Wpis z mikrobloga

Na rady dla kretynów nie ma co tracić czasu. To był ostatni raz, #!$%@?ę.

Płakała mi kilka miesięcy, że taka nieszczęśliwa, ciągle się kłócą, jemu na niej nie zależy, bawi się nią, ale ona go kocha i co ona ma zrobić, "nana, ty masz większe doświadczenie i jesteś obiektywna, poradź mi, bo se nie radze". Powiedziałam, że tu nie trzeba filozofa, każdy głupi chyba wie, że związek oparty na pretensjach, wzajemnych oskarżeniach, szukaniu powodów do tworzenia napięć i darciu ryja, nie ma szans na powodzenie. Sama widzi przecież, że żadne z nich nawet już nie próbuje, od dawna mają #!$%@? na siebie nawzajem, nie mają już nawet ochoty ze sobą przebywać i zamiast dbać o siebie, jak w normalnym związku, to wzajemnie sobie dokopują dla własnej satysfakcji.

" Zbierz się dziewczyno do kupy, zabierz swoje rzeczy od niego, wykasuj jego numer i nigdy więcej się do niego nie odzywaj. Życie jest za krótkie, znajdziesz w końcu kogoś odpowiedniego, z kim będziesz szczęśliwa" i takie tam pierdoły. "No ty masz rację nana, to nie ma sensu, ja go zostawię".

Zostawiła.

Dzień, dwa, już smutna piosenka na facebooku, że ona załamana, stęskniona, umiera z bólu. Mówię, "weź się dziewczyno nie poniżaj, za stara baba jesteś na takie numery, on pewnie wasze rozstanie traktował jak zmianę skarpetek, a ty publicznie dajesz mu jeszcze powody do większej satysfakcji. Co się z tobą dzieje do cholery?? Cofnęłaś się w rozwoju do czasów pierwszego okresu, czy co? Wiem, że to nie jest miłe uczucie, ale jak pocierpisz trochę bardziej dyskretnie, to wkrótce dojdziesz do siebie i sama może w końcu dojrzysz głupotę swojego zachowania".

"no może masz rację, usunę", ale zanim zdążyła usunąć, to ten zalajkował jej zdjęcie, a wcześniej nie lajkował i to przecież jest dowód na to, że piosenka podziałała na niego, napewno jest mu przykro i chce wrócić, ale nie wie jak, głupio mu, to zalajkował zdjęcie, żeby zwrócić jej uwagę. Nie pytajcie mnie o jakikolwiek logiczny aspekt tej teorii, ja już w tym momencie straciłam całą nadzieję.

"nana, bo ty to po prostu nie chcesz, żebym była szczęśliwa, nie wierzysz we mnie, a ja wiem, że może nam się udać".. "Nie, nie może i się nie uda. To nie miało szans na powodzenie zanim jeszcze się na dobre zaczęło, bo ty chciałaś być z nim z desperacji, przez co nawet jakby ci przywalił drągiem w łeb, to byś uznała, że to z miłości. A on bardzo szybko się zorientował w tym wszystkim, poznał twoje słabe strony i bawi się tobą jak może, głównie dla beki, bo też pewnie nie może uwierzyć, jak łatwo mu poszło. Nie wiem, czy jesteś na maksa naiwna, czy po prostu głupia, ale bardzo opornie ci idzie wiązanie prostych faktów. I dopóki choć trochę nie przejrzysz na oczy, nie pytaj mnie, ani nikogo innego o radę, bo prawda jest taka, że wcale rady nie chcesz, oczekujesz usłyszeć, że masz rację, że wszystko będzie ok, jakoś to się ułoży, po to tylko, żeby móc usprawiedliwić swoje, bądź co bądź, chore poczynania. Ale nikt ci tego nie powie, czas zmierzyć się z rzeczywistością, palnąć się w czoło i zapytać samą siebie "co ja, #!$%@?, #!$%@?". Zachowaj chociaż resztki godności i zniknij na jakiś czas. Jest mnóstwo ludzi, którzy ci w tym pomogą, przygarną, użyczą ramienia do załzawienia i postarają się pomóc spojrzeć na wszystko z odpowiedniej perspektywy. Jesteś jedyną osobą, od której teraz zależy, czy staniesz na nogi, czy nie. Po tylu miesiącach podejmij chociaż jedną mądrą decyzję.

Podjęła.

Bardzo, #!$%@?, mądrą.

