Wpis z mikrobloga

@Domas3: określenie "target" kojarzy mi się z celem - ale nie jest równoznaczne z celem :D Nie wiem czemu, ale chyba już przesiąkłem korpobełkotem i target jest dla mnie czymś normalnym ;<
  • Odpowiedz
@wzr1one: Może być "grupa docelowa" - chyba nie ma żadnej różnicy w polskim użyciu tych dwóch wyrażeń, więc moim zdaniem to zapożyczenie kompletnie bezcelowe :s
  • Odpowiedz
@Engma: Nie chcę od razu mówić, że tego typu zapożyczenia są dobre, ale akurat słowo target lubię. I nie jest to grupa docelowa, tylko po prostu cel (tak czy inaczej będzie to neologizm, bo częściej się kieruje coś do kogoś niż tym celuje). Formalnie to samo… ale użycie inne. Grupa docelowa to ludzie, których potrzeby chce się zaspokoić. Target to cel (abstrakcyjna grupa), który chce się bombardować produktem – ludzi tam
  • Odpowiedz
Grupa docelowa to ludzie, których potrzeby chce się zaspokoić. Target to cel (abstrakcyjna grupa), który chce się bombardować produktem – ludzi tam nie ma


@staa: Ciekawe spostrzeżenie, choć ja nigdy nie dostrzegałam tu takiego rozróżnienia i "grupa docelowa" wciąż pozostaje dla mnie po prostu (np. marketingowym) "celem" - nie mam wrażenia, że to sformułowanie sugerować ma większą dbałość o potrzeby klienta czy wyrażanie się o nim z większym szacunkiem, o czym
  • Odpowiedz
@Engma: Spostrzeżenie autorskie, prywatne i własne, może być całkiem błędne, a takie rozróżnienie niepotrzebne i niezrozumiałe.

 Tak czy inaczej wszelkie protesty na nic się zdadzą, bo jedno słowo jest szybsze od dwóch i target na dobre się w polszczyźnie zadamawia. Poza tym to nie tylko rzeczownik: stargetowany – dostosowany do określonej grupy docelowej, tartetować – określać grupę docelową i skupiać się na (stworzeniu i) spełnieniu jej oczekiwań.

 Bardziej bym się martwił
  • Odpowiedz
@staa: Z zapożyczeniami tak jest, że na początku kłują w oczy, a już za pokolenie-dwa wszystkim wydaje się, że istniały w języku od zawsze ;) Ale oczywiście mamy prawo walczyć ze słowami, które nam się nie podobają, w końcu język jest naszą własnością. Czas pokaże, co się przyjmie, a co nie.
  • Odpowiedz
Chodzi mi o to, aby język giętki


Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:


A czasem był jak piorun jasny, prędki,


A czasem smutny jako pieśń stepowa

@Amarok: Język służebnikiem człowieka, w dodatku żywym służebnikiem. Ludzie będą mówili jak będą chcieli i jak będzie im wygodnie. Z zapożyczeniami jest problem tylko wtedy, kiedy próbują wygryzać takie same i dobrze już funkcjonujące słowa
  • Odpowiedz