Wpis z mikrobloga

@JacksBrokenHeart: Gdyby istniały gotowe rozwiązania na takie jak Twoje, podobne, ale też totalnie z innego bieguna problemy, których wspólnych mianownikiem jest miłość, to ludzie przestaliby się łączyć w pary albo zostałoby to sprowadzone do bezuczuciowego procesu mającego na celu utrzymanie ciągłości gatunku. To najbardziej #!$%@? uczucie, które jednego dnia pcha do przodu i daje nieskończoną moc nieograniczonych możliwości, a kolejnego sprowadza na glebę, skalpelem nacina najbardziej czułe i delikatne obszary naszego
  • Odpowiedz
@szagatunia: Idealizowanie to raczysko. Samo świadome, ale też nieświadome, wspominanie tych najlepszych momentów związku jest zalążkiem do znalezienia się w pętli gdzie z jednej strony jest pełna świadomość i twarde dowody na słuszność separacji, a z drugiej emocjonalny terroryzm. Czasami nawet wkraczający w etap szukania winy w sobie.
  • Odpowiedz
@JacksBrokenHeart: miałem to samo I taka dziewczyna mi powiedziała że ona bardzo się kochała w takim jednym a on ja odrzucił i strasznie to przeżywała myślała nawet o samobójstwie a teraz po paru latach to nawet go nie pamięta i w ogóle już nic nie czuje do niego dlatego jedyna pomoca jest czas i mi też tak już jedna miłość "przeszła"
  • Odpowiedz
@JacksBrokenHeart: są w życiu ludzie wyjątkowi, tacy których spotykasz tylko raz w życiu i później się to już nie zdarzy kolejny raz. Są też tacy którzy się pojawią i znikną jak podróżny na peronie. Jeśli kogoś już nie ma, to był tylko "turystą"
  • Odpowiedz
@JacksBrokenHeart: Stoicyzm. Pogodzenie się z tym, że nie masz realnej możliwości do zmiany aktualnego stanu rzeczy i wszelka energia i czas na cokolwiek z tym związanym jest stratą. Nie ma sensu, trzeba się mentalnie nastroić, zapomnieć i iść do przodu. Najlepsze jest znalezienie zajęcia. Jak nie hobby to maraton filmowy/growy/książkowy.
  • Odpowiedz