Redaktor zaszokowany faktem że za usługi trzeba płacić, domaga się darmowych.
Chamski buc redaktorek rp.pl, Tomasz Pietryga, oburzony że wterynarz nie chcę pracować za darmo! Jarek K byłby dumny. Cebulą bije tak mocno że trzeba uważać aby się przypadkiem nie pożygać.
jmryftb44SKY z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 231
Komentarze (231)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Ten idiota chyba nawet nie rozumie, że gdyby weterynarze działali tak jak te wszystkie państwowe kołchozy to by na pomoc czekał nie 3 minuty a 3 miesiące.
Państwu po nic a redaktorowi chyba tylko po to,
@7oo-: Trafiłeś w sedno, redaktorowi marzy się pewnie ministerstwo zdrowia psów, kotów i świnek morskich :-//
jak się nie zgodzą to wtedy awantura, że programiści bez serca odmawiają psom pomocy
Nie to co Ty, ruchacz-gawędziarz
Jest duzo paniki, placzu, generalnie kazdy chce pomoc, ale nie chce placic - nie moj pies itd. Jak sie juz znajdzie wlasciciel to tez nie zawsze chce placic, zwlaszcza jak zwirerzak jest juz martwy.
Z doswiadczenia: pierwsze co robisz to podajesz jakis opioid np buprenorfine i oceniasz stan zwierzaka. Potem pismo do podpisania, z przewidywanymi kosztami leczenia i danymi osoby ktora psa
Komentarz usunięty przez moderatora
Ciekawe czy znalazł coś o obligowało lekarzy w szpitalu do pomocy rannym ludziom w nagłej potrzebie. Znalazłby. Następnie wystawiony zostałby rachunek, o ile owa osoba nie
@Tommik: wydaje mi się, że dziennikarzyna przyniósł im do pracy tego psa, a nie wet potknął się o niego na chodniku
Nie rozumiesz absurdu tego o czym mówisz. Zrozumiem, kiedy powiesz, że masz 13 lat i nie wiesz jak działa świat. I nie pouczaj mnie jak mam prowadzić dyskusję, bo na więcej niż 'xD' nie zasługujesz xD
Aptekarka: ale dla świnki morskiej?!
Ja: no tak, bo mi fajki wyjada
Śmiechu było co nie miara
===
Sporo lat temu będąc na Pojezierzu Drawskim razem z ojcem trafiłem na małego pieska z rozciętą na całej długości łapą. Miejscami widać było kość. Widok masakryczny. Piesek bardzo cierpiał, tak więc szybko zapakowaliśmy się do samochodu i po szybkim ustaleniu gdzie o tak późnej porze znajdziemy czynnego weterynarza, ruszyliśmy jakieś 15 - 20 km do Szczecinka.