Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiatowawkolorze.

FESTUNG KOLBERG - NIEMIECKIE ZWYCIĘSTWO?

79 lat temu...

''Mało, mało brakowało do morza słonego
Kiedy drogę przegrodziły forty Kołobrzegu
Naprzód, naprzód od dywizji przyszło polecenie
Ale miasto otaczały bunkrów trzy pierścienie''

12 stycznia 1945 roku na niemieckie pozycje runęła potężna ofensywa Armii Czerwonej. Trzy Fronty Białoruskie i 1. Ukraiński przetoczyły się przez pozycje niemieckiej Grupy Armii ''Środek'' i GA ''A''. Armia Czerwona była w tym czasie już profesjonalną formacją i umiała świetnie walczyć. Niemieckie punkty oporu po prostu omijano, szukając słabych punktów w obronie. Sowieci w dwa tygodnie dotarli do linii Odry i zajęli większość przedwojennych terytoriów Polski, na czele z Łodzią, Bydgoszczą i Toruniem. Pierwotnie celem marszałka Gieorgija Żukowa było uderzenie od razu na Berlin, zajęcie go i zakończenie wojny. 27 stycznia rozkaz dotarcia nad Odrę do 6 lutego otrzymał dowódca 1. Armii WP, gen. Stanisław Popławski.

Jednak sowieckie armie dokonały głębokiego wyłomu w niemieckiej obronie i wbijały się w nią klinem. Flanki 1. i 2. Frontu Białoruskiego były odsłonięte i groziło im niemieckie przeciwuderzenie - z północy, z Pomorza, i z południa, ze Śląska. Groźba ataku z flanki była aż nadto realna. I spełniła się. 15 lutego 1945 r. oddziały niemieckiego III. Korpusu Pancernego SS (germańskiego) rozpoczęły pod Stargardem operację ''Sonnenwende''. Choć niemiecka kontrofensywa osiągnęła mierne sukcesy i szybko została powstrzymana, ostatecznie przekonała Żukowa, że zanim dojdzie do uderzenia na Berlin, trzeba najpierw ''strawić'' zdobyte tereny i rozprawić się z tzw. ''nawisem pomorskim''.

Z wielką niechęcią sowiecki marszałek skierował do działań na Pomorzu dwie armie pancerne, oraz właśnie 1. Armię WP. Wówczas zaczęły się miesięczne walki o tzw. Wał Pomorski, czyli niemiecki pas umocnień w rejonie Wałcza, Jastrowia i Mirosławca. Choć ''berlingowcy'' Wał przełamali, to przelali na nim morze krwi (zginęło i zaginęło prawie 3 tys. żołnierzy) i walki trwały trzy tygodnie. W dodatku przełamanie tej pozycji wcale nie likwidowało niemieckiego zagrożenia z północy. Broniąca się na Pomorzu Grupa Armii ''Wisła'', dowodzona przez absolutnie najgorszego niemieckiego dowódcę II WŚ, czyli Reichsführera SS Heinricha Himmlera, liczyła pod koniec lutego 1945 r. 430 tys. żołnierzy (w 2. i 9. Armii, oraz 3. Armii Panc.) oraz 1500 czołgów i dział pancernych.

24 lutego 1945 r. do operacji pomorskiej ruszył 2. Front Białoruski marsz. Konstantego Rokossowskiego w kierunku na Koszalin, a 1 marca - 1. Front Białoruski w kierunku Szczecina i Kołobrzegu. 5 marca Sowieci wyszli na brzeg Bałtyku i rozcięli Pomorze na pół.

I właśnie wtedy zaczęła się bitwa o ''Festung Kolberg''.

Pierwotnie Kołobrzeg wcale nie miał być zdobywany przez Polaków. Do zadania tego skierowano sowiecką 45. Brygadę Pancerną Gwardii z 1. APanc. Gw., do której dokooptowano dodatkowe jednostki katiusz, moździerzy i saperów. Wydawało się, że Festung Kolberg Sowieci taką grupą szturmową ''połkną'' z marszu.

