Wpis z mikrobloga

#codziennadruzynapierscienia

16. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Dzień po bitwie wstał pogodny, niebo było czyste. Z samego rana Gimli i Legolas podążyli do Domów Uzdrowień, by spotkać się z Merrym i Pippinem. Było to spotkanie radosne, cała czwórka wiele wszak przeszła, by móc spokojnie zasiąść w jednym z ogrodów Białego Miasta i cieszyć się swym towarzystwem. Legolas i Gimli opowiadali hobbitom o drodze, jaką przebyli w towarzystwie umarłych. W opowieści, jaką snuł krasnolud, na szczególną uwagę zasłużyła zmiana pogody, gdy, w noc upadku Bramy Minas Tirith, całą armią mozolnie żeglowali w górę rzeki. Lękali się, iż nie zdążą na czas i cały ich wysiłek na nic, lecz wiatr niespodziewanie uległ zmianie, dmąc od zachodu i przegonił ciemności z Mordoru oraz na żaglach zaniósł statki Aragorna wprost do przystani Harlond, skąd wypadli bezpośrednio na przedpola stolicy Gondoru.
W tym czasie pod murami miasta w namiocie Aragorna trwała narada. Był tam Gandalf, oraz synowie Elronda, a także Eomer, Imrahil i oczywiście dziedzic Isildura. Biały Czarodziej przestrzegał przed przewidywaniami Denethora, iż w Mordorze zapewne zgromadzona została ogromna armia, zaś bitwa o Minas Tirith była zaledwie początkiem. Największego zagrożenia upatrywał jednak w odzyskaniu Pierścienia przez Saurona, największej nadziei natomiast w zniszczeniu artefaktu.
Gandalf rozważał i próbował przewidywać posunięcia Czarnego Władcy. Wywodził, iż nadal powinni skupiać uwagę Saurona na sobie – zaproponował wyprawę do Mordoru. Jak sam mówił, zapewne zginą w starciu z potęgą Mordoru, lecz dadzą w ten sposób szansę Frodowi, wyciągając wojska wroga z kraju. Aragorn wyraził gotowość na ten czyn, a wszyscy pozostali bez lęku zadeklarowali wyruszenie u boku, króla, jak już tytułował go Imrahil.
Uradzili, iż wyruszą najdalej za dwa dni, zabierając ze sobą siedem tysięcy zbrojnych, a w Minas Tirith zostanie załoga większa, niż przed oblężeniem, gdyż Angbor ze swymi ludźmi w sile czterech tysięcy nadal zmierzał do stolicy. Natomiast liczniejsze jeszcze zastępy, wezwane przez Aragorna, były w drodze, bowiem wybrzeże wyzwolono od zagrożenia ze strony Nieprzyjaciela i wszyscy obrońcy tamtych ziem mogli ruszyć do stolicy.

Frodo i Sam po niespokojnej nocy wydostali się z doliny, co nie było łatwe i stanęli na krawędzie wzniesienia. Na wschodnim horyzoncie, w odległości mniej więcej czterdziestu mil widzieli Górę Przeznaczenia, która bez ustanku płonęła. Dalej, za górą, rozpościerał się nieprzenikniony cień, który skrywał wieżę Barad-Dur. Najgorsze było jednak, iż bliżej, tuż pod ich stopami, widzieli na równinie Gorgoroth rozległe obozy wojsk Saurona wypełnione żołnierzami w każdym możliwym miejscu.

> O milę niespełna oddalony od ściany gór, podobny był do ogromnego gniazda owadów, przecięty regularnymi monotonnymi ulicami, przy których ciągnęły się szeregi bud i długich, niskich, brzydkich domów. Na polach wokół niego panował ożywiony ruch i krzątały się jakieś postacie; szeroka droga biegła stąd na południo-wschód ku głównemu gościńcowi, prowadzącemu do Morgulu, i ciągnęły po niej spiesznie liczne kolumny czarnych, drobnych w oddali figurek.

Sauron w tych właśnie rejonach Mordoru gromadził swe wojska i droga do Oroduiny była zagrodzona. Nie sposób było iść granią na północ, na wschód też nie mogli skręcić, postanowili więc zejść do doliny tym samym żlebem, którym weszli, na górę; dalej zamierzali ruszyć w kierunku północnym, co miało być może pozwolić obejść jakoś obozowiska.
Podążali ostrożnie, chowając się w cierniach tym bardziej, iż wkrótce zaczęli spotykać w oddali patrole. Skryci w krzakach byli nawet świadkami kłótni dwóch orków. Wyszło, iż tropili hobbitów, a raczej nie wiadomo kogo, bo wiedzieli tylko, iż ktoś pojawił się w wieży Morgulu, a jeniec zniknął i dwie setki orków padło trupem. Jedne pogłoski mówiły o elfie w lśniącej zbroi, inne zaś o karłowatym człowieczku, a jeszcze kolejne o zbuntowanej bandzie Uruk-hai. Najważniejsze jednak było, iż zgubili trop na wspomnianym żlebie. Z rozmowy dało się jeszcze wywnioskować, iż Gollum żył, oni nawet pochwycili go, lecz stwór zdołał zbiec. Kłótnia jednak była kłótnią i finał miała taki, iż jeden ork zabił drugiego i uciekł w głąb doliny.
Hobbici, sparaliżowani strachem, postanowili poczekać w cierniach do nocy i dopiero wtedy podjęli dalszy marsz.

tłumaczenie cytatu: Maria Skibniewska
Na ilustracji Imrahil, autor: Andrea Piparo


#lotr #wladcapierscieni #ciekawostki
Majku - #codziennadruzynapierscienia

16. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Dzień po bitw...

źródło: andrea-piparo-imrahil-defintivo-loghi-artstation

Pobierz
  • 7