie miałem tylko dwa dni wolnego - czyli nic. Z jednej strony cieszę sie, że wytrzymałem i przekraczam kolejne granice pomimo prywatnych problemów, jakie za mną chodzą od lat.

Dzisiaj po kołchozie miałem zamiar wrócić inną drogą, słuchając muzykę oraz zapominając o przeszłości, teraźniejszości, przyszłości i to wszystko przy piwerku - Tylko ja, piwerko oraz pełnia księżyca, która oślepiała chłopa - melancholia w tych wszystkim też miała i znalazła swoje miejsce. Szedłem drogą, przez którą dawno nie chodziłem, bo przypominała przykre zdarzenia. Tak jak kiedyś szedłem nią sam jako dziecko, teraz też nią szedłem jako dorosły już człowiek, ale z problemami z którymi ciężko samemu sobie poradzić - ten ciężar zbierany przez lata staje sie cięższy niż jestem wstanie unieść.

To miał być dłuższy powrót do piwnicy... ale jedna osoba to zmieniła.

Czekając na transport napotkałem starszą kobietę, która miała mały wózek, szalik, sweter ubrany w druga stronę.. Miała też wełnianą czarną czapkę. Na początku ją olałem - pomyślałem, że jest pijana czy na innych prochach .. Nikogo wokół nas nie było.. Odeszła na jakieś 50 metrów i weszła na pustą jezdnie - odwróciłem wzrok. Kiedy zobaczyłem nadjeżdżające samochody krzyknąłem, żeby sie zatrzymała i podszedłem do niej - była kompletnie zagubiona, ale trzeźwa / świadoma - babuszka ok. 60/70 lat. Miała torebkę, a na niej różne naklejki gwiazd, księżyca itp.

Zapytała się próbując zrozumieć gdzie jest "jaka to ulica" - odpowiedziałem że to "x" ulica i żeby nie wchodziła na jezdnie, bo może sie jej coś stać ( byłem już lekko wstawiony i chciałem wracać do piwnicy, nie ingerować dalej - wystarczy mi widok pijanych / porobionych ludzi po drodze).

Po tym, jak ją nakierowałem na chodnik, powiedziałem jej, że i tak przegapiłem transport i idę w drugą stronę - tam gdzie ona. Szedłem jakieś 10-20 metrów przed nią i spoglądałem na nią co chwile, bo dziwnie szła i nie widziała przed sobą przeszkód typu słup, krawędź i inne. Też nie chciałem ją dotykać, żeby nie było, że jej coś robię lub chce coś zrobić. Jak ją raz palcami chwyciłem (bo szła znowu na jezdnie), to sie wystraszyła i już wtedy wiedziałem, że nie chce być dotykana - dlatego właśnie utrzymywałem ten dystans wcześniej. Ona raz szła prosto, raz na jezdnie, raz omal nie uderzyła o słup - nie była pijana, ani nic - normalnie odpowiadała ( wiedziała gdzie, chce iść podając ulice, ale nie wiedziała, gdzie w danej chwili sie znajduje pomimo tego, że od jej spotkania, aż do jej domu było jakieś 700m - 800m +/-).

Szliśmy cały czas prosto i pytała sie o ulice - ja odpowiadałem idąc 10-20 metrów przed nią ( jakimś cudem nie wywaliła sie ani razu, co mnie zdziwiło). Poszedłem trochę dalej, aby zapytać sie o ulice do której ona chce iść. Ktoś sie akurat zatrzymał, zapytałem szybko o ulice i dostałem odpowiedz - odwracam sie i tej babuszki już nie ma, wyparowała ( to była prosta zaciemniona droga, ale jednak). Odwracam sie do tyłu i nikogo nie widzę / słyszę. Nagle dostrzegłem ją kawałek dalej w głąb kamienicy - stała i patrzyła sie w każdy kierunek ( moim zdaniem była pół ślepa, bo nie widział nawet co jest 2 metry przed nią, ale ani razu sie nie wywaliła, ani nic.

Kończąc dzisiejszy wieczór:

Ten +/- kilometr trwał wiecznie.

Wcześniej idąc z nią zapytałem, czy sie dobrze czuje ( akurat zobaczyłem nadjeżdżającą karetkę). Odpowiedziała, że sie dobrze czuje i jest po prostu niewyspana ( widziałem po niej i jej oczach, że jest kompletnie zagubiona i to nie dawało mi od niej odejść). Niby szła, ale nie wiedziałem co jest przed nią - a najlepsze jest to, że ani razu sie nie potknęła/ wywaliła. Stanowczo odmówiła karetki mówiąc, że jest tylko niewyspana.

Odprowadziłem na miejsce i powiedziałem, że musi sie koniecznie wyspać oraz życzyłem spokojnej nocy. Podziękowała i sie odwróciłem w swoją strone. Po kilku metrach odwróciłem sie i tyle ją widziałem / znowu wyparowała - jednak mogła wejść tylko do klatki, nie było innego wejścia.

Skończyłem 3 piwo i wracając zastanawiałem sie czy to miało tak być, czy to był przypadek. Całe moje życie to śmiech na sali, ale nie mogę być obojętny.. Nie rozumiem tego wszystkiego. Spotkałem pojedyncze pijane osoby oraz tą zagubiona babuszke - mało tego na niebezpiecznym rejonie.

Też przyda mi sie sen, bo w poniedziałek kolejna kołchozowa przygoda ehh.

#przegryw #gownowpis #dobranoc
Mr3nKi - Z góry powiem, że to będzie dość długo oraz zagmatwany wpis - niecierpliwych...

źródło: apu-hugs-mom-v0-em97c56ip6la1

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz