Wpis z mikrobloga

Moje przemyślenia nad sensem życia, tego co robię, po co i dlaczego zawsze kończą się pesymistycznym finałem.

Kiedyś uważałem - będę miał pieniądze, to zrobie to i to, będzie fajnie. Otworzą się przede mną nowe możliwości, będę mógł podróżować, nie będę się stresował kwestiami finansowymi - czyli kasa jest bardzo ważna, a jak będzie to super życie. No i jakoś się tak udało, że firma wypaliła, że dziś nie dość, że mam 4 miesiące w roku wolnego, to z pieniędzmi spokój, może jachtu sobie nie kupię, ale większość marzeń które niegdyś miałem mogę spełniać (skrzydeł mi nie dadzą). No i tu gdzieś jest pies pogrzebany, bo to wcale radości mi nie dodaje, nie jest lepiej niż w czasie gdy do tego dochodziłem, ba... życie na kredyt i ta cała walka, praca, dążenie do celu - dawały mi dużo więcej przyjemności niż sama konsumpcja. Paradoksalnie milej spędzę dzień normalnie pracując na warsztacie i zajmując swoją głowę prostymi czynnościami, niż gdy mam spożytkować kasę na wakacjach, urlopie, czy na fajną furkę.

Tak po prawdzie, to radość z konsumpcji minęła w momencie, gdy wiedziałem, że mnie na coś bezproblemowo stać, że to od teraz grosze. I tak dziś uważam, że bycie jakimś rybakiem pływającym sobie łódeczką 2 godziny dziennie, żeby zarobić tylko na swoje żarło i spanie w szałasie dałoby mi więcej życiowej radości, niż to co mam. Mogę teraz sobie rano wstać, pojechać do salonu, wybrać fajnego merca i w dupe sobie go wsadzić.

Życie to jednak skomplikowana bestia. No i wielu się śmieje z tego "pieniądze szczęścia nie dają" i dodają, że woleli by być smutnymi w Ferrari. A spełnienie i fajne życie to jednak nie to. To marzenie ściętej głowy. Całe dzieciństwo w biednej wsi żyłem, dziś mam to o czym kiedyś marzyłem, ale im więcej mam tym gorzej się czuję. To proste życie jest mniej wymagające, nie rości wymagań, a zainteresowania możesz mieć jakie chcesz. Książki rozwijają i biorą w każdy zakamarek świata.

Dla mnie życie to wyzwania, to radzenie sobie, to korzystanie z małych rzeczy, a te duże jako nagroda za wysiłek. To jak w jakiejś grze rpg. Czy jest sens łazić i zabijać potworki gdy masz "wymaksowaną" postać? Tak, ale może na 5 minut, dalej się nie chce, to nudzi. Cała radość w dążeniu do stworzenia tej postaci, w nabijaniu, rozwijaniu, tworzeniu. Życie też chyba tak wygląda. Bardziej mnie jarał pierwszy Maluch na którego zapracowałem krwawizną, niż to co dziś mogę mieć lekką ręką.

#takietam #nocnazmiana
  • 38
  • Odpowiedz
@vivo: jesli mowisz, ze bez Ciebie firma nie istnieje, to najpewniej masz racje. Moze wychowanie kogos komu moglbys ja powierzyc sprawiloby Ci jakas saytsfakcje. Szczerze powiem, ze sam lubie o sobie myslec jako o kims niezastapionym, ale wiem, ze jesli sprzedalbym udzialy komus tak jak my zaczynajacego od zera z pomyslem, inteligencja i drivem na to zeby sie sprawdzic, to moglbym sie zdziwic jak osoby 'z zewnatrz' moga sobie swietnie poradzic.
  • Odpowiedz
@taju: nie no, nie sprzedawaj mi takich rad. Musiałbyś być w tym i wiedzieć jak to działa.

@user512: Dlatego żałuję, że syna wcześniej nie spłodziłem ;) A tak poza tym to nie mam zamiaru płakać. Może i by mi coś dała zmiana, a może nie. Póki co ta praca daje mi nadal radość, więc nie będę porzucał.
  • Odpowiedz
@user512:

Poczytaj goscia od paczatku do konca i odpusc... Nie ma sensu ;)

Po kilku postach widac chocby roznice miedzy nim a toba w zrozumieniu i podejsciu do tego samego problemu. Chyba sam musi dorosnac :)
  • Odpowiedz
@vivo: to nie jest zle z Toba, poki masz radoche to naprawde dobrze:)

