Aktywne Wpisy
blackout77 +2
mhmm #famemma
ZenujacaDoomerka +25
Komary to są takie debile. Po co on podchodzi mi do ucha skoro wie że zginie przez to śmiercią tragiczną? Lata ewolucji a one dalej bez mózgu
Skopiuj link
Skopiuj linkWykop.pl
Podróże
Gospodarka
Ukraina
Technologia
Motoryzacja
Sport
Rozrywka
Informacje
Ciekawostki
Kiedyś uważałem - będę miał pieniądze, to zrobie to i to, będzie fajnie. Otworzą się przede mną nowe możliwości, będę mógł podróżować, nie będę się stresował kwestiami finansowymi - czyli kasa jest bardzo ważna, a jak będzie to super życie. No i jakoś się tak udało, że firma wypaliła, że dziś nie dość, że mam 4 miesiące w roku wolnego, to z pieniędzmi spokój, może jachtu sobie nie kupię, ale większość marzeń które niegdyś miałem mogę spełniać (skrzydeł mi nie dadzą). No i tu gdzieś jest pies pogrzebany, bo to wcale radości mi nie dodaje, nie jest lepiej niż w czasie gdy do tego dochodziłem, ba... życie na kredyt i ta cała walka, praca, dążenie do celu - dawały mi dużo więcej przyjemności niż sama konsumpcja. Paradoksalnie milej spędzę dzień normalnie pracując na warsztacie i zajmując swoją głowę prostymi czynnościami, niż gdy mam spożytkować kasę na wakacjach, urlopie, czy na fajną furkę.
Tak po prawdzie, to radość z konsumpcji minęła w momencie, gdy wiedziałem, że mnie na coś bezproblemowo stać, że to od teraz grosze. I tak dziś uważam, że bycie jakimś rybakiem pływającym sobie łódeczką 2 godziny dziennie, żeby zarobić tylko na swoje żarło i spanie w szałasie dałoby mi więcej życiowej radości, niż to co mam. Mogę teraz sobie rano wstać, pojechać do salonu, wybrać fajnego merca i w dupe sobie go wsadzić.
Życie to jednak skomplikowana bestia. No i wielu się śmieje z tego "pieniądze szczęścia nie dają" i dodają, że woleli by być smutnymi w Ferrari. A spełnienie i fajne życie to jednak nie to. To marzenie ściętej głowy. Całe dzieciństwo w biednej wsi żyłem, dziś mam to o czym kiedyś marzyłem, ale im więcej mam tym gorzej się czuję. To proste życie jest mniej wymagające, nie rości wymagań, a zainteresowania możesz mieć jakie chcesz. Książki rozwijają i biorą w każdy zakamarek świata.
Dla mnie życie to wyzwania, to radzenie sobie, to korzystanie z małych rzeczy, a te duże jako nagroda za wysiłek. To jak w jakiejś grze rpg. Czy jest sens łazić i zabijać potworki gdy masz "wymaksowaną" postać? Tak, ale może na 5 minut, dalej się nie chce, to nudzi. Cała radość w dążeniu do stworzenia tej postaci, w nabijaniu, rozwijaniu, tworzeniu. Życie też chyba tak wygląda. Bardziej mnie jarał pierwszy Maluch na którego zapracowałem krwawizną, niż to co dziś mogę mieć lekką ręką.
#takietam #nocnazmiana
Ja jestem chwilowo bez pracy, kase mam, a juz #!$%@? dostaje z nicnierobienia. Wczoraj polazlem do lokalnej organizacji
To prawda, ze droga jest najprzyjemniejsza. Wiec moze po prostu pora na kolejna "podroz", w komfortowej sytuacji, ze jak cos nie wyjdzie - masz zaplecze.
Jak @user512.
Ps tak calkiem przy okazji: nie chce ktos zainwestowac w otwarcie biznesu w Dubaju? :D w ostatecznosci moze byc wawa lub krakow
Gdy realizowałem swoje marzenia to "droga" do nich często była dużo bardziej pasjonująca, niż moment kiedy je spełniałem Cieszyłem się że się udało, ale droga sprawiła mi więcej radości.
Wyznaczając sobie cel wykraczający poza nasze progi(finansowe/fizyczne/mentalne), który teoretycznie jest poza naszym zasięgiem i go realizując stajemy się kimś innym, bo te fascynujecie dokonanie w jakiś sposób
Powtorze: czy masz komu jutro rano zostawic klucze, powiedziec "wracam za rok" i pojsc robic cos innego?
Nie powiedzialem "zamknac biznes".
@Boomkin: Aj, nie poruszaj tego tematu, bo właśnie się rozchodzę z kobietą. I to właśnie z podobnych powodów.
Dlaczego tak jest/dlaczego tak uwazasz?
A) jak padnie w rok - nikogo nie zwolniles
B) jak nie padnie - tylko sie cieszyc
W obu przypadkach idziesz dalej. Chyba, ze nie idziesz - ale wtedy przemysl czego tak serio serio chcesz...