Wpis z mikrobloga

#morze #offshore #januszebiznesu #budownictwo #praca #geotechnika #bhp #polska #certyfikaty #uprawnieniabudowlane

Jak już wcześniej pisałem na poprzednich wpisach mam zamiar coś wreszcie zmienić. Niedługo wbija mi 29lat i nie ukrywam, że zaczynam mieć depresję. Cały czas praca, praca, praca. Na wakacjach ostatnio byłem może jak miałem 19lat. Nie dane mi było pracować w normalnych firmach na lądzie (przeważnie pracowałem od 0530 do 2030). Wiem co niektórzy mogą sobie pomyśleć: "o masa nadgodzin, musiał sporo zarabiać", otóż nic bardziej mylnego, bo wychodziłem niemal na 0 przy zarobkach w okolicach 6000 na rękę. Jako inżynier budowy czasami trzeba zabrać ludzi do knajpy i się z nimi napić (oczywiście w firmie zakaz takich polityki), pomijam konieczność zakupu sprzętów na budowę z własnych środków finansowych. Bo kto to widział żeby budowa stanęła, a my rozliczymy się później (najczęściej po miesiącu, jeśli w ogóle).
No ale to i tak przykład z ostatnich 3 miesięcy.
Teraz przejdę do morza. Swoją karierę morską zaczynałem 11 lat temu, skończyłem AM i dostałem dyplom OOW. Obecnie pracuję/ pracowałem (bo jutro wysyłają mnie do domu przed zakończeniem kontraktu) dla jednej z Duńskich firm surveyowych na morzu Północnym jako AB/Jr. officer (za 100€ dniówki, rok temu było 87€ ale zwiększyli mi liczbę godzin i stwierdzili że dają mi podwyżkę, a stawka godzinowa pozostaje taka sama). Pracuję od nich prawie od roku z nadzieją na awans, który nadal nie przychodzi. Mam coraz większe wrażenie że jako Polak mam robić tylko za AB, a w tym czasie moja wiedza morska ma zanikać, już teraz mam problemy by obsłużyć ECDIS, co 3/4 lata temu było dla mnie rzeczą naturalną. Pracowałem na platformach HVDC, ale by skoczyć wyżej wymagali dyplomu C/O lub Kapt.
Wiem co część może sobie pomyśleć jak on to robił? Firma zgodziła się bym miał pracę na lądzie i jednocześnie dla nich pływał (kontrakt zawierał paragraf o konflikcie interesów i musiałem to załatwić), a z uwagi na konieczność rozliczania się w Niemczech muszę mieć cały czas ubezpieczenie zdrowotne, dlatego właśnie brałem różne zlecenia na lądzie jako inżynier.
Powoli mam dość takiego stylu życia i planuję wreszcie skupić się na jednej karierze, tylko cały czas szukam normalnych firm, gdzie będzie przestrzegane prawo pracy i gdzie będę mógł coś odłożyć. Bo wracając do uprawnień w branży morskiej niektóre trzeba odnawiać co jakiś czas i na to idzie najwięcej środków (ostatnio BOSIET + OGUK + to prawie 10k zł), a jakby policzyć czas pracy bo 1/2 czasu się pływa a 1/2 jest się w domu i po podatkach to wychodzi że zarabiam w okolicach 1250€ on/off.
I teraz pytanie czy taka stawka jest ok? Otóż nie, ja też mam swoje wydatki na mieszkanie muszę przeznaczać około 2000zł miesięcznie (jeśli miałbym pracować w Polsce), dodatkowe ubezpieczenie, jedzenie, transport raz na tydzień z mieszkania, koszt telefonu, internetu, koszty jakie trzeba przeznaczać na sprzęt elektroniczny tj. komputer, telefon, odzież (bo ta na budowie nawet jak ma się służbową to i ta prywatna szybko się niszczy), auto (jak firma nie da)), poniżej 6000zł nie da rady się zmieścić mając moje uprawnienia. Nawet rok temu jak próbowałem się sam utrzymać nie udało mi się i po 6miesiącach powróciłem do Berlina.
A właśnie uprawnienia, to istne eldorado:
-prawo jazdy
-nurek do12
-drony a1/a3
-oow
- stcw niemal wszystkie z wyłączeniem opieki nad chorym, poziomem zarządzania i żeglugą w lodach
-uprawnienia inspektora powłok malarskich odpowiednik (frosio 3 i nace2)
- uprawnienia bhp
-BOSIET kody na Norwegię
-DP
-Autocad
- Uprawnienia audytora wiodącego 9001 w drodze

