Wpis z mikrobloga

96 422 - 25 = 96 397

Polecam wybranie się od czasu do czasu na rower by zrozumieć ból dupy cyklistów (i nie, nie chodzi mi tu o twarde siodełko, a zachowanie innych uczestników ruchu).

Jechałem sobie dzisiaj ścieżką rowerową na Sobieskiego w Warszawie po lewej stronie drogi (widzę jadące samochody z naprzeciwka) i gdyby nie ręka trzymana na hamulcu to pewnie nie mógłbym sobie w tej chwili fapać na odstresowanie przez usztywnienie rąk gipsem.

Widzę z naprzeciwka czerwonego Nissana z włączonym kierunkiem w prawo i zamiarem skręcenia w osiedlową uliczkę. Ja się zbliżam dość szybko do przecięcia owej uliczki, Nissan prowadzony przez panią o włosach o odcieniu blond zwalnia, łapiemy kontakt wzrokowy, powolutku toczy się do zjadu, więc zadowolony kontynuuję jazdę w swoim tempie.

Niestety, ku mojemu zdziwieniu samochód dalej powolutku się tocząc nieśmiało skręca i wjeżdża mi prosto przede mnie. Szybki rękościsk (lata treningu hehe), hamowanie obydwoma hamulcami, poślizg, pisk opon, zatrzymuję się metr przed nim.

Pani jak gdyby nic oddala się bez żadnego słowa ani gestu.

Ja potrzebowałem jeszcze 5 minut żeby opanować oddech i drżenie rąk.

Co ci ludzie myślą, jeśli w ogóle myślą?


#rowerowyrownik #coolstory
  • 4
  • Odpowiedz
@Kacc: Mnie dziś jakiś buc w żelowanych włoskach w kabrio próbował wziąć na czołówkę, wyprzedzając przy tym na dość wąskiej drodze na trzeciego, udało mi się zjechać na pobocze prawie w krzaki. Też rozważam zakup kamerki, żeby później w takich sytuacjach na spokojnie obejrzeć autko, spisać tablice i później jak przyjdzie kiedyś nam się znów spotkać w innych okolicznościach natłuc delikwentowi po ryju. :)
  • Odpowiedz
@Kacc: ja takich sytuacjach się nie daje, jak predkosc samochodu jest niewielka to jade jak gdyby nic, jak walne to trudno. Na razie zawsze konczy się hamowaniem samochodu (pewnie do czasu;p)
  • Odpowiedz
@BaRi: teraz żałuję, że w ostatniej chwili nie odpuściłem hamulca żeby się zetknąć, ale raczej w takich chwilach się nie myśli za wiele.
  • Odpowiedz