Tak się jednak nie stało...

* * *

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee i postawienia mi symbolicznej kawy/piwa za moje teksty.

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

* * *

Kołobrzeg 28 listopada 1944 roku ogłoszono twierdzą. Nie pierwszy raz w swej tysiącletniej historii. Miał być broniony do ostatniego żołnierza. I, jak pokazała historia, wywiązał się z tego zadania.

Twierdzą był od XVII wieku, gdy na Pomorzu rozsiedli się Brandenburczycy. W 1807 roku pod komendą podpułkownika von Gneisenau bronił się zaciekle przez cztery miesiące przed wojskami Napoleona i jego polskimi sojusznikami płk Antoniego Sułkowskiego - aż do podpisania pokoju w Tylży. Heroiczna obrona stała się legendą Prus, a sam komendant stał się niemieckim bohaterem narodowym. Nieprzypadkowo też ostatni nabój nazistowskiego kina z 1945 roku - monumentalna, bajecznie kolorowa superprodukcja Veita Harlana - został poświęcony właśnie tej batalii. Czy i teraz Kolberg, który wiek wcześniej zatrzymał niezwyciężonego Cesarza Francuzów i Polaków, miał powtórzyć swą historię?

Miasto otoczone było bagnistym, lesistym terenem, utrudniającym poruszanie się czołgom. Co więcej, przez miasto przepływa rzeka Parsęta i równoległy do niej Kanał Drzewny, tworząc tzw. Wyspę Solną. Wybudowano wokół niego trzy pierścienie umocnień. Pierwszy - złożony z okopów, ziemianek, zasieków i rowów przeciwpancernych - biegł wzdłuż przedmieść, drugi - wzdłuż Kanału Drzewnego aż do Szańca Kamiennego nad samym brzegiem morza, trzeci - wzdłuż Parsęty. To właśnie tam wprzęgnięto dwa najbardziej znane punkty oporu: masywne budynki koszar artylerii zwane od koloru tynków Białymi i Czerwonymi. Ostatnim punktem oporu miała być latarnia morska u wejścia do portu. W fortyfikacje wprzęgnięto pozostałości dawnych fortów pruskich, przygotowano liczne barykady, zagradzające ulice, rozkopano rowy melioracyjne, a na poddaszach budynków rozlokowano umocnione gniazda broni maszynowej.

Dla Rzeszy Kołobrzeg miał ogromne znaczenie. Trwała właśnie operacja ''Hannibal'' - ewakuacja cywilów z Prus Wschodnich i Pomorza przed nacierającą Armią Czerwoną. Każdy port w niemieckich rękach dawał im schronienie i nadzieję. W mieście, liczącym normalnie 40 tys. ludzi, znalazło się ich dwa razy tyle.

Człowiekiem, który był za to odpowiedzialny, który miał doprowadzić ewakuację do końca, który miał sprawić mnóstwo problemów Sowietom i Polakom, był jeden oficer.

Pułkownik Fritz Fullriede.

4 stycznia 1945 r. skończył pięćdziesiąt lat. Przez wiele lat mieszkał w Afryce, a chleb wojenny z niejednego pieca jadł. Walczył chyba na wszystkich frontach tej wojny, choć najbardziej zapamiętano go ze służby w Afrika Korps. Z Polakami mierzyć się miał czwarty raz. Pierwszy - był dawno temu, w 1921 roku, gdy jako oficer Freikorpsów walczył z powstańcami śląskimi. Drugi - we wrześniu 1939 roku, gdy brał udział w agresji na Polskę. Trzeci zaś - także we wrześniu - ale 1944 roku, gdy stawiał czoła brytyjskim i polskim spadochroniarzom pod Oosterbeek w Holandii.

