Wpis z mikrobloga

Miałem zrobić jedną prostą rzecz komuś na kompie i nagle patrzę — o BitLocker! — a że dawno nie miałem Windowsa (a szczególnie 11), to pomyślałem, że się pobawię. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Za pomocą terminala wyciągnąłem hasło do zaszyfrowanej partycji systemowej (bo mogłem, a słyszałem, że bitlocker to gówno), a później wziąłem się za grzebanie w UEFI (Linuks nie wykrywa karty sieciowej, więc postanowiłem tam zacząć poszukiwania odpowiedzi).
Oczywiście na tym laptopie odpaliłem Linuksa (wcześniej jeszcze HBCD, by z ciekawości sprawdzić, czy z jego poziomu mogę wyciągnąć hasło do partycji zaszyfrowanej bitlockerem), gdyż były kłopoty z zainstalowaniem konkretnej wersji, które na macOS nie występowały, więc stwierdziłem, że może na Linuksie też nie, a macOS przecież tam nie będę instalował. #!$%@? w to. Tak czy inaczej, odpalam ponownie kompa, a tu informacja, że ze względu na wprowadzone zmiany (#!$%@? tam zmieniłem, ale OK) trzeba podać hasło do BitLockera. Choć raz mądry Polak przed szkodą. I choć raz ciekawość nie zapędziła mnie do piekła. Uff.
#windows #chwalesie #uefi #linux
  • 8
  • Odpowiedz
  • 1
@TakiSobieLoginWykopowy: no jak jesteś i tak zalogowany do systemu, to tak łatwo. Pytanie, co gdy nie znasz PINu. Tutaj pewnie można by coś pokombinować z oprogramowaniem dołączonym do HBCD, ale nie będę ulegał pokusie na cudzym komputerze, bo to się równa zerwanej nocce.
  • Odpowiedz
jak to z terminala? Tak łatwo?


@Belzdron: To jest naturalna architektura systemu. Tak samo jak na Linuxie gdy jesteś root system przy zmianie hasła nawet nie pyta Cie o poprzednie hasło, bo wie że to bez sensu - jakbyś chciał to będąc root i tak możesz zrobić prawie wszystko i masz dostęp do podmiany każdego pliku. Co prawda w przypadku np. odpowiednika w Linuxie - LUKS - tam klucz gdy jest
  • Odpowiedz