#mecz #ekstraklasa #pilkanozna #ciekawostki Sierpień 1994 roku. 18-letni Jacek Krzynówek rozpoczyna pracę stolarza, bo wie, że na występach w B-klasowym LZS Chrzanowice poważnych pieniędzy nie zarobi. Dwa dni później przyjeżdża do niego Tadeusz Dąbrowski, sponsor trzecioligowego RKS-u Radomsko. I kiedy mówi Krzynówkowi, że klub go potrzebuje, wcale nie zamierza mu słodzić - w pierwszej kolejności potrzebuje bowiem młodego piłkarza, dopiero w drugiej dobrego. Drużynę Dąbrowskiego chwilę wcześniej ukarano walkowerem za brak wymaganej w składzie liczby młodzieżowców. Trzeba było reagować.
Choć dziś transfer Krzynówka do żółto-niebieskich uchodzi za spektakularny, wtedy pisano o nim nieco inaczej - awaryjny.
Dąbrowski i Krzynówek rok wcześniej spotkali się na boisku. Drużyna wziętego biznesmana grała na wczesnym etapie Pucharu Polski z LZS-em Chrzanowice, a kiedy po bramce "Krzynka" przegrywała 0:1, Dąbrowski... sam wszedł na boisko i zdobył dwa gole. Już wtedy Krzynówek dostał ofertę gry w Radomsku, ale odmówił. Rok później propozycję przyjął, a na jednym z forum żółto-niebieskich można znaleźć plotkę, jakoby zapłacono za niego skrzynką winą. Bardziej oficjalne źródła podają, że kosztował klub mniej niż 10 tysięcy złotych.
Krzynówek w Radomsku grał przez dwa sezony, potem przez chwilę był rezerwowym w Rakowie Częstochowa, a następnie występował w GKS-ie Bełchatów. Po dwóch latach gry w tym ostatnim klubie wypożyczono go (a później sprzedano) do niemieckiego drugoligowca, 1. FC Nuernberg. Sowicie zarobił na tym transferze mający prawa do zawodnika Tadeusz Dąbrowski. Wcześniej Krzynówek przebywał w 1. FC Kaiserslautern, czyli u ówczesnego mistrza Niemiec, ale sens tamtych testów trudno było zrozumieć - ograniczyły się do dwóch treningów, a na jednym z zabrakło nawet szkoleniowca Otto Rehhagela.
U polskiego skrzydłowego wszystko działo się tak szybko, że nie miał kiedy nabrać pewności siebie. Gdy spekulowano o jego wyjeździe do ligi niemieckiej, odpowiadał, że niczego nie wyklucza, ale najchętniej nie ruszałby się z Polski. Gdy otrzymał pierwsze zaproszenie z reprezentacji, stwierdził: - Jestem realistą i twardo stąpam po ziemi. Zdaję sobie sprawę, że moja przygoda może skończyć się na jednym powołaniu.
Tę skromność wyniósł z domu. Ponad 20 lat temu do Chrzanowic pojechał młody dziennikarz Michał Kołodziejczyk, obecny szef redakcji sportowej w Canal+. Z dworca w Gorzędowie odebrała go mama zdolnego Jacka, która przyjechała tam rowerem, a później w domu rodzinnym poczęstowała dziennikarza rosołem. Kołodziejczyk pamięta to do dziś. O dziwo, Krzynówek również.
W czerwcu 2001 r. RKS pokonał 2:0 KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, zapewniając sobie awans do ekstraklasy. W 90. minucie spotkania na boisko wszedł... Tadeusz Dąbrowski. Sponsor drużyny z Radomska zagrał w koszulce z numerem 40, która odpowiadała jego wiekowi. Mecz oglądało na żywo pięć tysięcy kibiców. Wśród nich był Jacek Krzynówek, którego klub miesiąc wcześniej awansował do Bundesligi.