Jego energia i opanowanie pozwoliły na opanowanie chaosu, jaki wdarł się do Kołobrzegu. Wszystkich spływających do miasta niemieckich żołnierzy wcielano do formujących się jednostek obronnych. W mieście znalazło się ok. 7 tys. niemieckich żołnierzy, jednak broni starczyło tylko dla połowy (ok. 3300).

Kogóż tam nie było! Byli więc żołnierze Wehrmachtu, rozbitkowie ze 163. Dywizji Piechoty, która po latach w Finlandii dopełniła swego żywota na Pomorzu, i z 402. Dywizji Rezerwowej, szkolnego pułku ''Kolberg'', resztki niedobitków z Wału Pomorskiego - dywizji ''Märkisch Friedland'', dwa bataliony Volkssturmu, które miały walczyć do upadłego, łotewscy esesmani z 15. Dywizji Grenadierów SS, batalion alarmowy ''Hempel'', żołnierze Luftwaffe z lotniska w Bagiczu, był i batalion alarmowy Kriegsmarine ''Kell'', przerzucony już w trakcie walk ze Świnoujścia.

I - cóż za chichot historii! - byli tam i Francuzi z 33. Dywizji Grenadierów SS ''Charlemagne''. Choć Francuzi w 1807 roku Kołobrzegu zdobyć nie zdołali, to tym razem mieli go bronić...

Niemcom brakowało uzbrojenia ciężkiego - całość artylerii stanowiło tylko 8 haubic 105 mm, po 7 armat plot. kal. 105 i 37 mm, oraz dwa działka 20 mm. Siły te uzupełniało kilka-kilkanaście (podaje się, że 18) czołgów i dział pancernych, oraz pociąg pancerny Panzerzug 72A, dowodzony przez kpt. Gerharda Roeminga.

Choć mieszanka była to iście pstrokata, uzbrojona naprędce w każdą broń - francuskie karabiny, włoskie granaty, sowieckie pepesze - to była zdeterminowana, by walczyć i bronić miasta. W wielu przypadkach - ich własnych domów. Wiedzieli, że każda godzina ich oporu jest bezcenna dla ewakuacji ich rodaków. To już była obrona Heimatu.

Wszak skoro Kolberg nie uległ Francuzom, czemuż miałby i ulec Sowietom?...

* * *

Sowieckie uderzenie zaczęło się 4 marca 1945 r. Niemcy jednak od 2 marca byli w stanie alarmu. Choć Sowieci dotarli do południowych rogatek miasta, w rejon słynnego (i nieistniejącego już) kościoła św. Jerzego, to ich natarcie Niemcy powstrzymali. Sowietom nie pomogło wprowadzenie do walki 272. Dywizji Strzeleckiej, która atakować miała od wschodu. Jej działania były jednak kompletnie nieskoordynowane. Co więcej, obrońcy wyprowadzali agresywne kontrataki, w czym celował batalion ''Hempel'' por. Alfreda Hempla i pociąg pancerny. Samego 6 marca nastąpiło pięć przeciwuderzeń.

W tym samym czasie marsz. Żukow nakazał wydzielenie sił 1. Armii Wojska Polskiego do zajęcia obrony na wybrzeżu Bałtyku m.in. na odcinku Kołobrzegu. Gen. Popławski pod Kołobrzeg wysłał 3. i 6. Dywizje Piechoty, a najlepsze jednostki - 1., 2. i 4. DP wysłał w rejon Kamienia Pomorskiego. Uważał, że właśnie tam będą gromadzić się niemieckie jednostki. 3. i 6. DP nie cieszyły się z kolei dobrą opinią, więc otrzymały drugorzędne zadanie stworzenia obrony przeciwdesantowej.

W rzeczywistości było zupełnie na odwrót i słabe, źle dowodzone i kiepsko oceniane dywizje - złożone z przymusowo wcielanych na Kresach i Lubelszczyźnie Polaków - zostały skierowane w wir ciężkiej bitwy.

