Niesamowite co musieli przeżyć nasi przodkowie, żebyśmy mogli dzisiaj istnieć. Wielu znajomych z zagranicy nie może uwierzyć w wojenne historie naszych rodzin, dla nas to się wydaje 'normalne'. W mojej rodzinie też 2 pradziadków było AKowcami w czasie wojny (niestety jeden został egzekutowany w 1943 na oczach prababci). Mam nadzieje, że Jego życie powojenne było lżejsze!
odezwij się na priv. Moj Tata rocznik 1931 i cala jego rodzina pochodzi wlasnie z tych okolic (gmina Daleszyce, woj. kieleckie) a nazwisko ktore zamazalas D...... byc moze jest tez moim nazwiskiem.
@owcza Twój dziadek miał wyjątkowe szczęście, że go nie rozstrzelano na miejscu. Po raz drugi miał szczęście trafiając do Auschwitz jako sabotażysta, że nie dostał się pod "opiekę " wydziału politycznego SS. Wtedy po śledztwie skończyłby na dziedzińcu bloku 11 pod ścianą straceń. Natomiast jest bardzo dziwne, że ta "komisja" z obozu tak go potraktowała. Więźniowie, którzy uciekli byli sprowadzani do obozu, żywi lub martwi. Wystawiano ich wtedy przy wejściu do obozu,
@titus1: doskonale o tym wiem, dlatego jest to dla mnie niezwykle. Z drugiej jednak strony - byli cyniczni, być może doszli do wniosku, że życie bez obu nóg będzie gorsze niż to, co mogliby dla niego zgotować.
@owcza: Twój dziadek jako kaleka przedstawiał dla nich wartość zerową. Niemieccy lekarze bez skrupułów wysyłali do komory gazowej ludzi niezdolnych do pracy. Nie obraź się, ale coś mi zaczyna nie pasować w całej relacji. Twój dziadek zajmował się usuwaniem ciał do krematorium, a więc wiedział co tam się dzieje. Pełnił funkcję prawie taką jak członkowie sonderkommando. Średnio członkowie sonderkommando, jako "nosiciele tajemnicy" żyli około trzy miesiące, czasem dłużej, czasem krócej. Ze
@owcza Twój Dziadek był najmłodszym z sabotażystów (w zmowie z czterema starszymi) i dlatego nie został rozstrzelany - niemcy często najmłodszych "łamali" w dość krótkim czasie. Celem była prosta informacja - kto opracował plan sabotażu, kto wydał rozkaz, itp. Z pierwszej ręki słyszałem o tym w jaki sposób to robili: W pierwszej kolejności przekonywali taką osobę, że dobrze wiedzą, iż "został w to wplątany", że wiedzą iż "jest niewinny", że "był tam
@recenzor: bardzo Ci dziękuje za tak obszerny opis możliwego rozwoju wydarzeń. Będę go w miarę moich możliwości sprawdzać :) gratuluje też wiedzy, na której to podparłeś
Troche z innej beczki. Przypomniala mi sie historia mojego pradziadka. Byl soltysem, kiedy w roku 1944 weszla reforma rolna PKWN o parcelacji ziemi z majatkow ziemskich - jako soltys - dzielil dzialki, zarowno ziemie jak i byly las ziemski - pomiedzy chlopow. Krotko po tym czasie zostal zastrzelony. Bez swiadkow, jego cialo znalezione z kula w glowie na drodze. Wypytywalam babci, ale nie bardzo interesowala sie motywem zbrodni na tesciu. Raz powiedziala
@koralowiecc Nie wszyscy byli "wyklęci", podobny los spotkał mojego pradziadka. Podobnie jak u Ciebie ta sprawa ma jakieś tabu. Kiedyś przypadkiem usłyszałem, że to robota jakiejś leśnej bandy, która prostowała swoje rodzinne waśnie...
@koralowiecc: w mojej rodzinie żyła taka kobieta, babcia Nasteczka. Owa babcia była ciocią dla mojej mamy, zmarła krótko przed moimi narodzinami. Jej mąż, co ciekawe z innym nazwiskiem, zginął z rąk partyzantów. #!$%@? z tym z jakiego ugrupowania, zginął, bo nie chciał oddać im majątku - krowy, konia czy innych rzeczy. Zastrzelili go w biały dzień i heja.
Moj dziadek przezyl lagry syberyjskie. Niestety, zmarl jak mialem 4 lata i nigdy nie uslyszalem historii i tym jak tam bylo i jak wrocil. Tata tez nigdy o tym nie mowil, ale chyba go zapytam, jak to z jego ojcem bylo.
@Stockham mój się zaciągnął do woja, bo dwóch braci poszło walczyć. Skłamał na temat wieku - miał 15 lat. Jego przyszła żona przeżyła KL Auschwitz. Dziadek autora znaleziska wygląda na ostrego zawodnika.
Mój dziadek miał dwie wojenne historie: 1. podczas wojny mieszkała z nimi ciotka ojca (bezdzietna). Rozchorowała się i potrzebowała pomocy. Niestety lekarz odpadał bo nie było nikogo w okolicy. Postanowiono zawieźć ją do wiejskiego "felczera" (do innej wsi). Dziadek przygotował wóz i heja - pojechali. Pech chciał, że wioska w której mieszkał znachor była oskarżona o współpracę z partyzantami. została otoczona przez Niemców i rozpoczęła się pacyfikacja (strzały, aresztowania i tak dalej).
Komentarze (120)
najlepsze
Mam nadzieje, że Jego życie powojenne było lżejsze!
Nie obraź się, ale coś mi zaczyna nie pasować w całej relacji. Twój dziadek zajmował się usuwaniem ciał do krematorium, a więc wiedział co tam się dzieje. Pełnił funkcję prawie taką jak członkowie sonderkommando. Średnio członkowie sonderkommando, jako "nosiciele tajemnicy" żyli około trzy miesiące, czasem dłużej, czasem krócej. Ze
W pierwszej kolejności przekonywali taką osobę, że dobrze wiedzą, iż "został w to wplątany", że wiedzą iż "jest niewinny", że "był tam
Wypytywalam babci, ale nie bardzo interesowala sie motywem zbrodni na tesciu. Raz powiedziala
Na dobre serce nie liczył
1. podczas wojny mieszkała z nimi ciotka ojca (bezdzietna). Rozchorowała się i potrzebowała pomocy. Niestety lekarz odpadał bo nie było nikogo w okolicy. Postanowiono zawieźć ją do wiejskiego "felczera" (do innej wsi). Dziadek przygotował wóz i heja - pojechali. Pech chciał, że wioska w której mieszkał znachor była oskarżona o współpracę z partyzantami. została otoczona przez Niemców i rozpoczęła się pacyfikacja (strzały, aresztowania i tak dalej).