Cześć,
'znalezisko' o tym jak dostałem mandat za picie w miejscu 'publicznym' z bardzo miłym zakończeniem. Historię zamieszczam poniekąd jako reklamę restauracji w której byłem, gdyż właściciel i obsługa zachowali się bardziej niż w porządku. Poza tym mają jeden z moich ulubionych napitków (piwo Świeże z browaru Kormoran).
Dla ludzi lubiących streszczenia poniżej małe tldr. Trochę niżej obszerniejsza wersja:
W piątek 15.08.2014 byliśmy ze znajomymi w restauracji Gram off on w Białymstoku i w pewnym momencie wyszliśmy z butelkami piwa przed lokal. Podjechała oczywiście radiolka tzw. suka, po czym kierowca zaprosił mnie do siebie. Kelnerka wybiegła i powiedziała, że tu jest zatwierdzony ogródek, ale stoliki zostały wniesione do środka bo deszcz. To nic, mandat się należy. W międzyczasie sporo ludzi wyszło z lokalu, zrobiło się tłoczno, więc zapadła decyzja aby zabrać groźnego przestępcę na komisariat. Wychodząc z komisariatu napotkałem czekającego na mnie kumpla, który powiedział że przywiózł go właściciel restauracji i że mam się do niego zgłosić. Po powrocie jedna z pań z obsługi zwróciła mi za mandat i poczęstowała napitkiem na koszt firmy.
Żeby nie było, że reklama i każdy może takie 'cool story' napisać, załączam zdjęcie mandatu z adresem lokalu w którym byłem:
A teraz historia obszerniejsza z większą ilością dziwnych zdarzeń.
W piątek 15.08.2014 byliśmy ze znajomymi w restauracji Gram off on w Białymstoku i w pewnym momencie wyszliśmy z butelkami piwa przed lokal. Podjechała oczywiście radiolka tzw. suka (szósty zmysł chyba mają), po czym kierowca zaprosił mnie do siebie (reszta była odwrócona do nich tyłem, więc widzieli tylko mnie trzymającego butelkę).
Najpierw włączyłem nagrywanie telefonem, wrzuciłem go do kieszeni, a następnie do nich podszedłem. Chyba któryś z nich to zauważył, bo od razu powiedział 'oddawaj telefon, sprawdzimy od razu czy nie kradziony'. Telefon oddałem i oczywiście pierwsze co zrobili to wyłączyli nagrywanie. Drugi otworzył drzwi z tyłu i kazał mi wsiąść. Jako że był tam ich pies patrolowy, a ja średnio za psami, to powiedziałem, że nie wejdę bo mam awersję do tych stworzeń. Wtedy milicjant stwierdził, że nie będę im dyktował warunków i zaraz ze mną zrobią porządek. Odwróciłem się do kolegi i powiedziałem, żeby zaczął nagrywać, bo tutaj trochę dziwna sytuacja się robi.
Wtedy wyszło całkiem sporo ludzi z lokalu, zaczęło się robić głośno i ogólnie widać było, że milicjanci czuli się niekomfortowo. Jeden z nich stwierdził 'robi się tutaj za gorąco, zabieramy go na komisariat'. No to ja myślę kurwa pięknie, wytrzeźwiała + mandacik + pewnie jeszcze obligatoryjny wpierdol na dołku. Jedna z barmanek wybiegła i zaczęła tłumaczyć, że tu ogródek jest, że my staliśmy pod samymi drzwiami, że stoliki schowane bo deszcz. Nic nie dało się wytłumaczyć, 'nogi szeroko, ręce oprzeć o radiowóz, jedziemy na wycieczkę'. Posłusznie wykonałem rozkaz wielkiego pana władzy i udałem się na miejsca VIP za kratką i grubą pleksą. Na komisariacie jakby trochę spokojniejsi, już nie 'na ty' tylko per pan, najwidoczniej obecność większej ilości ludzi ich stresuje... W międzyczasie przewinęło się kilku innych pracowników komendy 'za co on? za picie w publicznym? to na wytrzeźwiałę i mandat'. Ja mówię, że jestem trzeźwy (taaa) i że żadnego mandatu nie przyjmuję bo tam był ogródek. 'Ogródek był zdemontowany, albo bierzesz mandat i idziesz albo do sądu i na wytrzeźwiałkę. Chyba nie chcesz wkurwić dyżurnego? On i tak dziś nerwowy.'. Poczułem się nieco zmieszany/zastraszony więc powiedziałem żeby wypisał na stówę to podpiszę, nie chciałem jechać na izbę. A panu dyżurnemu polecam meliskę. Jeden ze spisujących chciał spisać IMEI, ale na jego nieszczęście mam blokadę wzorem (Android) i prosił o odblokowanie. Co ciekawe, na ekranie była informacja, że trzeba poczekać 30s aby móc odblokować, więc grzebali coś pod moją nieobecność (taka informacja pokazuje się po 5 nieudanych próbach odblokowania). Odblokowałem i trzymałem aby spisał. Kazał oddać telefon, więc mu powiedziałem, że jak mu oddam to wykryje że puściłem i się zablokuje. Najmądrzejszy nie był bo chyba mi uwierzył :D . Drugi kazał oddać, więc ekran zablokowałem ponownie.