Następne dni, od 7 do 12 marca, to okres chaotycznych, nieskoordynowanych strzelanin i natarć polskich żołnierzy na miasto. Przez ten czas sforsowano jedynie zewnętrzny pierścień obrony. 6. Dywizja atakuje od południowego zachodu, luzując Sowietów, 3. - od południowego wschodu. 3. Dywizja Piechoty przeklina swój los - we wrześniu 1944 roku poniosła koszmarne straty walcząc na Czerniakowie, w desperackiej próbie wsparcia Powstania Warszawskiego. Teraz jej żołnierze znów walczą w terenie zurbanizowanym, na którym walczyć nie potrafią. 6. Dywizja z kolei jest całkowicie niedoświadczona i w boju jest od zaledwie miesiąca. Żadna z dywizji nie przeszła szkolenia z walk w terenie zurbanizowanym. Nie ma żadnej koordynacji działań między jednostkami. Artylerzyści niejednokrotnie omyłkowo ostrzeliwują własne oddziały. Wielu polskich żołnierzy walczy bez hełmów, bo ich zwyczajnie nie ma. Miasto atakuje 29 tysięcy polskich i sowieckich żołnierzy. Mają przewagę 10 do 1, a mimo to - Niemcy wciąż ich #!$%@?ą.

Batalion ''Hempel'' 8 marca ponownie wyprowadza kontruderzenie, odrzucając polski 18. pułk piechoty. Walki trwają o każdy dom, każde piętro, każdy pokój. Jak wspominał pchor. Janusz Krajewski, ''granat do środka, seria z pepeszy i do środka, zanim kurz opadnie''. Wielka bitwa o Kołobrzeg to tak naprawdę tysiące małych szturmów i obron. 10 marca Polakom udaje się opanować ruiny kościoła św. Jerzego, a 13 marca - po ostrzale z haubic kal. 122 mm - Białe i Czerwone Koszary. W ich piwnicach Polacy dokonują strasznego odkrycia. Leżą tam spalone zwłoki 13 żołnierzy chor. Marka Kahane z 9. kompanii 14. pułku, którzy dwa dni wcześniej wdarli się do koszar. Niemcy z - najpewniej - batalionu ''Hempel'' - ich pojmali i zamordowali.

* * *

Walki miejskie to jedno, dramat cywilów - drugie. Miasto w pierwszych dniach marca spowijała śnieżyca i mróz, przez co wiele osób nie zdecydowało się na ewakuację. Już na początku walk Sowieci zdołali zająć punkt czerpania wody pitnej, przez co obrońcy i mieszkańcy musieli czerpać wodę z Parsęty i kanału portowego, nierzadko pod ostrzałem. W rzece zaś unosiły się ciała zabitych. Żywności nie brakowało, ale wody - bardzo. Jeden z niemieckich oficerów wspominał: „Żywność jest pierwszej klasy. Czekolady, papierosów, alkoholu każdy może mieć, ile chce. W piwnicznych magazynach hoteli i pensjonatów leżą zakonserwowane delikatesy. A mimo to za szklankę dobrej wody pitnej ludzie oddaliby majątek”. Z braku mleka i wody zmarło w szczególności wiele dzieci. Ludzie gromadzili się w piwnicach, kryjąc się przed ostrzałem. Tam też masowo ginęli. Walczący Sowieci i Polacy wrzucali granaty, nie ryzykując ich sprawdzania. Inni cywile popełniali samobójstwa ze strachu, albo umierali na atak serca. Gdy tylko ktoś rzucił: ''Widać statek'', wszyscy zrywali się z miejsc i biegli, tratując wszystko po drodze, mimo ostrzału, w oczekiwaniu na ratunek, którego mogło wcale nie być...

* * *

Przeciągająca się walka o Kołobrzeg zwróciła uwagę gen. Popławskiego. Ten rzuca do walki o miasto 4. Dywizję Piechoty, 4. pułk czołgów ciężkich z czołgami IS-2, dwa pułki artylerii i 2. batalion miotaczy ognia. Dotąd Polacy walczyli niemal całkowicie bez wsparcia czołgów, artylerii i jednostek saperów.

