Polska psia "rzeźnia" za pieniądze podatników

kupar-marynar
kupar-marynar
Jak w 11 dni z młodego, energicznego, radosnego psiaka zrobić psa umierającego, brudnego, upodlonego i sponiewieranego, po czym doprowadzić do śmierci? I to wszystko za jedyne 2500 zł, finansowane z pieniędzy publicznych. Takie sztuczki na pewno zna Pan Prezes Fundacji Centrum Ochrony Środowiska i zarazem szef schroniska w Chrcynnie.
Krótka historia jednego z "podopiecznych" Fundacji COŚ: mix husky został przewieziony w drugiej połowie maja z przychodni Vet Curatio w Płońsku do Schroniska w Chrcynnie. Na początku czerwca już nie żył, a przyczyny śmierci psa zostały owiane wielką tajemnicą. Tego, że psiak nie miał lekkiej śmierci możemy się dowiedzieć jedynie ze zdjęcia.



Kolejna historia, tym razem suczka o imieniu Biała.



"Tak się zachowuje i tak wygląda pies po 6 tygodniowym SPA w Chrcynnie! Filmik robiony na drugi dzień po adopcji! Wygłodniała, zalękniona do granic możliwości, zapchlona i zarobaczona sunia za którą gmina SEROCK zapłaciła prawie 3 tysiące złotych!!!! Schronisko to prowadzone jest przez Fundację "Centrum Ochrony Środowiska" - organizację pożytku publicznego! Urzędnicy z Serocka jak przyszliśmy z sunią do urzędu w tym samym dniu w którym została wyciągnięta nie chcieli patrzeć na zdjęcia ukazujące "opiekę" jaka jest tam zapewniana kiedy to psy z boksów w tym czasie zagryzały się na śmierć! Psy wychudzone, zalęknione! Na wniosek o pilną kontrolę CISZA jak makiem zasiał!" - pisze Pani Iwona, osoba która wyciągnęła pieska z tego przerażającego miejsca.

W wielkim skrócie wygląda to tak, facet założył sobie fundację, na teren oddanym w użytkowanie przez Lasy Państwowe i założył schronisko. Warunki ekonomiczne prowadzenia schroniska, w tym jednorazowa płatność z góry za "opiekę" w momencie przyjęcia psa do schroniska (obecnie kwota za jednego psa od 1600 do 2500 zł z publicznych pieniędzy) wskazuje, że schronisko ma wyraźny interes w maksymalizacji przepustowości. Obecnie schronisko ma podpisane umowy z ok. trzydziestoma gminami na północy Mazowsza. W schronisku zawsze jest ok. 150 psów, a miejsca dla nowo przybyłych zwierząt pan właściciel zyskuje bynajmniej nie przez adopcje, chociaż według fałszowanych (zapewne) dokumentów adopcji bardzo dużo, warszawski paluch mógłby się uczyć. Schron daleko w lesie, bez drogowskazów, bez wolontariatu, bez oznakowania, bez strony internetowej, bez promocji i ogłaszania zwierząt, bez żadnej inicjatywy właściciela w tym kierunku, a adopcji mnóstwo. W maju 2015 pod naciskiem działaczy fundacji pro zwierzęcych, właściciel schroniska w Chrcynnie decyduje się założyć własny wolontariat i przez 2 miesiące ogłaszania w internecie pochwalił się zaledwie jedną przeprowadzoną adopcją. Autentyczności adopcji nie można zweryfikować, bo kierownictwo schroniska nie udostępnia danych osób adoptujących nawet kontrolującym zasłaniając się ochroną danych osobowych. Trzeba wierzyć na słowo i jakieś zapiski pokazane z daleka. Właściciel schroniska robi wszystko co w jego mocy, aby te psy jak najszybciej konały robiąc miejsce na kolejne, za które otrzyma pieniądze z gmin: zagęszczanie zwierząt, nieodpowiednie żywienie (odpadami w postaci skwarek po wytopie tłuszczu, celowo żeby traciły odporność, chorowały i zdychały), celowe doprowadzanie do zagryzień, psy małe w boksach z dużymi (3 budy - 5 psów). W 2008r. śmiertelność 55% w tym zagryzienia 37%,pozbawianie