Dom” wyrzucam – dąb pada. „Turystykę” – lipa. „Komunikaty” – świerki jak zimowe kwiaty. „Auto-moto” – jak maszty upadają sosny. „Supermarket” – to modrzew, klon – „Nieruchomości”. „Mój Komputer” – i buk się korzeniem nakrywa. A z każdym precz dodatkiem ich żywicą krwawię
@wyssoki, @moko12345: Chodzi o to, że członkowie komisji popełnili błąd. To jest normalna procedura, ale nie dowozi się tych kart dopiero jak zabraknie. Gdy ustalony procent kart został wydany, to od razu dzwoni się po więcej. Nie wiem jaki to procent. Pewnie w różnych komisjach jest równie. W jednej widziałem, że zamawiają po wydaniu połowy posiadanych kart.
@polkin3run: Tak, ludzie dopisani do spisu wyborców mają wpływ na ilość przekazanych do komisji kart. Od siebie dodam, że takie osoby prawie w 100% faktycznie przychodzą głosować. Mimo to, dodana ilość kart jest nieznacząca.
@WiadroPoSkrobance: Mówisz o sytuacji z zaświadczeniami. Na ogół to nie więcej niż 30 osób na 1000 głosujących. Również oni nie mają realnego wpływu na braki kart.
Tak jak ktoś już pisał, winny takiej sytuacji jest przewodniczący komisji. Pobiera większe pieniądze związku z pełnioną funkcją, dlatego też ciąży na nim większa odpowiedzialność.
Nie czytając innych komentarzy: od zawsze byłem w komisjach i nigdy nie było 100% kart. W tym roku w mojej komisji na oko (bo nie pamiętam) z 460 uprawnionych dostaliśmy dokładnie 350 kart. Normalka, po prostu ktoś, a dokładnie przewodniczący, #!$%@?ł.
Komentarze (35)
najlepsze
@Tylko_nocny: A po co tyle papieru marnować?
Nie wiem jaki to procent. Pewnie w różnych komisjach jest równie. W jednej widziałem, że zamawiają po wydaniu połowy posiadanych kart.
@WiadroPoSkrobance: Mówisz o sytuacji z zaświadczeniami. Na ogół to nie więcej niż 30 osób na 1000 głosujących. Również oni nie mają realnego wpływu na braki kart.