Wpis z mikrobloga

#przegryw #przegrywpo30tce #przemyslenia #przemysleniazdupy #stulejacontent #wies #miasto #zwiazki #rodzina #dzieci

Powrót po trzech dnia z podczęstochowskiej wsi do Warszawy, to prawie jak podróż do innego państwa. Zupełnie inny świat i nie chodzi mi oczywiście o kwestie tak oczywiste jak inna zabudowa na wsi i w mieście, czy ilość samochodów itp. Chodzi o ludzi. To co rzuca się w oczy po przyjeździe do W-wy w porównaniu z wsią, to ubiór, zwłaszcza młodych. Poza tym na wsi nie spotkasz murzyna, czy Azjaty, których w Warszawie pełno. Oczywiście to o czym wspominam to różnice wizualne.

Ale miasto od wsi różni także wiele w kwestiach mentalnych. Podczas mojego krótkiego pobytu na wsi (to wieś, bo nie ma praw miejskich, ale bardziej pasowałaby nazwa - małe miasteczko, bo liczy prawie 3000 mieszkańców, z czego prawie nikt nie utrzymuje się już z rolnictwa) zauważyłem coś ciekawego. Ładna pogoda sprzyjała spacerom i widziałem całkiem sporo spacerujących bardzo młodych par (na oko dwudziestokilkulatków, kto wie, może byli i tacy przed dwudziestką) z dziećmi. Nie znałem ich, bo część to zapewne przyjezdni, poza tym jeśli to miejscowi, to w czasach gdy ja mieszkałem tam, albo nie było ich jeszcze na świecie, albo sami jeździli w wózkach. Wydaję mi się, że młode osoby żyjące na wsiach, dużo wcześniej zakładają rodziny. I ja postrzegam to jako coś pozytywnego.
  • 8
  • Odpowiedz
@Kopytnik_1: To jest nie tyle kwestia miasto / wieś, a przede wszystkim kwestia studiów - osoby które kończyły zawodówkę albo technikum i zaczęły pracować po prostu zaczynają dorosłe życie 5 lat wcześniej, więc też wcześniej biorą ślub i myślą o dzieciach. W przypadku małych miasteczek udział ludzi którzy idą na studia jest znacznie niższy, a poza tym bardziej rzucają się w oczy, bo młodzi, którzy chcieli sobie przedłużyć dzieciństwo, wyjechali do
  • Odpowiedz
@Anjinsan87: to bardziej rozbudowane (nie że skomplikowane bardziej). Dzisiejsze pokolenie 30+ i 40+ dopiero zauważa że pogoń za sukcesem zawodowym nijak się nie przekłada na sukces "życiowy". Sam jestem z powiatowego i z ręką na sercu jakbym mógł to bym olał te wszystkie szkoły i roboty. Za pracą przenosiłem się już z 5 razy do kolejnych województw. Były teraz święta to przy stole rodzina gadała jak to dobrze nie iść w
  • Odpowiedz
@Kopytnik_1 @Anjinsan87: Wczoraj byłem na takim samotnym spierdotripie w lesie w rodzinnych stronach i też widziałem sporo takich młodych par. I miałem bardzo podobną rozkminę, z mojej klasy z podstawówki (rocznik 91) ci co nie poszli na studia albo po studiach zamieszkali na wsi, najczęściej nadal w tej samej okolicy to tylko jeden chłopak nie założył rodziny (na jakieś 12 osób). Z tych co zamieszkali w mieście po studiach na 5
  • Odpowiedz
@ParaNormikon: To ja szczerze mówiąc nie znam ani jednej takiej osoby - jeśli już ktoś z wykształceniem i pracą umysłową decydował się na pracę fizyczną, to tylko za granicą. A poza tym nadal mam wrażenie, że ludzie z korpo tak mówią na zasadzie "a może by tak wszystko rzucić i wyjechać w bieszczady", ale nie myślą o tym poważnie, bo jednak nadal czują się lepsi od zwykłych roboli - patrz ten
  • Odpowiedz
@Anjinsan87: to raczej umyka temu gadaniu o Bieszczadach. Z własnego podwórka wiem i widzę że masa osób jest totalnie zmęczona. Pomijam tych co robi na kredyt, ale pozostali (zwłaszcza bez "życiowych kotwic") są totalnie zmęczeni
  • Odpowiedz