opieki medycznej, mnóstwo niezasadnej eutanazji np. z powodu stanu zapalnego ucha, padnięć bez przyczyny, z powodu nagłej śmierci sercowej, w nocy bez śladów pogryzienia, śmierci starczych np. w wieku 6 lat., a nawet osobiste zabijanie psów młotkiem lub prądem. Osoby walczące o poprawę losu zwierząt w Chrcynnie informują, że mają masę dokumentacji na ten temat, protokołów z kontroli i nic. Protokół Głównego Lekarza Weterynarii z sierpnia 2010 mówi wręcz, że jest tam bardzo źle. Kolejny z grudnia 2011 potwierdza tę opinię i mimo to nadal nic, NIKOGO TO NIE INTERESUJE. Gminy, urzędasy, policja, powiatowy weterynarz, bronią go bardziej niż niepodległości. Obszerna lektura na temat tej mordowni i beznadziejnej walki na stronie BIURA OCHRONY ZWIERZĄT. Sprawa o znęcanie była kilkakrotnie w prokuraturze- umarzana oczywiście. Pisma wysyłane były chyba wszędzie: do Burmistrzów, radnych , NIKu, CBA, Ministerstwa, Dyrekcji Lasów Państwowych, Urzędu Skarbowego i wszelkiej maści inspekcji weterynaryjnych i NIC. Nie da się tego powiedzieć w kilku słowach, trzeba zobaczyć te kilogramy pism, protokołów i zażaleń. Na policji zeznawał nawet świadek, osoba która tam pracowała i opowiadała jak szef schroniska wchodził do boksów i młotkiem zabijał psa na oczach psich towarzyszy, celowo umieszczał amstafa w boksie, cyt. "żeby roz*******ił" cały boks. Prokuratura zrobiła z niego alkoholika, niegodnego wysłuchania jako świadka i nie dała wiary jego zeznaniom. Wiadomo, słowo zwykłego, biednego człowieka kontra słowa ustawionego "biznesmena". Świadek był również zastraszany, padały nawet groźby pod jego adresem. Właściciel ma forsy jak lodu, oprócz schroniska prowadził jeszcze bogatą działalność kulturalno-rozrywkową, pikniki, sprzedaż piwa, zawody, imprezy dla młodzieży, paintball. Wszystkie te zabawy i grille odbywały się na terenie schroniska, na oczach biednych, głodzonych psów. Tak, dzisiaj wygląda "uwrażliwianie" dzieci i młodzieży na los zwierząt. Wyć się chce z bezsilności, co robić, gdzie pisać, kogo jeszcze zainteresować tą sprawą? Jedno jest pewne nie można tego tak zostawić.
W protokole za 2009 r. adopcji 132 (marzenie), zagryzień 29, eutanazji 16, padnięć z innych powodów 79 (a miejsc 150) . Tam psy zmieniają się jak w kalejdoskopie ciągle są inne. Przekroczenie progu schronu = wyrok śmierci dla psa. Rok temu zostały zabrane z stamtąd 3 psiaki (2 w bardzo złym stanie) pierwsza sunia z karty schronu wynika, że była przyjęta do schronu jako skrajnie zaniedbana i po dwóch latach pobytu wyglądała tak cyt. z obdukcji: stan odżywienia zły (27 kg) suka Kaukaz, bardzo silnie wyrażone zaniki mięśniowe, suczka bardzo słaba, zatacza się w gabinecie, stan utrzymania bardzo zły, liczne przełysienia na całej skórze, bardzo silnie wyrażona alergia pchla (do zwalczania pcheł schronisko stosuje preparat do dezynfekcji obór) sierść w bardzo złym stanie, cała pozlepiana kałem. Drugi psiak, owczarek podhalański, w jeszcze gorszym stanie, zdechł po kilku dniach. Złożono doniesienie na policję i co? Ano nic! Uznano, że nie ma podstaw do wszczęcia dochodzenia bo właściciel złożył oświadczenie, że celowo zabrano psy w najgorszym stanie (3/4 schronu było w najgorszym stanie), żeby oczernić jego schronisko i koniec! Podejrzany składa oświadczenie i po sprawie. Zmowa milczenia, ignorancja, odbijanie piłeczki, jedna instytucja odsyła do drugiej, nikt niczego nie widzi, a ubojnia działa pełną parą.
