Wpis z mikrobloga

163 692 + 76 + 130 + 170 + 124 + 133 = 164 325

Weekend majowo - kwietniowy to było wypoczywanie od #sqadratinhos
Sobota (133km) i niedziela (124km) to wypad z sakwami pod namiot i pierwsze w życiu spanie na dziko. Jednak sakwy + gravel to nie jest optymalne połączenie. Bagażnik (1,5kg), 2 sakwy (1,2kg), namiot (2kg), śpiwór (0,67kg) i materac (0,55kg) to spory nadbagaż, do tego jedzenie na śniadanie, kolacje, woda do picia i na rano zanim jakiś sklep będzie otwarty.

Całą sobotę jechałem niewyspany bo po piątkowej nocce spałem ledwo godzinę. Po za tym trasa obfitowała w ujeby po lasach od Bierutowa po Brzeg. Zaś od Brzegu do Grodkowa wmordewiatr tak mnie to wymęczył że nie dojechałem przez zmrokiem do miejsca które upatrzyłem sobie na nocleg. Cały wyjazd inspirowałem rządowym programem "Zanocuj w lesie" gdzie to LP wyznaczają obszary leśne gdzie można na legalu nocować na dziko i uprawiać tzw "bushcraft". Jednym z takich obszarów jest las leżący na wschód od Grodkowa. Ja zaś rozbiłem się na jego skraju ale nie bezpośrednio w tym obszarze lecz w jakimś przez boga i ludzi zapomnianym sadzie obok wioski Gola Grodkowska. Byłem tak zmęczony że tylko rozbiłem namiot, umyłem giry w pobliskim strumieniu i bez picia i jedzenia jebnąłem się spać. Obudziłem się chwilę po 23 zmarzniety na kość. Śpiwór na +15stopni średnio się sprawdzał przy temperaturze jaka tej nocy wyniosła 7 stopni. Po 2 godzinach marznięcia ogarnałem że leżąc na boku grzeje go i obracając się co 5-7min praktycznie nie marznę. I tak jak na rożnie kręciłem się do 3 rano, kiedy obolały stwierdziłem że mam tego już #!$%@? dość. Zwinąłem obóz w 20min i z cieknącym nosem pojechałem w dalszą drogę.
Niedziela to Wzgórza Strzelińsko - Niemczańskie i mocny wiatr boczny. W Henrykowie trafiłem na jakiś "maraton mtb 30km" -,- Stwierdziłem tam że jak nie zmienię trasy to się zajadę z tym wiatrem więc w Ciepłowodach postanowiłem odbić na północ i zamiast do Wałbrzycha pocisnąłem z wiartem w plecy prosto do Wrocławia.

Szybko nie wrócę do spania pod namiotem chyba że na jakiejś pieszej wędrówce bo na rowerze średni sens ma wożenie takiej ilości bagażu, zwłaszcza że po tej przygodzie wziąłbym jeszcze polar i dodatkowe spodnie na noc. Samo obcowanie z przyrodą to niesamowita sprawa. Ptaki nadawały do północy i od 3 rano. Koziołki saren szczekały po zmroku. A gdy zapadła całkowita cisza słyszałem z różnych stron pohukiwanie sowy krążącej wokół mojego obozowiska.

W środę zainspirowany wyzwaniem RaceThroughPoland wybrałem się na wycieczkę na 100mil czyli ~161km, ostatecznie wyszło 170km. Pozbierałem sobie kwadraty pod Legnicą. Wiał mocny wiatr z południowego - wschodu i jakbym nie zamontował lemondki to byłbym biedny.
W czwartek odwiedziłem ojca pod Bolesławcem jadąc kwadraty ze Świebodzic przez Góry i Pogórze Kaczawskie. Wiaterek taki jak dzień wcześniej czyli niemal cały dzień w plecy. Super widoki szczególnie za wioską Stanisławów.
W piątek spałem pół dnia i całą noc, jednak 36 lat to już stary człowiek, nie można ciągle jeździć.
No i dzisiaj krótkie 75km koło Lubina łatanie kwadracików bo żona wraca i koniec laby i jeżdżenia całe dnie.

Max square: 49x49
Max cluster: 3441
All cluster: 3736
Total tiles: 7387

#rowerowyrownik #rowerowywroclaw #kwadraty #zalesie

Skrypt | Statystyki
rowerowyswirek - 163 692 + 76 + 130 + 170 + 124 + 133 = 164 325

Weekend majowo - kwi...

źródło: 1714851826874

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz