Wpis z mikrobloga

Jadę dziś o 1.30 na rozmowę o pracę z Krk do wawy. Rozmowa w południe, ja po 4 kawach przysypiam w konferencyjnej, zaczyna się. Rozmowa po francusku z wielkim grubym francuzem. Francuski taki niepowtarzany od liceum, gramatyka taka nieobecna. No, ale nadrabiam płynnością i humorem, jakoś leci. W końcu pyta zabojad dla czego mamy przyjąć pana a nie tych którzy czekali z panem w salce? Odpowiadam (nie spie od 30 godzin, wygladam jak 7 nieszczęść):

-Mam cel... francuz i tłumaczka wybuchają śmiechem, płaczą ze śmiechu dobre pol minuty, gość przez łzy prosi bym kontynuował o moim "celu"

-Mam cel żeby zarobić we Francji dużo pieniedzy ... znów kładą się ze śmiechu. Śmieję się i ja i pytam, czemu dziś tacy weseli

Otóż po francusku mam cel to: je le but [że ly bu'] a myśląc że nie czyta się w wyrazie but ost spolgloski i zapomniawszy o rodzajniki powiedziałem [że bu'] j'ai bu - piłem. Gość się oczywiście zorientował o co mi chodzi ale jak powiedziałem ze przepilem we francji dużo pieniędzy to znów nie wytrzymał.


#coolstory #takbylo #chwalesie #tylewygrac
  • 20
  • Odpowiedz
@Kir91: Płakłem ( ͡° ʖ̯ ͡°) Ja też już nie jestem Bydgoszczakiem, teraz Nawojka. Ale nie tak źle tutaj ( ͡° ͜ʖ ͡°) Tak czy inaczej - powodzenia we Francji! Uważaj na ciapatych!
  • Odpowiedz
@login_grozy: Tak to się tłumaczy dosłownie, "mam cel" en France przypomina raczej *moim celem jest..."

Cholera 3.44 a ja wciąż wracam z tej Warszawy, spać się w autobusie nie da bo karyny jak w dniu świra bla bla bla ble ble ble. Uschnę zanim wrócę bo wody też nie ma.
  • Odpowiedz