Wpis z mikrobloga

Wiele osób na Wykopie śmieje się z tak nazywanego "rosyjskiego mira", w którym rzekomo żyją Rosjanie i do którego próbują wciągnąć wszystkich innych.
Myśle, że każdy, kto pisze o "rosyjskim mirze", powinien zastanowić się, a w jakim świecie żyje on sam.

Jest dość oczywiste, że ludzkość żyje obecnie w "anglosaskim mirze".
I jak każdy z wielu możliwych mirów, ma on swoje charakterystyczne cechy.
Cechy współczesnego świata nie są naturalne, ani nie są jedynymi możliwymi.

Wielu nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo fakt, że żyją nie po prostu na świecie, ale w konkretnym "anglosaskim mirze", zniekształca ich myślenie.
Wydaje się wam, że mówicie coś z uniwersalnego, wspólnego ludzkiego punktu widzenia, ale w rzeczywistości dla zewnętrznego obserwatora wyrażacie raczej egzotyczny pogląd na świat.

Dodatkowo jest jeszcze jedna komplikacja: "anglosaski mir" nie jest dla Europejczyków, a tym bardziej dla Polaków, czymś rodzimym. Dlatego zawsze istnieje lekka rozbieżność pomiędzy postulatami tego świata, a otaczającą nas rzeczywistością postrzeganą przez ten chłopski rozum.

"Anglosaski mir" jest dość zwodniczy. Pokażę to na prostym przykładzie.

Jak wiemy, "anglosaski mir" opiera się na ścisłym przestrzeganiu prawa. Wszystkie państwa tego świata są państwami praworządnymi, a naruszenie norm międzynarodowych jest najpoważniejszym przestępstwem. Politycy tego mira wypisują Prawo i Sprawiedliwość na swoich banerach.

Z drugiej strony, spójrzmy na wzorcowe kraje tego mira - Anglię i Amerykę.
W Ameryce do udziału w sprawie sądowej potrzebni są mecenasi. Im drożsi, tym lepiej, bo od tego zależy wynik sprawy. Ale jeśli wynik sprawy zależy od tego, jak dobrzy są twoi prawnicy, to o jakich przepisach prawnych możemy mówić, skoro wszystko zależy od sztuki ich interpretacji.

Weźmy Anglię, najstarsze, jak się pisze, demokratyczne i praworządne państwo. Ale z drugiej strony, państwo praworządne nie ma konstytucji, jak tak, a to tradycja taka, a państwo demokratyczne w jakiś sposób okazuje się monarchią.

Oto praktycznie w dwóch akapitach prawne fundamenty "anglosaskiego mira" zachwiały się w samych podstawach.
Okazało się, że w tym mirze nie ma prawa, a raczej jest interpretacja precedensów, działalność niedostępna dla zwykłego człowieka, wymagająca dużych nakładów finansowych, a wyniki stosowania tych reguł prawnych mogą być arbitralne.

Oczywiście dla Europejczyków takie podejście do prawa nie jest naturalnym. System europejski został zbudowany na podstawach jasnych reguł prawa rzymskiego, zebranych w uniwersalne kodeksy dotyczące różnych dziedzin prawa. Ale gdy ogląda się Netflixa i pije samą Coca-Colę, wiele rzeczy zaczyna wydawać się możliwe. Na przykład, zanurzeni w "anglosaskim mirze" urzędnicy Unii Europejskiej już drugi rok szukają legalnych sposobów na przekazanie aktywów Banku Rosji Ukrainie. Każdy normalny człowiek założyłby, że jeśli trio prawników specjalizujących się w tej dziedzinie nie znalazło takiego sposobu w ciągu tygodnia, to on nie istnieje. Jednak europejscy urzędnicy żyją w "anglosaskim mirze" i wydaje im się, że jeśli zaangażują więcej prawników i poświęcą trochę więcej czasu, wymagane rozwiązanie na pewno zostanie znalezione.

No i co miałem powiedzieć.
Amerykanie przynajmniej żyją we swoim własnym mirze.

#filozofia #prawo
mobutu2 - Wiele osób na Wykopie śmieje się z tak nazywanego "rosyjskiego mira", w któ...

źródło: jinnie

Pobierz
  • 11
  • Odpowiedz
Oto praktycznie w dwóch akapitach prawne fundamenty "anglosaskiego mira" zachwiały się w samych podstawach.


@mobutu2: rozbawiłeś mnie.

Taki dowcip ci przypomnę, bo idealnie pasuje. A może zresztą nie znasz, bo w profilu piszesz, że jesteś Rosjaninem. Dowcip z czasów, gdy dziwnym trafem to rosyjski mir musiał budować mury i zabierać ludziom paszporty, żeby z tego raju nie uciekali na ten beznadziejny i nic nie warty zachód, a w drugą stronę jakoś
  • Odpowiedz
  • 0
@kubako: Wiem że Związek Radziecki był kiepskim państwem.
Ale po co drwić z jego obywateli. W pewnym okresie
ludzie żyli w Korei Polnocnej. Glupi Korejanczycy ha-ha.
  • Odpowiedz
@mobutu2: Po pierwsze gdzie drwię z rosjan? Po drugie w przywoływaniu rosjan, w ogóle nie chodzi o to czy ktoś się urodził rosjaninem czy koreańczykiem czy kimś. Tylko ludzie urodzeni w tych miejscach wychowują się w specyficznej kulturze, systemie czy jak to zwać i siłą rzeczy stają się reprezentantami tego systemu`. Jeśli ktoś wychwala Kima albo Stalina, to oczywiście najpewniej nie jest to jego wina w tym sensie, że po prostu
  • Odpowiedz