Chcieli dać sąsiadom worek lub dwa rzodkiewek ze swoich upraw Straty? 500 ton
Dwójka rolników z Azji postanowiła podzielić się swoimi zbiorami z potrzebującymi sąsiadami, którym powiedziano, żeby "wzięli sobie worek czy dwa" z ich upraw. Straty? 500 ton rzodkiewek wartych ponad 40 tys. dolarów.
b.....6 z- #
- #
- #
- #
- #
- 125
Komentarze (125)
najlepsze
jak chcesz, to zrobię zdjęcie kwiatów i drzewek doniczkowych przykutych łańcuchami do domów, bo inaczej żółty Janusz
Na szczęście u nas by coś takiego nie przeszło.
Według
To jest okoliczni ludzie wchodzi na pole po przejeździe kombajnu do cebuli.
Niektorzy potrafili ręcznie wyciągnąć jeszcze przyczepkę główek. Gospodarzowi to nie przeszkadzało - bo duży, a może przy okazji taki zbiór poprawiał warunki sanitarne na polu...
Ale to było PO zbiorze.
Tylko że akurat na wiki jest to pokrętnie opisane wręcz trochę błędnie.
Już lepsze jest to opracowanie:
https://prostaekonomia.pl/tragedia-wspolnego-pastwiska/
W praktyce okazuje się że najskuteczniejszym rozwiązaniem okazuje się podzielenie zasobów i wprowadzenie własności prywatnej. Zasoby podlegają wtedy mechanizmom rynkowym czyli te ludzkie "złe" instynkty czyli np. chciwość zamiast działać na szkodę danego dobra działają na jego korzyść - właściciel dobra ma interes aby je wykorzystać racjonalnie i
Dostępu do na przykład atmosfery podzielić się zupełnie nie da - i to też jest takie wspólne pastwisko.
Zasada wspólnego pastwiska w ogólnym ujęciu polega na tym że zyski z korzystania z niego są prywatne (moja krowa rośnie), a straty (wspólna trawa znika) są publiczne. W takim razie nawet jeśli jakieś działanie powoduje większe straty niż zyski -
Komentarz usunięty przez moderatora