Wyjechała z nim za granicę na wakacje, bez pieniędzy, bez pracy, bez chociaż jednej znajomej osoby, do której mogłaby się o cokolwiek zwrócić w razie potrzeby, całkowicie zdana na niego. Bo jej się wydawało, że może im to, #!$%@?, pomóc. Trzeci dzień po wyjeździe wiadomość: "nana, miałaś rację, to się nie uda, jest coraz gorzej, nie chcę tu zostawać, to był zły pomysł". No co ty nie powiesz? To wróć do domu, jak ci źle. "Nie mam za co". No cóż, to też nie jest bardzo szokująca wiadomość, ale jeśli oczekujesz, że dostaniesz ode mnie kasę na powrót, to się bardzo zdziwisz. W każdej innej sytuacji, choćbym miała jeść chleb z solą i podcierać się gazetą, to bym Ci oddała ostatni grosz, ale tym razem najlepszą pomocą będzie pozwolić Ci przekonać się na własnej skórze, jak w praktyce działa ponoszenie konsekwencji własnych, głupich, decyzji.

Jestem w rozterce, bo nim nastąpiła cała ta sytuacja, miałam ją za inteligentną, rozsądną osobę, podejmującą dyskusję, używającą logicznych argumentów i starającą się podjąć odpowiednią decyzję zważając na całe spektrum okoliczności. Dziewczyna, którą znałam nigdy by sobie nie pozwoliła, by ktoś taki, jak ten facet, choćby spróbował ją zmanipulować, a gdyby ktoś opowiedział jej podobną historię, to na samej sobie nie zostawiłaby suchej nitki. A tu nagle wychodzi z niej jakiś totalny kołek, istota niezdolna do jakiegokolwiek prawidłowego osądu, zupełne przeciwieństwo twardej, mądrej babki, którą znałam całe lata. Nie wiem co o tym myśleć.

#zwiazki #glupotaludzkanieznagranic
  • 7
@NanananaAmericana: Hmm cóż tu dużo mówić - Kobiety przy takich chamach tracą rozum.. nie wiem jak to działa bo akurat u mnie jest inaczej - ja mojej włażę w dupę i gówno z tego mam ale często widzę, że jak facet cham to się kłócą, kłócą aż na końcu ona zrywa a potem wraca i dalej siedzi w takim związku. Dziewczynę trzeba od tego typa oderwać (fakt niech siedzi z typkiem
@afrolo2568: próbowałam i tego, kiedy się z nim"rozstała" na jakiś czas wiele osób próbowało ją trzymać z dala od niego, nawet od pomysłów napisania smsa czy czegokolwiek. Ale dla chcącego nic trudnego, lubi cierpieć najwidoczniej i za naszymi plecami do niego wróciła.

Czas jej poświęcony i rozmowy można liczyć już chyba w miesiącach, ale ona zachowuje się, jakby zdrowo walnęła głową o ścianę i osoba, którą była dotychczas, gdzieś wyparowała. I
@NanananaAmericana: To jest tylko pozór, oni szukają tych powodów ale tak na prawdę przynajmniej ona jest od niego w pełni zależna, trzeba być cierpliwym rozmawiać, wkładać do tego zakochanego, zwariowanego łebka - może trafi a jak nie to trudno, szkoda tylko dziewczyny. Trzeba być gotowym na wszystko ale się nie poddawać.
@afrolo2568: było by to znacznie łatwiejsze, gdybym miała z nią kontakt osobisty. Niestety mieszka bardzo daleko i nasze rozmowy ograniczają się do pisania przez net albo skypa, a to naprawdę nie pomaga. Ale zobaczymy co będzie, jak troszkę pocierpi przez wakacje. Nie lubię, gdy ktokolwiek cierpi, tym bardziej moja rodzina. Ale w tym wypadku wiem, że może przynieść to bardzo wymierne korzyści.
@NanananaAmericana: Z doświadczenia swojego i znajomych wiem, że jak człowiek się zakocha lub po prostu emocjonalnie przywiąże to racjonalne myślenie jest ciężkie. Nie wiem, czy to jakieś reakcje chemiczne sprawiają, że niektórzy potrafią naprawdę strasznie się zmienić.

I chyba naprawdę trzeba jakiegoś dramatycznego przewrotu żeby taka koleżanka jak twoja się ocknęła, chociaż czasami i to nie pomaga...
@Skaje: tak, ale te same reakcje chemiczne sprawiają, że nie nie przeszkadzają nam czyjeś wady i staramy się za wszelką cenę uszczęśliwić tę osobę, A oni drą mordy na siebie od 3. tygodnia bycia ze sobą. To nie było zakochanie, ewentualnie duża sympatia połączona z pociągiem fizycznym do siebie.