W międzyczasie gadka czym się zajmuję, czy mam kogoś na utrzymaniu itd. Więc ja do nich że dłubię coś tam w komputerach, ale robota ogólnie satysfakcjonująca i sam zacząłem ich pytać. Czy im się robota podoba, czy ich satysfakcjonuje praca, gdzie porządnego chlebodawcę ciągać jak kryminalistę za trzymanie głupiej butelki. "Ustawa wyraźnie mówi o piciu w miejscu publicznym". To ja do nich czy nie widzą bezsensu tej ustawy, że jakby tam był taki niski płotek do kolan to już pewnie mandatu by nie było itd. Odpowiedzieli mi że nie są od myślenia, tylko jak jest zakaz to zakaz. 'Aha, to temu macie opinie bezmózgich' pomyślałem...Jeszcze wspomniałem, że w takiej Francji czy Belgii, to policjant co najwyżej zwróci uwagę i butelkę się schowa. W sumie oni tam nawet za czerwone nie ganiają. Po czym jeden z policjantów stwierdził 'tam się sami zatrzymają jak mają zielone, żeby przepuścić pieszego z czerwonym'. Więc zapytałem 'ale od kogo to zależy? Przecież to policjanci są odpowiedzialni za to, że na zachodzie mają opinię pomocników i opiekunów, a w Polsce opinię oprawców.'. Wzruszyli tylko ramionami.
W końcu powiedziałem, że podpisuję ten mandat tylko dlatego, że grozili mi wytrzeźwiałką i że ten mandat to w sumie da się anulować na dobrą sprawę. Wtedy ten co wypisywał mówi 'już sobie możesz go anulować, podpisałeś więc już pozamiatane'. To ja mu mówię, że po pierwsze wypisał mi mandat na zły adres zameldowania, a po drugie to mandat wystawiony bezpodstawnie można anulować, po czym jeden z nich powiedział coś w stylu 'Ty no ma facet rację, jak wystawiasz niesłusznie mandat to da się go anulować w sądzie' - to ten co uwierzył że telefon się zablokuje jak go puszczę, więc raczej bym mu nie wierzył. A ja walnąłem zwykłą ściemę tamtego na koniec podkurwić.
Wychodząc z komisariatu napotkałem przyjaciela. Okazało się, że zaraz po tym jak mnie zawinęli zjawił się właściciel restauracji i przyjechał z moim kumplem na komisariat. Oczywiście na pytanie czy zostałem tu przywieziony dyżurny odpowiadał 'może jest, może go nie ma'. No ja bym pomyślał, że mi kumpla Niemcy jebią...Wróciwszy do restauracji zaprowadzono mnie do barmanki. "Marcin mówił, że mam Ci oddać za mandat" (jeśli pomyliłem imię to przepraszam, ale zawsze mam problem z zapamiętywaniem imion. na 90% to był Marcin). To ja mówię, że bez przesady, że to nie jest tak dużo, moja wina itd. Jako że mocno nalegała, powiedziałem, że to w takim razie poproszę kolejkę tequili zamiast tego. Kolejkę dostałem, ale do tego zwrot za mandat. Podziękowałem, przeprosiłem za kłopot, trochę głupio mi się zrobiło ale ogólnie bardzo miło.
Wracając do stolika ktoś z sali mnie zaczepił, wypowiedział parę epitetów w stronę policji, wyraził poparcie że to ganianie dorosłych ludzi za trzymanie butelki jest idiotyczne itd. Po drodze spotkałem także właściciela, z którym oczywiście ponarzekaliśmy na tych naszych oprawców, podziękowałem za gest i wróciłem szczęśliwie do kontynuowania imprezy.
Jeśli ktoś doczytał do końca, to gratuluję wytrwałości i dzięki za poświęcony czas. Jakby ktoś organizował białostockie wykop-party to tylko tam :D
PS. Panom policjantom zalecam trochę więcej luzu. Jak widzicie człowieka z butelką i to przy klubie, to bądźcie ludźmi i go upomnijcie, a nie od razu mandat. To samo z przejściem na czerwonym. Środek nocy, długa prosta z pasem zieleni, z lewej nic, z prawej nic więc nie czekam jak debil na zielone i idę. A tu dzielny funkcjonariusz wyskakuje zza drzewa i zaprasza do wozu.
Komentarze (212)
najlepsze
Czyli wersja 1: pijesz piwo na szerokim chodniku obok sklepu/w parku - promujesz alkoholizm zachęcając ludzi do chlania, widzą cię małe dzieci, zgarszasz je i zachęcasz do sięgnięcia po alkohol przed 18, jesteś marginesem społeczeństwa którego natychmiast trzeba wychować wlepiając mandat i pokazać, że to co robi jest złe. Trzeba cię wychować batem, bo jesteś zbyt tępy, by
Ustawa nic nie mówi o miejscach publicznych, tylko ulicach, parkach itp. i ew. plażach (w zależności od miasta)
Ot po prostu trafiłeś na jakiś debili.Ja w ciągu
Telefon mogą sprawdzić po przeszukaniu. Przeszukanie mogą zrobić na legitymacje, mając uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa - trzeba żądać protokołu.
Szkoda, że ludzie tak mało znają swoje prawa, bo o ile jestem za silną i sprawną Policją
Nastepne bede skanowal dla potomnosci.
To po co oddawałeś? Wystarczyło pokazać IMEI.
@BartArtPol: W Szwajcarii nie ma zakazu spożywania w miejscu publicznym, to co ich to interesowało ;-)