Co do języków to anglik na poziomie B2+ (choć szczerze myślę że jest obecnie na B1), niemiecki na A1 (mimo tego że za rok będzie 7rok mojego mieszkania w Berlinie u mamy), tak samo hiszpański

Szkoły:
-AM nawigacja offshore (inż)
-AGH geotechnika (budownictwo z elementami energetyki wiatrowej, technologii wierceń morskich) (mgr)
-ZUT zarządzanie BHP (studia podyplomowe)
- MIT wdrażanie technologii IOT do przedsiębiorstw (kursy w USA)
- PG oceanotechnika (mam absolutorium ale nie mam napisanej pracy dyplomowej) (mgr)

I jak tak sobie myślę że ciągle mi się oferuje pracę poniżej 6k zł miesięcznie to aż mnie skręca jak myślę sobie ile czasu spędziłem na edukacji, wiem jak coś zrobić, a kierownictwo kręci nosem i ciągle mówi o wdrażaniu standardu 9001 (a uwagi właśnie dotyczą wprowadzenia odpowiedniej procedury), jak patrzę na innych marynarzy co przychodzą i mają taką samą stawkę co ja i nawet nie mają skończonych studiów, to samo z inżynierami budowy bez stopnia inżyniera (dopiero pierwszy rok studiów i pierwszy raz na budowie a i zapomniałem wspomnieć na razie nie zbierałem tygodni do zaliczenia praktyki na budowie).
Z kolei jak mam zmieniać firmę na nową i zaczynać wszystko od nowa, to też mi się to średnio widzi. Po prostu mi już ostatnio ręce opadają. Albo żądają pracy >70h/w by dostać w Polsce 6k, albo na morzu praca 84h/w tylko po to by dostać 1250€.
I stąd moje poczucie depresji, i sam już nie wiem na ile mam się cenić, czy to ja jestem roszczeniowy, czy może rynek jest rozwalony. Jak próbowałem rozsyłać CV to firmy cały czas (wszystkie) odpowiadały odezwiemy się potem, a ja pytałem o feedback to "skontaktujemy się tylko z wybranymi kandydatami". Nawet sam już nie wiem gdzie aplikować, aby przynajmniej był jakiś odzew z firm
  • 5
@AdamDE: trochę to abstrakcyjnie brzmi, szczególnie to o poziomie zarobków na morzu.
Ładowania swoich pieniędzy w sprzęty na budowę szkoda komentować. Tzn biorę czasem swoje narzędzia, ale są tylko do mojego użytku etc. Nie wpadł bym na pomysł żeby ze swoich pieniędzy opłacać jakiś towar / sprzęt na budowę gdzie pracuje. Mamy przelewy ekspresowe, bliki etc. Niech dzwonią, zamawiają i płacą, a Ty możesz najwyżej odebrać.

Jeśli student 1 roku ogarnia
  • 0
@yazir: Co do kontraktów morskich to większość podlega pod ITF i firmy to omijają by zaoszczędzić (zatrudniają na umowę na zlecenie/ dzieło i trzeba się martwić co potem zrobić)
Co do sprzętu to zwykła kalkulacja, jak jesteś w geotechnice i masz gotowy zespół 5/6 ludzi to nie ma sensu jechać 300-500km w jedną stronę do bazy by wziąć piłę do berlinki, gdy ściana zaczyna się sypać, lepiej pojechać do sklepu i
@AdamDE: ale właśnie chodzi o tą kalkulację, góra niech dzwoni do sklepu, opłaci i elo. Jak pracowałem na etacie to miałem kilka razy sytuacje typu: skocz do hurtowni weź 500m kabla, czy nawet 100m bo pilnie potrzebny. To nawet przez myśl nie przeszło mi żeby płacić ze swojej kieszeni. Mogę pojechać, odebrać ale nie płacę. A w przypadku tego wymaganego stażu do przywileju, to niech ogarnia to ktoś z przywilejem.