Swoja droga, pozwolilem sobie na przegladniecie Twoich wczesniejszych wpisow. Rzecz jasna nie chce tu uprawiac jakiejs wiwisekcji. Widac jednak golym okiem, ze jestes zywo zainteresowany soba, swoimi ludzmi, miejscem w jakim znajdujesz sie w zyciu. Gorzkie przemyslenia tez sie trafiaja, kto nie poddaje w watpliwosc swoich akcji chyba jest troche robotem.
  • Odpowiedz
@taju: to prawda, ja mam troche inne cechy wyrozniajace problem, jednak doskonale rozterki kolegi wyczuwam. Rozni nas zapewne metoda z jaka sie nimi rozliczamy:)
  • Odpowiedz
@taju: @user512: Spokojnie chłopaki, nie jestem jakimś wrakiem człowieka, któremu brak radości z życia, czy będącym na jakiś emocjonalnym skraju. Ot, po pewnym czasie zauważyłem, że jednak rzeczywiście pieniądze szczęścia nie dają, co nie znaczy, że mam zamiar się wieszać, czy rozpaczać. Każdy ma inne doświadczenia życiowe i inaczej do wszystkiego podchodzi na bazie tego co było. U mnie wszystko okej, a te przemyślenia to raczej rozważanie nad priorytetami.
  • Odpowiedz
@vivo: ok :)

To w wolnej chwili wpadnij do paryza na wykopwino :)

Sesje coachingu personalnego i biznesowego gdybys w przyszlosci potrzebowal, od 500eur/h, znizki dla stalych klientow :D hlehlehlehle
  • Odpowiedz
@vivo: rozterki byly kiedy zakladales dzialalnosc gospodarcza (uwielbiam to okreslenie;), kiedy ja rozwijales i sa tez teraz, gdy jako czlowiek w miare spelniony analizujesz sprawe. Taka przypadlosc czlowieka myslacego, ze poddaje w watpliwosc swoje dzialania. Ja na przyklad robie to bezustannie i tez juz obserwuje pewna fiksacje. Stad moj dzisiejszy 'powazny' wpis, ale wiem, ze jak wroce z wakacji, to wymysle cos co mnie naprawi.

@taju: mysle, ze kolega sobie
  • Odpowiedz
@user512: jasne, ze sobie poradzi! Wszyscy moi niedoszli klienci sobie swietnie radza, jak tylko uda im sie zlapac oddech po uslyszeniu ceny. Nagle sie okazuje, ze wszystkie problemy da sie rozwiazac samodzielnie.

Heheszki ;)
  • Odpowiedz
@taju: Aaa, nie gustuję w winie :( Ale nie o alkohol tu chodzi. Ale z chęcią mogę wpaść ;) Tylko czas będę miał od lutego, wówczas jestem wolny dowolnie i jak sprzedasz mi coś dobrego to i nad tą ceną można myśleć :D

@user512: Mądrze napisane i nie mam co tu dodawać, być może tak jest.
  • Odpowiedz
Za młodu byłeś uczony iż praca jest najważniejsza, a przyjemności są "be" - bo nic nie robisz, bo to lenistwo, grzech, itd. Co przyniesie ci szczęście? Pozbycie się tego łajna które wpajano ci w młodości, bo tylko twoja mentalność staje ci na przeszkodzie by się zrelaksować, by się cieszyć różnymi rzeczami.
  • Odpowiedz
życie to wyzwania, to radzenie sobie, to korzystanie z małych rzeczy, a te duże jako nagroda za wysiłek. To jak w jakiejś grze rpg. Czy jest sens łazić i zabijać potworki gdy masz "wymaksowaną" postać? Tak, ale może na 5 minut, dalej się nie chce, to nudzi.


@vivo: True. Trafiłeś w sedno.

Aczkolwiek kasa przydaje się na czarną godzinę gdy np. trzeba szybko i drogo załatwić opiekę medyczną, leki itd.
  • Odpowiedz
@vivo: Nie rozumiem, trochę piszesz tak, jakbyś już zarobił wszystkie pieniądze istniejące na naszej planecie i kupił sobie wszystko co możliwe.

Dlaczego nie postawisz sobie kolejnych wyzwań? Jakieś rozszerzenie biznesu, może inwestycja w nowe, ekscytujące dziedziny? Zawsze jest sposób, żeby iść do przodu. Jak będziesz najbogatszym człowiekiem na świecie to sobie zaplanuj, że kupisz państwo w Afryce i zrobisz z niego utopię ;)
  • Odpowiedz