Dokumentacja schroniska prowadzona nierzetelnie, pełno nieścisłości, niezgodności i to też nie ma znaczenia dla instytucji, która dysponuje pieniędzmi publicznymi na ten cel. Cwaniactwo, cynizm, arogancja i bezkarność do kwadratu szefa schroniska, a psiny zabiedzone, wynędzniałe, często chore, walczące o każdy kęs śmierdzącej skwarki, o każdy kawałek atrapy budy i czekające w kolejce po śmierć. Szczeniaki zamknięte w ciemnym betonowym bunkrze w mroku, na betonowej płynnej od odchodów podłodze. To jest nie do opisania. Cytat z raportu Głównego Lekarza Weterynarii, który mówi wszystko - " Prowadzący to schronisko, dokonujący zarobkowego odławiania psów, jest zainteresowany szybką rotacją/eliminacją psów w schronisku w celu pobrania opłaty za kolejne zgłoszone do odłowienia psy, a nie ich wieloletnim utrzymywaniem w schronisku". Schronisko było i dalszym ciągu jest prowadzone dla zysku i z zamiarem regularnej sukcesywnej eliminacji psów. Od lat nic nie zmienia się na "lepsze", bo nie może się zmieniać. Psy muszą szybko ginąć, ponieważ na tym polega istota tego przedsięwzięcia.
Dodatkowo, Fundacja COŚ i schronisko w Chrcynnie od marca 2013 roku do dnia dzisiejszego nie opłaca czynszu za użytkowanie terenu należącego do Lasów Państwowych i tym samym obciąża Skarb Państwa na kwotę: 26 276.17 zł od marca 2013 do końca 2014 roku plus odsetki 2526 zł. Za rok bieżący 2015 Fundacja COŚ w dalszym ciągu generuje dług. Za użytkowanie terenu 8 hektarów w.w. Fundacja zobowiązana jest opłacać 1086 zł miesięcznie! Kwota za użytkowanie tak dużej nieruchomości jest co najmniej śmieszna, mimo to Prezes Fundacji COŚ jako powód zwlekania z zapłatą podaje brak środków finansowych, podczas gdy sprawozdania finansowe Fundacji są jawne i opiewają na znacznie wyższe kwoty niż czynsz. W przypadku zalegania z zapłatą przez okres 3 miesięcy umowa zawarta pomiędzy Lasami Państwowymi a Fundacją „COŚ” powinna zostać rozwiązania w trybie natychmiastowym, tymczasem Lasy Państwowe czekają rok na zapłatę, po czym wkraczają na drogę sądową, po to by sąd na wniosek „biednej” Fundacji COŚ mógł umorzyć dług, który oczywiście zostanie spłacony z kieszeni podatnika.
Jakby tego było mało, szanowny Pan Prezes Fundacji Centrum Ochrony Środowiska zarejestrował działalność gospodarczą, zajmującą się sprzedażą karmy dla zwierząt (przypadek?) jako adres podając teren schroniska w Chrcynnie, oczywiście łamiąc tym prawo. Nadleśniczy Nadleśnictwa w Płońsku, Pan Tomasz Jóźwiak, na pytanie o dług Fundacji i nieprawidłowy adres prywatnej firmy właściciela schroniska w Chrcynnie odpowiada, że "Szef schroniska jako powód zalegania zapłaty podał, że nie ma pieniędzy, a co do adresu, to każdy może się pomylić". Osoby, które prowadzą działalność gospodarczą w naszym kraju dobrze wiedzą, że już w błahych wykroczeniach o jakiejkolwiek wyrozumiałości ze strony urzędników państwowych mogą tylko pomarzyć. Szef schroniska nie opłaca wywozu nieczystości płynnych (oddaje rolnikowi, który traktuje to jako nawóz) i od zeszłego roku nie płaci firmie utylizującej zwłoki zwierząt padłych. Sprawa jest na tyle bulwersująca, że Pan Prezes schroniska w Chrcynnie ma czelność selekcjonować kogo i kiedy chce wpuścić na teren schroniska, w tym samym czasie użytkując ten teren bezpłatnie i „utrzymując” zwierzęta ze środków publicznych. Zazwyczaj Pan szef nikogo nie wpuszcza "komu nie ufa", za to pieniądze publiczne, czyli m.in. pochodzące z kieszeni "niezaufanych" osób darzy wyjątkowo dużym zaufaniem.
Na koniec do głowy przychodzi mi tylko cytat osoby zajmującej się tą sprawą i dotyczący instytucji "nadzorujących" schronisko w Chrcynnie: "Oni nie wiedzą, że pies potrafi wiele mówić, mimo, że nie mówi w ich języku.... właśnie paradoksalnie - psy zdradzają wszystko, co się tam dzieje! mówią!"