Aktywne Wpisy
girldoma +252
RicoElectrico +156
#niebieskiepaski #medycyna #rak
No i po wszystkim. Wycięli to jądro które mieli wyciąć. Prawe zostało ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nie mogli trafić w kręgosłup ze znieczuleniem dopajęczynówkowym, więc dali ogólne. Przed chwilą zdjęli z tlenu i monitora i dali kroplówkę przeciwbólową.
#kernelpanic ← tag do obserwowania
No i po wszystkim. Wycięli to jądro które mieli wyciąć. Prawe zostało ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Nie mogli trafić w kręgosłup ze znieczuleniem dopajęczynówkowym, więc dali ogólne. Przed chwilą zdjęli z tlenu i monitora i dali kroplówkę przeciwbólową.
#kernelpanic ← tag do obserwowania
Dwa miesiące temu mój przyjaciel - osoba, która od wielu lat tkwiła w podobnych schematach myślowych i zaburzeniach depresyjnych - popełnił samobójstwo. Od około 5 lat życie przypomina mi raczej smutny obowiązek ze sporadycznymi skokami serotoniny, ale tamtego dnia lutego nastąpiła równia pochyła. Nie chodzi tu nawet o płacz, złość czy ból, ponieważ na to już nie mam siły. Zastanawiam się po prostu, jak ludzie mogą to wszystko ciągnąć? Jak mogą się uśmiechać, przechodzić przez życie i nigdy nie mieć tendencji samobójczych? Jak to jest wpisywać się w tą książkową "normalność", która (ponoć) obowiązuje jednak większość społeczeństwa?
Nie przypominam sobie od wielu lat miesiąca, w którym czuję szczęście. Coś, co raduje innych - spotkania towarzyskie, wyjścia do kina, książki, gry, wycieczki - jest mi obojętne lub nie jestem w stanie nawet tego dokończyć. Zaskakuje mnie to, jak ludzie mogą zadowalać się najdrobniejszymi pierdołami albo samym faktem bycia. Nie stresują mnie wyzwania, nie mam problemów ze studiami, pracuję, a izoluję się społecznie jedynie na tyle, na ile wypada. Ale wszystko jest wyblakłe. Jakby pewnego dnia ktoś przełączył guzik w mojej głowie i skreślił linię życia, a pozostał tylko fizyczny byt. Leki, książki samopomocowe, rozmowy psychologów jedynie wypłukują emocje. Bo tak, każdy człowiek przeżywa kryzysy i gorsze momenty. Ale u mnie to już nie jest kryzys - tak po prostu wygląda dla mnie życie. Wieczne "po co?", "dlaczego", "jutro będzie lepiej", "to przejściowe", do tego gorsze, stresujące lub obciążające momenty, po których powinna być ulga, a nie ma nic.
Czasami zastanawiam się, czy na pewno każdy jest stworzony do życia. Części ludziom nie wystarczy dach nad głową, ciepły posiłek, spłodzenie potomka i wyjście na miasto od czasu do czasu, żeby czuć przyjemność. Cokolwiek nie byłoby idealne, dobre i piękne, nie daje ono żadnego zadowolenia. Jest tylko tryb zadaniowy. Czasem walczę lub uczę się akceptować ten stan, lecz czy to ma jakiś cel? Dom, leki, szkoła, praca, ludzie wokół i tak w kółko. Wieczny odpoczynek, poddanie się lekkości i fascynacja śmiercią nadają dziwny sens i uczucie ulgi. Nawet pomimo pierwotnego strachu i wyrzutów sumienia w stosunku do najbliższych. Człowiek zaczyna bać się samego siebie i tego, co jest w stanie zrobić.
#depresja
Tak więc leki najczęściej pomagają, lepsze odżywianie, ograniczenie używek, itp., itd. Truizmy, banały, ale tak