Aktywne Wpisy
cordianss +306
Porada ode mnie dla wszystkich wchodzących do branży - skończcie studia. Wykopki to prymitywy, które będą wam mówić, że studia nie są do niczego potrzebne, ale to kłamstwo.
Po pierwsze, na studiach zdobędziecie wiedzę, której nigdy sami byście nie tknęli, a znacznie poszerzy ona wasze horyzonty. Algorytmy, struktury danych, assembler i to jak poszczególne instrukcje są zaimplementowane, sygnały/kodowanie, bebechy systemów operacyjnych, sieci itd. Pokażcie mi samouka, który rozumie te wszystkie rzeczy.
Zaraz
Po pierwsze, na studiach zdobędziecie wiedzę, której nigdy sami byście nie tknęli, a znacznie poszerzy ona wasze horyzonty. Algorytmy, struktury danych, assembler i to jak poszczególne instrukcje są zaimplementowane, sygnały/kodowanie, bebechy systemów operacyjnych, sieci itd. Pokażcie mi samouka, który rozumie te wszystkie rzeczy.
Zaraz
Ernando +7
Ja zarabiam dobrze, ona bliżej minimalnej, ale mimo wszystko, zawsze koszty dzieliliśmy na pół, mamy osobne finanse i taki układ nam obojgu pasuje.
Ale tutaj właśnie po latach mieszkania na wynajmie pojawia się rozterka: Jak w tej sytuacji ogarnąć to finansowo?
Mieszkanie jest w 100% moje, więc kredyt na nie spłacam w całości sam, tutaj to oczywiste. Co do rachunków i czynszu do wspólnoty myślę, że podział wszystkiego na pół jest jak najbardziej uzasadniony.
Największy problem, to kwestia "czynszu", który z mojej perspektywy w tej sytuacji powinna mi płacić moja partnerka. Tak, to zapewne mocno kontrowersyjne i może nawet pasuje bardziej do współlokatorów a nie związku, ale moje uzasadnienie:
Koszt wykończenia mieszkania też w całości ponoszę ja. To są jednak rzeczy, które się zużywają, uszkadzają czy od czasu do czasu wymagają po prostu wymiany czy odświeżenia. Tak więc z mojej perspektywy to nie jest fundusz na moje widzimisię, tylko realnie wkład w utrzymanie mieszkania.
Jak patrzę na to z perspektywy wynajmu, to dlaczego dla wielu osób nie ma problemu dawać obcej osobie/firmie 1500zł miesięcznie, ale cokolwiek dorzucać się miesięcznie do mieszkania partnera/partnerki już tak? Gdybym miał to na chłodno kalkulować, to i tak bardziej by mi się opłacało wynająć razem inne mieszkanie, a z tego czerpać pieniądze z wynajmu od obcych osób. Czy na to społeczne przyzwolenie już by było?
Zaznaczę, że nie wymagałbym żadnej zawrotnej kwoty, bardziej coś w stylu 400 zł miesięcznie. Co wydaje mi się i tak strasznie niską kwotą jak za mieszkanie 80m w centrum #wroclaw
Tak więc proszę o porady, opinie i wszelaką możliwą krytykę! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#mieszkanie #zwiazki #mieszkaniedeweloperskie #rozowepaski #niebieskiepaski #logikaniebieskichpaskow #finanseosobiste
Ciekawe jest to ze chcesz
Moje podejście do pieniędzy jest takie, że jak jedna strona ciężko pracuje na coś z czego skorzystają oboje, to druga również powinna dążyć do czegoś takiego.
Jeżeli nie, co jest OK bo nie każdy musi być ambitny czy zaradny, to powinna sama z siebie chcieć się jakoś odwdzięczyć. A za fajne warunki taka małą kwota byłaby
Co do obaw to tak, zgadza się. Wyżej wspominałem, moja partnerka ma pewne problemy, które źle wróżą związkowi. Jest ich świadoma i dobrze wie, że dopóki tego nie przepracuje to nasz związek nie wejdzie na wyższy poziom.
Fakt, bez tych problemów pewnie byłbym bardziej skory zignorować tę sprawę.