Mimo wprowadzenia nowych jednostek do walki, Niemcy dalej bronią się zacięcie. Walczą o każdy dom i każdą barykadę jak o osobną twierdzę, miotają granatami jak piłkami, ich obronie nieustannie towarzyszy upiorny wizg pancerfaustów, zastępujących artylerię. Obronę prowadzą niewielkie grupy uderzeniowe. Gdy przez megafony Polacy proponują pułkownikowi Fullriedemu kapitulację, ten odpowiada: ''W 1807 roku wojskom Napoleona nie udało się zdobyć Kołobrzegu, tym bardziej nie uda się to teraz Polakom''.

''Przed nami solidna barykada, za nią Niemcy. Zza barykady sypią się pociski z broni maszynowej, pada jeden i drugi pocisk z pancerfausta, któryś rozrywa się na murze. Niestety rannych jest sześciu naszych żołnierzy'', wspominał por. Wincenty Pardej.

Niemcom cały czas wsparcia udziela Kriegsmarine. 15 marca do Kołobrzegu Niemcy przerzucają ze Świnoujścia batalion alarmowy marynarki ''Kell'', który od razu wchodzi do akcji. Nawałą ognia polskie natarcia raz za razem powstrzymuje krążownik ciężki ''Lützow'' ogniem z dział 28 cm i niszczyciele Z-43 i Z-34. Pokazuje to dobitnie jak nieudolne było sowieckie lotnictwo, niemogące w żaden sposób przepłoszyć ciężkiego niemieckiego okrętu. Gdyby jakiś niemiecki okręt wpadł na pomysł zrobienia czegoś podobnego przeciwko Anglikom i Amerykanom, pomysł zatonąłby razem z nim tuż po wyjściu z portu...

Mimo poważnych strat, Polacy posuwają się stopniowo naprzód. Choć postępy liczone są w metrach, to są nieustanne. Zniszczony zostaje wreszcie ogniem bezpośrednim pociąg pancerny Panzerzug 72A. Do wieczora 17 marca Polacy spychają Niemców do portu i pasa nadbrzeżnego o wymiarach 2x1 km. Ostateczny szturm zaplanowano na 18 marca 1945 r.

Jednak Niemcy są szybsi. Do ranka kończą ewakuację większości garnizonu, cały czas szaleńczo strzelając z dział okrętowych. Jednostki osłony przeprowadzają kontruderzenia i nie żałują amunicji - mogą jej wystrzelać, ile chcą. Polacy przez to obawiają się niemieckiego kontrnatarcia.

Gdy o 2 w nocy 18 marca Polacy ruszają do natarcia na pozostałe niemieckie pozycje po ostrzale artylerii... zajmują je bez większego oporu. Pada dworzec i kąpielisko. Walczy jedynie fort Ujście (na którym stoi dziś latarnia morska), ale i on do 8 rano się poddaje. Polacy biorą do niewoli ok. 350 niemieckich żołnierzy.

Kołobrzeg został zdobyty.

* * *

Tego samego dnia, po południu, na kołobrzeskiej plaży w rejonie fortu Ujście ma miejsce propagandowa ceremonia ''zaślubin Polski z Bałtykiem''. Na pospiesznie uprzątniętej plaży ustawiono maszt, na którym zawieszono polską flagę i odegrano Mazurka Dąbrowskiego. Kapral Franciszek Niewidziajło wrzucił w morze złotą obrączkę, przysięgając w imieniu Polski wierność Bałtykowi. Następnie miejsce miała Msza Św., odprawiona przez kapelana 3. DP, ks. Alojzego Dudka, a przemówienie wygłosił późniejszy premier PRL, oficer polityczno-wychowawczy 1. Armii, ppłk Piotr Jaroszewicz. Wydarzenie to obficie obfotografowano i często podkreślano w propagandzie PRL jako nawiązanie do tradycji Bolesława Krzywoustego. Podkreślać to jeszcze bardziej miało ''piastowską'' legendę tzw. ziem odzyskanych.

