O higienie odbytu słów kilka.

Wybaczcie mi bezpośredniość, ale sprawa jest taka, że nie ma co przebierać w słowach. W trakcie posiedzenia na tronie naszło mnie na chwilę refleksji.

Przypomniała mi się luźna gadka sprzed lat, z czasów licealnych, gdzie przy wódeczce dyskusja zeszła na ambitne tory- mianowicie temat... srania, a w konsekwencji też higieny osobistej.


Pamiętam, że powiedziałem coś w stylu „jak nie mam opcji porządnie sobie dupska umyć, to czuję się jak oblech”. Co niektórzy się zdziwili i spytali mniej więcej tak: „ale chodzi o dupę, że dupę, w sensie otwór?” jakby nie czaili na 100% o co mi chodzi. Ręce mi opadły. Żyjąc na tym świecie, obserwując zwyczaje, ten opad nadal trwa.


Kobiety, faceci, biedni, bogaci, robotnicy i prezesi często nie myją dupy po defekacji, nawet gdy mają do tego sposobność w swoim domu. Od dzieciństwa byłem nauczony: podtarcia się i potem mycia. Tak- korona z głowy nie spadnie (ani nie staniesz się homo, jeśli jesteś facetem), gdy pomiziasz się po trzecim oku wodą z mydłem. Ba- nawet jeśli nie siedziało się na kiblu danego dnia, to wypadałoby potraktować z osobna tę część ciała.


-Sytuacja intymna z panną: odstawiona, że błyszczy jej się nawet pięta, markowe ciuszki, makijaże, paznokcie itd. Przychodzi co do czego- momentami czuję kał... (to nie jednostkowy przykład, bo „wypadki przy pracy” mogą zdarzyć się każdemu).


Higieny nauczyli mnie rodzice wychowani na prl-owskiej, biednej wsi, którzy sporą część swojego życia załatwiali się w sławojkach, a bieżąca woda w kranie i hydrofory (bo o wodociągach i kanalizacji nawet nie mówię) to rzecz, której uświadczyli może dopiero jako 20 latkowie. 


Tymczasem widzę, że np. moich równolatków rodzice tej higieny nie nauczyli- nawet Ci wychowani w mieście, gdzie wszystkie powyższe niedogodności zazwyczaj nie
istniały i od urodzenia mieli niezłe warunki.


Nie trzeba tęgiej głowy, żeby uzmysłowić sobie, że wycieranie to za mało i trzeba je traktować jako coś doraźnego, nie ostateczne załatwienie sprawy- dupsko
będzie śmierdzieć. Nie trzeba do tego też bidetu- siadasz na skraju wanny/ brodzika i jazda. Wolisz miskę? Proszę bardzo.
Zawsze jest opcja, trzeba tylko chcieć.


Kończę apelem: Polki i Polacy- myjmy dupska. To powinno być tak oczywiste jak mycie rąk.