Aktywne Wpisy
lunari6 +73
Hej Mirki i Mirabelki,
Od dłuższego czasu przeglądam mirko. Jakiś czas temu miałam okazję pomóc jednemu mirkowi z zaburzeniami lękowymi. Za jego namową założyłam konto. Mam na imię Dominika i jestem absolwentką #psychologia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Oferuję szeroko pojętą pomoc psychologiczną w formie online. Pracuję z osobami dorosłymi oraz młodzieżą. Pomagam osobom z zaburzeniami: emocjonalnymi, osobowości, nastroju, odżywiania, osobom o obniżonym poczuciu własnej wartości. Zapraszam serdecznie do kontaktu na priv jeśli jesteście
Od dłuższego czasu przeglądam mirko. Jakiś czas temu miałam okazję pomóc jednemu mirkowi z zaburzeniami lękowymi. Za jego namową założyłam konto. Mam na imię Dominika i jestem absolwentką #psychologia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Oferuję szeroko pojętą pomoc psychologiczną w formie online. Pracuję z osobami dorosłymi oraz młodzieżą. Pomagam osobom z zaburzeniami: emocjonalnymi, osobowości, nastroju, odżywiania, osobom o obniżonym poczuciu własnej wartości. Zapraszam serdecznie do kontaktu na priv jeśli jesteście
daeun +62
Ja #!$%@?, jest tyle ciekawych rzeczy wartych zrobienia i zobaczenia przed śmiercią, można na przyklad kupić motocykl i wyruszyc w trip dookoła swiata, można zdać kurs paralotniowy lub polatać na wingsuicie, albo pojechać do Tajlandi i wyruchać lejdiboya. Mnóstwo alternatyw na wydanie ciężko zarobionych pieniędzy.
Polakowi jednak nie w głowie głupoty. Polaczek ma tylko jeden cel dla którego żyje i umiera - lać setki metrów przestrzennych betonu na randomowej łące pod lasem
Polakowi jednak nie w głowie głupoty. Polaczek ma tylko jeden cel dla którego żyje i umiera - lać setki metrów przestrzennych betonu na randomowej łące pod lasem
Całe wyposażenie, meble, sprzęty odziedziczyli.. Jak na tacy. A mimo wszystko całe życie żyliśmy ubogo. Ciągle była bieda.
Mnie już od najmłodszych lat nastawiali na to, że mam iść szybko zarabiać i dokładać się do rachunków, bo jesteśmy biedni.
Oboje pracowali, ale pieniądze rozpływały im się w rękach.. Na co? No właśnie nie wiem.
Zarówno ja jak i rodzeństwo nie mieliśmy żadnych zabawek, wycieczek, wakacji, wyjazdów. Ciuchy po kimś lub z pomocy dla ubogich.
Na każdą prośbę lub marzenie była odpowiedz - "Nie mamy pieniędzy, nie wiesz że jest ciężko?!".
No i teraz cyk. 20 lat pózniej. Ja, siostra i brat pracoholicy. Brat na dodatek alkoholik. Siostra wybrała na męża pracoholika, który się na śmierć zarobi, bo od rana do nocy pracuje fizycznie. W weekendy też robota, dnia wolnego nie wezmą, bo pieniądze uciekają..
Jak się spotykamy, to oni tylko o tej pracy potrafią rozmawiać. Ścigają się kto ciężej pracował i więcej. Szukają w tym akceptacji rodziców, a rodzicom ciągle mało.. Ciagle bieda, ciągle skromnie.
Jak wysyłaliśmy im kasę, to nic to nie dało na dłuższą metę. Wszystkie wartościowe przedmioty w domu mają od nas.
Ja się w końcu wyłamałam i tym samym zostałam uznana za "leniwą" i "nieroba". Próbowali wjechać mi na ambicje porównując do brata i siostry. Jak nie pomagało, to wmawiali mi, że tyle tracę nie biorąc nadgodzin. Dawali odczuć swoje rozczarowanie na tysiąc sposobów.
Całe szczęście, że byłam daleko i nie mieli już na mnie takiego dużego wpływu. Musiałam nauczyć się żyć na nowo, zbudować podejście do zarabiania, pracy, odpoczynku.
Minęło sporo czasu i przez nich cały czas mam strach, że nagle zostanę bez hajsu i będę biedna. Zaprogramowali mi przekonania, że nawet jak pieniądzę są to za chwile ich nie będzie. Tylko ciężka praca się liczy i pożyteczna jest ta osoba, która ciężko pracuje. Wyhodowali taką pogardę dla osób słabych i mniej pracowitych.
Jaki szok życiowy przeżyłam gdy pojechałam do Włoch, a tam artyści. Muzycy, studenci... Pracowali jeden dzień w tygodniu i mieli lekkie podejście do obowiązków i terminów. Myślałam, że oszaleje jak kumpel w restauracji potrafił gadać z klientem przez pół godziny w czasie zmiany i tak kilka razy w ciągu dnia. Lub gdy wychodzili sobie po coś do sklepu i wracali po godzinie, a nikt nie miał pretensji.
Szok kulturowy to mało powiedziane. A potem przestałam mieć silne bóle w klatce, ataki paniki, wypadające włosy i minęła bezsenność.
Pierwszy raz zaczęłam żyć bez stresu i rosnącego napięcia.
Teraz specjalnie opowiadam rodzinie o mojej obecnej pracy i o tym, że czasami cztery dni w tygodniu tylko pracuje innym razem nie robię nic przez tydzień jak nie muszę. Stara to skacze po suficie, robi się zaraz czerwona na twarzy jak burak i oburzona jest. Ojciec tylko straszy mówiąc "zobaczysz, zobaczysz jak skończysz".
Lepiej jednak mieć kilka lat wspaniałego życia w spokoju spełniając marzenia i pasje, niż całe życie w strachu i obsesyjnym myśleniu o pieniądzach.
A piszę to z okazji rozpoczęcia terapii. Sama nie dam rady ogarnąć tematu do końca, ponieważ wryli mi go w mózg i cały czas odczuwam lekki dyskomfort nie zależnie od stanu konta i zdrowia.
#gownowpis