Fajna historia. Sporo faktów pamiętałem. Najbardziej ten, że Dąbrowski dał sobie symboliczną minutę w lidze. Mirek Stasiak jakby miał klub w ekstraklasie grałby od deski do deski, pewnie mając obok w ataku jakiegoś Jacka Ziobera np. Ogólnie Krzynówek i Podolski to piłkarze takiego pokolenia ulicznego grajka, to samo Kuba Błaszczykowski, Artur Boruc. Oni się bawili tym, że grają, a dopiero później sukcesy w piłce czy pieniądze im się marzyły. Fajnie to opowiadał
@Piotrek7231: piękna historia jednego z najlepszych polskich piłkarzy. Warto przypominać sobie takich zawodnikó, bo nawet po karierze, Pan Jacek pozostał normalnym człowiekiem. Szacunek od zawsze na zawsze
@Piotrek7231: Jacek w czasach totalnej padliny dawał sporo frajdy kibicom, bramki przeciwko Romie czy Realowi napawały dumą. Zwłaszcza, że oprócz niego nikt w ligach top 5 praktycznie nie grał, a już tym bardziej nie stanowił o sile czołowego zespołu. Fajna kariera, fajny gość, ale jednak najfajniejsza lewa nóżka i bramka załadowana Portugalii w Lizbonie ( ͡°͜ʖ͡°) do dzisiaj pamiętam komentarz Szpaka - na bank już
Sierpień 1994 roku. 18-letni Jacek Krzynówek rozpoczyna pracę stolarza, bo wie, że na występach w B-klasowym LZS Chrzanowice poważnych pieniędzy nie zarobi. Dwa dni później przyjeżdża do niego Tadeusz Dąbrowski, sponsor trzecioligowego RKS-u Radomsko. I kiedy mówi Krzynówkowi, że klub go potrzebuje, wcale nie zamierza mu słodzić - w pierwszej kolejności potrzebuje bowiem młodego piłkarza, dopiero w drugiej dobrego. Drużynę Dąbrowskiego chwilę wcześniej ukarano walkowerem za brak wymaganej w składzie liczby młodzieżowców. Trzeba było reagować.
Choć dziś transfer Krzynówka do żółto-niebieskich uchodzi za spektakularny, wtedy pisano o nim nieco inaczej - awaryjny.
Dąbrowski i Krzynówek rok wcześniej spotkali się na boisku. Drużyna wziętego biznesmana grała na wczesnym etapie Pucharu Polski z LZS-em Chrzanowice, a kiedy po bramce "Krzynka" przegrywała 0:1, Dąbrowski... sam wszedł na boisko i zdobył dwa gole. Już wtedy Krzynówek dostał ofertę gry w Radomsku, ale odmówił. Rok później propozycję przyjął, a na jednym z forum żółto-niebieskich można znaleźć plotkę, jakoby zapłacono za niego skrzynką winą. Bardziej oficjalne źródła podają, że kosztował klub mniej niż 10 tysięcy złotych.
Krzynówek w Radomsku grał przez dwa sezony, potem przez chwilę był rezerwowym w Rakowie Częstochowa, a następnie występował w GKS-ie Bełchatów. Po dwóch latach gry w tym ostatnim klubie wypożyczono go (a później sprzedano) do niemieckiego drugoligowca, 1. FC Nuernberg. Sowicie zarobił na tym transferze mający prawa do zawodnika Tadeusz Dąbrowski. Wcześniej Krzynówek przebywał w 1. FC Kaiserslautern, czyli u ówczesnego mistrza Niemiec, ale sens tamtych testów trudno było zrozumieć - ograniczyły się do dwóch treningów, a na jednym z zabrakło nawet szkoleniowca Otto Rehhagela.
U polskiego skrzydłowego wszystko działo się tak szybko, że nie miał kiedy nabrać pewności siebie. Gdy spekulowano o jego wyjeździe do ligi niemieckiej, odpowiadał, że niczego nie wyklucza, ale najchętniej nie ruszałby się z Polski. Gdy otrzymał pierwsze zaproszenie z reprezentacji, stwierdził: - Jestem realistą i twardo stąpam po ziemi. Zdaję sobie sprawę, że moja przygoda może skończyć się na jednym powołaniu.
Tę skromność wyniósł z domu. Ponad 20 lat temu do Chrzanowic pojechał młody dziennikarz Michał Kołodziejczyk, obecny szef redakcji sportowej w Canal+. Z dworca w Gorzędowie odebrała go mama zdolnego Jacka, która przyjechała tam rowerem, a później w domu rodzinnym poczęstowała dziennikarza rosołem. Kołodziejczyk pamięta to do dziś. O dziwo, Krzynówek również.
W czerwcu 2001 r. RKS pokonał 2:0 KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, zapewniając sobie awans do ekstraklasy. W 90. minucie spotkania na boisko wszedł... Tadeusz Dąbrowski. Sponsor drużyny z Radomska zagrał w koszulce z numerem 40, która odpowiadała jego wiekowi. Mecz oglądało na żywo pięć tysięcy kibiców. Wśród nich był Jacek Krzynówek, którego klub miesiąc wcześniej awansował do Bundesligi.