Przypominano i podkreślano to wydarzenie, jednocześnie ''zapominając'' o ślubowaniu jakie złożył w Pucku 11 lutego 1920 r. gen. Józef Haller. Cóż... ''ludowa'' władza potrzebowała ''ludowych'' bohaterów, nie ''pańskich'' generałów...

''Nigdy nie zapomnę tego momentu, kiedy w ciężkiej, prawdziwej walce pierwsi żołnierze dotarli do brzegu i dosłownie weszli do wody. Wchodzili w butach, grzęźli w tym mokrym piasku, maczali ręce, maczali twarze w tej wodzie'', wspominał gen. Stanisław Nałęcz-Komornicki, weteran AK i 3. Dywizji, który zginął w Smoleńsku w 2010 r.

Warto wspomnieć, że nie była to jedyna ceremonia zaślubin. Dzień wcześniej w Mrzeżynie podobnego aktu dokonała 1. Warszawska Brygada Kawalerii, a 15 marca w Dziwnówku - 2. Dywizja Piechoty.

Niemal w tym samym czasie 124 działa w Moskwie oddało 12 salw na cześć zdobycia miasta. Józef Stalin zaś wydał specjalny rozkaz gratulacyjny, obwieszczający zdobycie Kołobrzegu.

Bitwa o Kołobrzeg była największą dotąd batalią polskiego żołnierza po 1939 roku. Przebije ją dopiero forsowanie Odry, a potem bitwa pod Budziszynem.

* * *

W powojennej propagandzie bitwę o Kołobrzeg wykreowano jako niesłychane zwycięstwo ''ludowego'' Wojska Polskiego. Podkreślano ''doskonałą współpracę'' wszystkich wojsk i ''profesjonalizm'' dowódców. Niemieckie straty ''obliczano'' na 8, 10 a nawet 12 tysięcy żołnierzy, 20 czołgów, 70 dział, 100 samolotów i tak dalej...

W rzeczywistości niemieckie straty w bitwie o Kołobrzeg wyniosły 441 zabitych i 1221 rannych. Wzięto też ok. 400 jeńców, przy czym niemal wszyscy należeli do grupy osłonowej z 18 marca. Oznacza to, że w poprzednich dniach Polacy niespecjalnie brali Niemców do niewoli i mordowanie jeńców było na porządku dziennym.

Dysonans pogłębiają straty własne. Polacy stracili 1441 zabitych i zaginionych, oraz 2652 rannych. Do tego należy dodać min. 257 zabitych Sowietów w dniach 4-7 marca. Ponadto utracono 30 dział i moździerzy oraz 17 czołgów i dział pancernych.

Oznacza to, że Niemcy ponieśli czterokrotnie niższe straty, niż Polacy. Straty polskie są porównywalne do tych z Monte Cassino, ale na Monte Cassino broniła się elita Wehrmachtu, na doskonale przygotowanych pozycjach…

Bitwa ta jest owszem, doskonałym przykładem - ale indolencji polskiego dowództwa, które zlekceważyło przeciwnika i pchnęło masy nieprzygotowanych żołnierzy na ufortyfikowanego nieprzyjaciela.

Co więcej, przez cały okres oblężenia Kołobrzegu trwała ewakuacja. W ciągu dwóch tygodni walk Niemcy zdołali ewakuować 75 TYSIĘCY cywilów i niemal wszystkich swoich żołnierzy, na czele z dowódcą.

Pułkownik Fritz Fullriede otrzymał gratulacje i Liście Dębu do Krzyża Rycerskiego za obronę Festung Kolberg. W kwietniu zaś otrzymał awans na generała. Krzyżem Rycerskim odznaczono też por. Alfreda Hempla.

