@1plastyc, a co jeśli dwoje ludzi żyje w związku pozamałżeńskim, kochają się, darzą wzajemnym szacunkiem, razem sobie pomagają, wspierają, żyją tak już od lat i są szczęśliwi, a seks i dzielenie intymności z nim związaną daje im poczucie ogromnej bliskości, podkreśla zaufanie jakie jest między nimi, daje im radość i przyjemność (duchową i cielesną). Poza tym pięknym aktem oczywiście ich życie również wypełnione jest miłością i radością. Nie będąc gotowymi jednak
Nie chodzi o samą ciążę tylko o osobę, która zachodzi. Bo czy 15-latka bez wiedzy o życiu, bez wykształcenia i rozumu może być dobrą matką? Ano może. Ale takie przypadki zdarzają się bardzo sporadycznie, zachodzenie w tak młodym wieku może skutkować pojawianiem się patologii, ponieważ liczą się także ojciec, który w wieku 15 lat nie zawsze się do tego nadaje.
nam pani prof. prodziekan na pedagogice tłumaczyła że my się z teorii nie nauczymy nic, a dziewczyny to powinny mieć już dziecko, wtedy poznają prawdziwy smak pedagogiki.
A ja nie przyłączę się do ogólnego flame wara i zapytam o coś innego -> gdzie te dane?
Przy każdym artykule tego rodzaju powinny być odnośniki do źródeł. I zwykle tym źródłem jest inny artykuł. I jak tu szukać prawdy? Tak naprawdę wszystko jest na zasadzie " bo w gazecie napisali, że amerykańscy naukowcy..."
Ja bym chciał te dane statystyczne zobaczyć. Tak samo jak dane statystyczne dotyczące UK. Bo w tej chwili
a wracając do tematu - to od takich rzeczy jest rodzina a nie szkoła - zresztą jak przychodzi co do czego to kto ma w głowie co było na lekcjach omawiane
No właśnie świat nie jest prosty, z tego wynika, że sposób nauczania w szkole nie ma tak wielkiego wpływu, jak jest to przedstawione w wykopie.
Może po prosu należy obniżyć dopuszczalny wiek zawierania małżeństw przez kobiety? Za Mieszka I 11 letnie dziewczynki wychodziły za mąż. Borat, słynny reporter z Kazachstanu, swoją żonę poślubił gdy miała 12 lat.
Elvis Preslay swoją żonę poznał, gdy miała ona 14 lat.
Pomijając polityczny charakter, to przecież kiedy dziewczynki zaczynają miesiączkować? Podobno przez sztuczne oświetlenie, proces dojrzewania zachodzi szybciej. Zresztą, to jest tylko taka luźno rzucona myśl, cyganie przecież tak robią.
Wpływ na ciąże pewnie ma też praca rodziców, dom pusty...
Problemem nie jest to, że "uczą abstynencji", ale to, że UCZĄ w ogóle. Prawda? Wraz rozszerzaniem programu edukacji seksualnej rośnie liczba spółkujących dzieci, z tym że w stanach gdzie nie uczą ich o prezerwatywach, będzie więcej ciąż.
Imunkka - nie jadź, nikt nie uwierzy, że można być tak ograniczonym.
Bartholomew - moim zdaniem problemem jest to, że z dzieciakami na takie tematy nie rozmawiają rodzice. "No bo w szkole Ci wytłumaczą...", a jak tłumaczą w szkole to każdy wie. Teraz mamy taką modę, że mówi się już od małego dzieciakowi o seksie, aby go chronić "przed niechcianą ciążą", tylko że jak komuś o czymś się mówi przez kilka lat
To może lepiej młodym ludziom nie mówić nic o tym, że istnieje takie coś jak seks?
"Wraz rozszerzaniem programu edukacji seksualnej rośnie liczba spółkujących dzieci".
Z tego zdania tak wynika.
Te ważne czynniki to odpowiednie podejście do młodego człowieka. Nie problem przedstawić działanie gumek, kalendarzyka, hormonów, ale przede wszystkim trzeba uczyć odpowiedzialności i kształcić cenną umiejętność jaką jest racjonalne używanie rozumu.
Fakty podane w sposób encyklopedyczny (edukacja seksualna) oraz pornograficzny (tzw
Mówcie co chcecie, ale podstawą nauki Kościoła w tej sprawie jest stosunek dziecko-rodzic. Jeśli te relacje są kiepskie to faktycznie efekty ogólnej nauki będą mizerne lub nawet przeciwne do zamierzanych. Ale czy to Einstein jest przyczyną współczesnych wojen bo wynalazł materiały wybuchowe?
