Wpis z mikrobloga

W nie tak odległej przyszłości będę się wprowadzał z moją #rozowypasek do mojego mieszkania które kupiłem na kredyt, przed tym kilka lat razem żyliśmy na wynajmie.
Ja zarabiam dobrze, ona bliżej minimalnej, ale mimo wszystko, zawsze koszty dzieliliśmy na pół, mamy osobne finanse i taki układ nam obojgu pasuje.

Ale tutaj właśnie po latach mieszkania na wynajmie pojawia się rozterka: Jak w tej sytuacji ogarnąć to finansowo?

Mieszkanie jest w 100% moje, więc kredyt na nie spłacam w całości sam, tutaj to oczywiste. Co do rachunków i czynszu do wspólnoty myślę, że podział wszystkiego na pół jest jak najbardziej uzasadniony.

Największy problem, to kwestia "czynszu", który z mojej perspektywy w tej sytuacji powinna mi płacić moja partnerka. Tak, to zapewne mocno kontrowersyjne i może nawet pasuje bardziej do współlokatorów a nie związku, ale moje uzasadnienie:

Koszt wykończenia mieszkania też w całości ponoszę ja. To są jednak rzeczy, które się zużywają, uszkadzają czy od czasu do czasu wymagają po prostu wymiany czy odświeżenia. Tak więc z mojej perspektywy to nie jest fundusz na moje widzimisię, tylko realnie wkład w utrzymanie mieszkania.

Jak patrzę na to z perspektywy wynajmu, to dlaczego dla wielu osób nie ma problemu dawać obcej osobie/firmie 1500zł miesięcznie, ale cokolwiek dorzucać się miesięcznie do mieszkania partnera/partnerki już tak? Gdybym miał to na chłodno kalkulować, to i tak bardziej by mi się opłacało wynająć razem inne mieszkanie, a z tego czerpać pieniądze z wynajmu od obcych osób. Czy na to społeczne przyzwolenie już by było?

Zaznaczę, że nie wymagałbym żadnej zawrotnej kwoty, bardziej coś w stylu 400 zł miesięcznie. Co wydaje mi się i tak strasznie niską kwotą jak za mieszkanie 80m w centrum #wroclaw

Tak więc proszę o porady, opinie i wszelaką możliwą krytykę! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#mieszkanie #zwiazki #mieszkaniedeweloperskie #rozowepaski #niebieskiepaski #logikaniebieskichpaskow #finanseosobiste
  • 67
@innovi nie wiem co bym wtedy zrobiła w takiej sytuacji będąc już w związku, myślę że nigdy by do tego nie doszło bo nie wiązałam się nigdy z mężczyznami, którzy w taki sposób podchodziliby do tematu pieniędzy. Dla mnie to taka podstawa zwiazku- podejście do pieniędzy, miejsca zamieszkania, dzieci, spędzania wolnego czasu itd. Jak w tych tematach para jest zgodna, to związek ma duże szanse na przetrwanie.
Ciekawe jest to ze chcesz
@Mirkova tak, zgadza się, już tu wspominałem ze bardziej trochę chodzi o zasadę, niż korzyści finansowe.

Moje podejście do pieniędzy jest takie, że jak jedna strona ciężko pracuje na coś z czego skorzystają oboje, to druga również powinna dążyć do czegoś takiego.

Jeżeli nie, co jest OK bo nie każdy musi być ambitny czy zaradny, to powinna sama z siebie chcieć się jakoś odwdzięczyć. A za fajne warunki taka małą kwota byłaby
@innovi ja patrzę na to z drugiej strony bo wszystko wskazuje na to że to ja będę mieć mieszkanie na kredyt, a partner będzie w nim mieszkał. I to ja pracuje więcej, kredyt mam na siebie, dlatego chcę żeby oczywiście mieszkanie było na mnie. On będzie w nim wygodnie mieszkał, tylko że jeśli rozstaniemy się za 5 czy 10 lat to on zostanie z niczym. Dlatego jakos nie czuje ze jest mi
@innovi raczej w każdym normalnym związku następuje prędzej lub później moment w którym ma się wspólne finasne. Nie da sie tak do końca życia mieć oddzielenie tym bardziej jak np są bąbelki. Ja bym jej nie żałował to też na pewno to doceni a jak się jakieś sprzęty zużyją to wtedy Ci dołoży z waszej wspólnej kupki. Boisz sie że nie będziecie razem na zawsze?
@Mateuszzzx Domyślam się, że przy bąbelku o wspólne finanse nie łatwo. Ale mimo wszystko, obecnie nam obu bardzo na rękę mieć swoje finanse.

Co do obaw to tak, zgadza się. Wyżej wspominałem, moja partnerka ma pewne problemy, które źle wróżą związkowi. Jest ich świadoma i dobrze wie, że dopóki tego nie przepracuje to nasz związek nie wejdzie na wyższy poziom.
Fakt, bez tych problemów pewnie byłbym bardziej skory zignorować tę sprawę.