Gdyby pułkownik Fullriede zawiódł, z pewnością ''latające sądy doraźne'' zawiesiłyby mu coś na szyi. Ale na pewno nie Krzyż Rycerski.

Bitwa o Kołobrzeg jest jedną z tych bitew, w której obie strony uznają swoje zwycięstwo - i mają w tym pełną rację. Polacy zdobyli miasto i zlikwidowali niemiecki garnizon. Niemcy - zdołali utrzymać port tak długo, by ewakuować niemal wszystkich w nim się znajdujących.

Gdy Kołobrzeg został zdobyty, Sowieci usunęli zeń Polaków i przystąpili do swoich zwyczajów barbarzyńców. Kobiety gwałcili, mężczyzn - niezależnie od narodowości - wywozili na roboty. Do sowieckiej ''niewoli'' poza Niemcami trafiali też... polscy, francuscy, angielscy i amerykańscy jeńcy wojenni! Choć miasto ucierpiało bardzo wskutek walk, to przez następny miesiąc czerwonoarmiści je systematycznie podpalali. Gdy polska delegacja przybyła 24 kwietnia objąć Kołobrzeg w posiadanie, zastała jeden wielki pożar. ''Na miejsce przybyliśmy o zmroku. Z daleka widać było Kołobrzeg, a właściwie tylko wielką łunę'', wspominał Stefan Lipicki. Widok Kołobrzegu był upiorny. Mimo miesiąca od upływu walk, plażę i miasto zaścielały porzucone pojazdy i sprzęt. Wszędzie leżały ciała zabitych - Niemców i Polaków, oraz trupy koni. Nikt ich nie pochował. Sowieci zajmowali się wyłącznie grabieżą. W mieście unosił się odór zwłok, a plamy krwi obsiadały wielkie, tłuste muchy. Miasto zostało zniszczone w 90 %.

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #wojna #kolobrzeg #polska #zdjeciazwojny #baltyk
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiato...

źródło: 433964204_840412958099587_6598282108045212640_n

Pobierz
  • 4
Pierwotnie celem marszałka Gieorgija Żukowa było uderzenie od razu na Berlin, zajęcie go i zakończenie wojny.


@IIWSwKolorze1939-45:
1. Pierwotnie celem Żukowa było podejeście pod Poznań. Nawet nie nad Odrę. A o zdobyciu Berlina z marszu nikt z sowieckich wojskowych wtedy nie myślał.
2. W historii Kołobrzegu pominąłeś oblężenie z 1761 roku. Z wojny siedmioletniej. Oblężenia zakończonego zdobyciem Kołobrzegu przez... Rosjan. Niewiedziałeś, czy tak po prostu nie pasowało do narracji?

Jak używasz
@IIWSwKolorze1939-45:
Nie wiem czy żarty sobie ze mnie robisz, czy pytasz na poważnie?

Weź sobie dowlone źródło sowieckie/rosyjskie dotyczące przygotowań do operacji Wiślańsko-Odrzańskiej (nazwa może być myląca i została nadana po wojnie).
Np. pamietniki Żukowa. W końcu dowódca Frontu musiał wiedzieć jaki jest cel operacji?

Z ponizszego linku zacytuję:
https://mil.ru/winner_may/history/more.htm?id=12006154@cmsArticle

Plan operacji Wiślańsko-Odrzańskiej zakładał uderzenie z przyczółków na Wiśle I Frontu Białoruskiego [Magnuszew] na Poznań i I Frontu Ukraińskiego[Sandomierz] na Wrocław,
@Hans_Kropson: aha, tekst jest nierzetelny, bo nie wspomniałem o niszowym oblężeniu Kołobrzegu, znacznie mniej znanym od tego z 1807 roku (zgadza się, nie słyszałem o tym z 1781 roku), i nie bazowałem na wielokrotnie fałszowanych „wspomnieniach” Zukowa. Aha. ( ͡° ͜ʖ ͡°)