A właśnie, że absurd. Ja bym raczej powiedział, że powodem obniżania się wieku "inicjacji", roznoszenia chorób wenerycznych, coraz częstszego "mania" dzieci przez dzieci jest raczej prawie wszędzie wciskająca się powszechna cywilizacja seksu, w której seks uczyniono powszechnie dostępnym i należącym się każdemu najwyższym dobrem konsumpcyjnym, bez żadnych zobowiązań. Po prostu baw się i korzystaj bez żadnych ograniczeń. Przy okazji kupuj jak najwięcej środków antykoncepcyjnych, a jak one zawiodą, to zawsze możesz wykupić
No to wlasnie w artykule tytulowym masz skutki podejscia typu "zakazany owoc". Wzrost niechcianych ciaz i zakazen...
Wiec widac, ktore podejscie jest lepsze. A co do samego "udostepnienia", to nijak to nie pasuje, bo seks jest dostepny dla kazdego, czy tego bedziesz chcial, czy nie. Problem tylko, na ile ktos bedzie swiadomy co i jak. Czy jesli juz sie zdecyduje, to bedzie wiedzial z czym to sie wiaze i jak sie zabezpieczyc,
Komentarze (128)
najlepsze
Proszę bardzo niech uczą, że z seksem lepiej poczekać, ale niech jednocześnie pokażą jak uchronić się przed niechcianą ciążą i chorobami
Dlaczego to dzisiaj jest traktowane jak jakaś ciężka choroba?
coś w tym jest.
Przy każdym artykule tego rodzaju powinny być odnośniki do źródeł. I zwykle tym źródłem jest inny artykuł. I jak tu szukać prawdy? Tak naprawdę wszystko jest na zasadzie " bo w gazecie napisali, że amerykańscy naukowcy..."
Ja bym chciał te dane statystyczne zobaczyć. Tak samo jak dane statystyczne dotyczące UK. Bo w tej chwili
w końcu podobno z przyrostem jest u nas słabo
a wracając do tematu - to od takich rzeczy jest rodzina a nie szkoła - zresztą jak przychodzi co do czego to kto ma w głowie co było na lekcjach omawiane
p.s. A jak działa edukacja seksualna możemy zobaczyć na przykładzie UK.
Może po prosu należy obniżyć dopuszczalny wiek zawierania małżeństw przez kobiety? Za Mieszka I 11 letnie dziewczynki wychodziły za mąż. Borat, słynny reporter z Kazachstanu, swoją żonę poślubił gdy miała 12 lat.
Elvis Preslay swoją żonę poznał, gdy miała ona 14 lat.
Wpływ na ciąże pewnie ma też praca rodziców, dom pusty...
Problemem nie jest to, że "uczą abstynencji", ale to, że UCZĄ w ogóle. Prawda? Wraz rozszerzaniem programu edukacji seksualnej rośnie liczba spółkujących dzieci, z tym że w stanach gdzie nie uczą ich o prezerwatywach, będzie więcej ciąż.
Bartholomew - moim zdaniem problemem jest to, że z dzieciakami na takie tematy nie rozmawiają rodzice. "No bo w szkole Ci wytłumaczą...", a jak tłumaczą w szkole to każdy wie. Teraz mamy taką modę, że mówi się już od małego dzieciakowi o seksie, aby go chronić "przed niechcianą ciążą", tylko że jak komuś o czymś się mówi przez kilka lat
"Wraz rozszerzaniem programu edukacji seksualnej rośnie liczba spółkujących dzieci".
Z tego zdania tak wynika.
Te ważne czynniki to odpowiednie podejście do młodego człowieka. Nie problem przedstawić działanie gumek, kalendarzyka, hormonów, ale przede wszystkim trzeba uczyć odpowiedzialności i kształcić cenną umiejętność jaką jest racjonalne używanie rozumu.
Fakty podane w sposób encyklopedyczny (edukacja seksualna) oraz pornograficzny (tzw
Wiec widac, ktore podejscie jest lepsze. A co do samego "udostepnienia", to nijak to nie pasuje, bo seks jest dostepny dla kazdego, czy tego bedziesz chcial, czy nie. Problem tylko, na ile ktos bedzie swiadomy co i jak. Czy jesli juz sie zdecyduje, to bedzie wiedzial z czym to sie wiaze i jak sie zabezpieczyc,